Wytrzeźwiałam
i mogłam racjonalnie myśleć. Siedziałam obabulona kilkoma kocami i poduszkami. W
mojej głowie z sekundy na sekundy pojawiały się myśli i teorie jak mogę
zakończyć związek z Louisem. To zabawne, bo każdy pewnie obstawiał, że to on
mnie zostawi. Role się odwróciły.
Tak
jak wczoraj postanowiłam, że nie jem. Wymiotuje, ćwiczę. W ręce trzymałam
żyletkę, obróciłam ją kila razy dokładnie się jej przyglądając. Tak dawno tego
nie robiłam. Z moich oczu zaczęło wypływać coraz więcej łez, aż w końcu mój
obraz zamazał się całkowicie. Podciągnęłam rękaw w górę i przyłożyłam ostrze do
ręki. Wstrzymałam oddech i mocno naciskając, przejechałam, rozcinając skórę.
Potem jeszcze raz i kolejny, tak długo aż czerwona maź pojawiła się wszędzie.
Jest
18. Za godzinę przyjedzie Louis i pójdziemy na głupi wyścig. Tam z nim zerwę.
Nie chcę, by podczas jazdy coś mu się stało. Przejechałam żyletką jeszcze parę
razy w innym miejscu, po czym poszłam do swojego pokoju, podeszłam do szafy i
skrzyżowałam nogi. Nie mam w co się ubrać, wszystko wygląda na mnie okropnie.
Obróciłam się w stronę okna, by dowiedzieć się jaka jest pogoda. Było zimno,
nawet bardzo. Zresztą to jest wyścig - mogę ubrać dresy i za dużą koszulkę.
Czystą ręką wyciągnęłam rzeczy i delikatnie ułożyłam je na łóżku. Poszłam do
łazienki i umyłam zakrwawioną dłoń, po czym odkaziłam ją i nałożyłam odpowiedni
opatrunek. Rozcięta skóra tak mocno mnie piekła, że moje myśli cały czas
krążyły wokół zadanego sobie bólu, zamiast wokół Louisa i naszego dzisiejszego
zerwania. Leksi jest w ciąży. Nadal to do mnie nie dociera. Dlaczego ona?!
Louis pieprzył się z tyloma kobietami. Każda z nich mogłabym przyjść, ale nie
ona. No kurwa.
A
co jeśli udaje? Przecież jest jeszcze tak opcja. Jeśli chce mnie zniszczyć? Ale nawet gdyby
ona nie była w tej ciąży to nic nie zmieni. Ja nigdy nie dam mu potomstwa,
nigdy.
Starałam
się być silna, ale było mi ciężko. Z każdą minutą coraz bardziej bałam się
nadejścia Louisa. Gdy nastała ta chwila i usłyszałam pukanie do drzwi,
zamarłam. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się Louis. Jak
zwykle był idealnie ubrany, jego koszula podkreślała mięśnie i odsłaniała tatuaże.
-
Wyglądasz seksownie – zamruczał pochylając się, by dać mi całusa, ale ja
odwróciłam głowę. On zdezorientowany przyłożył swoją dłoń do mojej twarzy i
obrócił ją w swoją stronę. Bądź silna, twarda.
-
Co jest? – zapytał, a ja otrzeźwiałam. Co ja robię? Jemu nic nie może się stać,
nie może się wściec. Miałam z nim skończyć po wyścigu, dlatego wymusiłam
uśmiech i rzuciłam się na jego szyję.
-
Chciałam zobaczyć jak zareagujesz – oznajmiłam.
*
Nerwowo,
przekładam nogę na nogę. Louis wyruszył, a ja jestem coraz bliżej od zranienia
go.
Zimne
powietrze uderza w moje policzki zostawiając je podrażnione. Moje serce
trzepocze jak oszalałe, czuję w środku wewnętrzny niepokój. Przeprosiłam Candy
i poszłam się przejść.
Szłam
już wydeptaną ścieżką w zupełnie innym kierunku niż wszyscy zebrani ludzie. W
myślach układałam sobie formułki jak powinna się potoczyć nasza rozmowa.
Starałam się przewidzieć jego reakcję, ale problem tkwił w tym, że on był nie
przewidywalny. Podniosłam głowę z ziemi i zobaczyłam drogę. Jak to możliwe, że
zaszłam tak daleko? Odwróciłam się na pięcie i zawróciłam. W oddali zauważyłam
jakieś dwie postacie, idące w moją stronę. Przestraszyłam się. Po
doświadczeniach wiem, że nie jest to bezpieczne miejsce nawet, jeśli byłam
dziewczyną Louisa.
W
sumie to nawet nie wiem czy to nie byłaby jeszcze większa prowokacja, by mnie
zgwałcić.
Zmieniam
zdanie, zdecydowanie wolałabym, by było to jakiś gwałciciel niż Leksi i Harry.
Chciałam
zawrócić, zboczyć z drogi, ale udowodniłabym wszystkim, że jestem tchórzem.
Tak
wiec prosto, z arogancją podeszłam do nich. Gdy byliśmy na tyle blisko
zatrzymałam się i zmierzyłam ich wzrokiem.
-
Tak myślałam, że tu będziesz – odezwała się, a po moich plecach przeszły
ciarki, spowodowane jej oschłością. – Mam nadzieję, że zrobisz tak jak się
umawiałyśmy? – zapytała głosem przesyconym zwycięstwem.
Nie
odpowiedziałam, spojrzałam na Harrego, który od początku mi się przyglądał.
-
Odpowiedz suko! – wściekła się brunetka, jej ręce powędrowały na moją bluzkę,
zaczęła mną potrząsać, a ja? Po prostu się poddałam. Byłam psychicznie i
fizycznie wyczerpana. Gdyby nie Harry, który ją odciągnął leżałbym martwa lub
wykrwawiona na śmierć.
-
Dziękuję – powiedziałam, gdy brunet przekonał Leksi, by zostawiła nas samych.
Czułam się przy nim bardzo niezręcznie. On zabił człowieka na moich oczach.
Każdy mój ruch był piętnaście razy przemyślany, by go nie rozzłościć.
-
Unikasz mnie – powiedział.
-
Nie, skąd ten pomysł? – parsknął śmiechem, chyba moje kłamstwo nie wyszło.
-
Nawet na mnie nie spojrzysz, boisz się mnie? – zapytał zmartwiony. Biłam się
przez chwilę z myślami czy powinnam się przed nim otworzyć i zadecydowałam, że
nie popełnię tego błędu.
-
Przepraszam, muszę iść – sprawnie wyminęłam jego sylwetkę, w mojej głowie cały
czas powtarzałam jego słowa „pośpiesz się do cholery”. Gdy byłam już jakieś
parę metrów od Harrego, bynajmniej tak mi się zdawało, usłyszałam jego głos.
Spojrzałam przez ramię, szedł za mną.
-
Daj mi spokój, proszę – powiedziałam przestraszona. Naprawdę bałam się, że się
na mnie rzuci i zabije jak tamtego człowieka.
-
Boisz się mnie, nie chcę cię stracić. Słyszałem, że jesteś z Louisem. Chciałem
tylko życzyć ci szczęścia i powiedzieć, że zawsze będę z tobą, pamiętaj – powiedział
to strasznie niskim głosem jak na niego. Nie powiem, było ta bardzo
pociągające. Na pewno, gdy nie zakochałabym się w Louisie, kto wie czy nie
byłabym z Harrym. Skinęłam głową, że przyjęłam do wiadomości jego słowa i
ruszyłam w stronę mety. Jak się później okazało przegapiłam przejazd przez
finish, a Louis zdenerwowany moją nieobecnością zaczął mnie szukać.
Zdezorientowana i zagubiona nie wiedziałam, gdzie mam iść czy go poszukać.
Czekała nas poważna rozmowa. Bardzo poważna. Spojrzałam na nadgarstki, ponieważ
przez przypadek dotknęłam pokaleczone miejsce.
W
końcu w oddali zauważyłam sylwetkę Louisa. Jego wyraz twarzy był surowy. Coś
czułam, że mi się dostanie. Wzięłam głęboki oddech, który wypełnił moje płuca i
ruszyłam w jego kierunku. Serce z każdą sekundą coraz bardziej waliło jak
oszalałe. Jakby chciało uciec…
-
Gdzieś ty się kurwa podziała? – naskoczył na mnie. –Martwiłem się. Gdy
dowiedziałem się, że gdzieś poszłaś to naprawdę się wystraszyłem –
dopowiedział, gdy ja nie mając tyle odwagi w sobie spuściłam wzrok. Czułam się
jakbym coś przeskrobała u ojca, którego nie miałam. Taka metafora.
A
świadomość tego, że muszę zakończyć ten związek, nie pomagała mi. W mojej
głowie zapanował totalny bałagan. Tysiące myśli przeszywało moją czaszkę na
wylot.
-
Louis, musimy pogadać – zaczęłam, a on machnął ręką na znak, że mam mówić
dalej. Co ja mam powiedzieć? „Eee… Sorry Louis, twoja była jest w ciąży, to
koniec”? Zaraz popełnię największy błąd w swoim życiu, ale on będzie
szczęśliwy. Pamiętaj, nie urodzisz mu dziecka.
Jedynym
rozwiązaniem było pokazanie mu świeżych cięć. Chwyciłam skrawek materiału i
podciągnęłam go w górę. Jego oczy pociemniały, był wściekły, zły, zawiedziony.
-
Proszę zaufaj mi i daj mi odejść, proszę – zaczęłam dość dziwnie ni z gruszki,
ni z pietruszki, ale to zdanie było pierwszym, które przyszło mi na myśl.
Widziałam jak jego oddech przyśpiesza, a pięść zaciska się. Miał zaszklone
oczy.
-
Zostawiasz mnie dla Harrego, zgadłem? Jak możesz. Chciałaś tylko seksu,
pocieszenia kurwa! Byłem twoją zabawką – wybuchł. Wiem, że to nie był najlepszy
moment, ale ja musiałam go jeszcze bardziej zranić pomimo tego, że informacje, które podał były fałszywe.
-
Zraniłam cię tak samo jak ty mnie. Przypomnę ci ,że to miało miejsce więcej
razy. To był mój plan zemsty. Żegnaj, Lou – powiedziałam to ostatnie zdanie
troszkę ciszej, ponieważ nie chciało ono w ogóle przejść mi przez gardło. Tak
bardzo go kocham, a zraniłam go. Kurwa ja zawsze wszystko spierdolę albo raczej
zanim go poznałam spierdoliłam, bo byłam gruba i wpadłam w to gówno.
*
Cała
rozbita, zmieszana wróciłam do domu. Otępiała od nadmiaru alkoholu, który
wypiłam po drodze weszłam na górę do swojego pokoju i całym ciężarem
przygniotłam łóżko. Po mojej twarzy leciały łzy. Tak strasznie bolało mnie
wszystko. Każda część ciała. Czułam się jakbym spadła z dziesiątego piętra. Nie
wiem, która jest godzina. Nie obchodzi mnie to. Nicki już śpi. Może to i
lepiej? Nie będę musiała się tłumaczyć, dlaczego przyszłam pijana i totalnie
rozdarta.
Moje
powieki, za sprawą płynącego alkoholu w żyłach, robiły się coraz cięższe, aż w
końcu zamknęły się, a ja zasnęłam.
Louis
*
Stałem
tam jeszcze przez chwilę, analizując dokładnie to co się stało. Dopiero, gdy
podeszła do mnie Leksi zrozumiałem, że Aria mnie zostawiła.
-
Louis musimy pogadać – zaczęła brunetka. Po jej minie można było zauważyć, że
to poważna sprawa. Zgodziłem się pomimo tego, jak bardzo nie chciałem. Nadal w
mojej głowie pojawiały się pytania, dlaczego Aria mnie zostawiła. Nie wierzę,
by zemsta była powodem. Tu musiało stać się coś większego, gorszego.
-
No mów- odparłem obojętnie, a na moje słowa jej ciało spięło się. Poprawiła
jedną dłonią swoją fryzurę, a drugą chwyciła się za brzuch.
-
Będziemy mieć dziecko – bum. Jej słowa kompletnie mnie zniszczyły. Nie za
bardzo zdawałem sobie sprawę z tego, co powiedziała. Będę ojcem. Chciałem tego,
ale z Arią. Cholera! Przecież Aria nie będzie mieć dzieci. Dopiero teraz
dotarło do mnie to, dlaczego Aria ode mnie odeszła. Poczułem narastającą złość.
-
Powiedz mi jedno, mówiłaś o tym Arii? – zapytałem surowo, a ona jak gdyby nigdy
nic uśmiechnęła się i powiedziała :
-
Musiałam. Może w końcu zrozumie, że ona nigdy nie stworzy rodziny, bo nie ma
okresu.
Jej
słowa odbiły się echem w mojej mózgownicy. Co z tego, że miała rację. Zerwałem
się z miejsca i zacząłem biec. Muszę pogadać z Arią. Wiem, że rano zachowałem
się okropnie, ale zapomniałem o jej chorobie i z czym ona się wiążę. Przecież
możemy zaadoptować dzieci. Ja pierdole. Spierdoliłem sprawę.
Usłyszałem
za sobą głos brunetki, która zaczęła mnie gonić. Nagle upadła. Owszem jestem
człowiekiem bez serca, ale bez przesady. Zawróciłem z powrotem do niej i
pomogłem jej wstać. Chwiała się, dlatego uniosłem ją na ręce i podszedłem do
mojego auta. Oczywiście Leski co jakiś czas skarżyła się na ból w klatce
piersiowej i krzyczała mi do ucha, więc przyśpieszyłem. Usadziłem ją wygodnie
na fotelu i usiadłem za kierownicą. Jechałem szybciej niż zwykle, gdyż Leksi
coraz bardziej skarżyła się na ból.
Gdy
znaleźliśmy się w szpitalu pobiegłem po ratowników, którzy na noszach zabrali
brunetkę. Bałem się no, bo miała w sobie moje dziecko, ale może to i dobrze, że
Aria mnie zostawiła.
Nie
wiem czy byłaby na tyle silna, by wygrać z chorobą, a po dzisiejszych cięciach
szczerze w to zwątpiłem. Z Leksi mogłem stworzyć rodzinę. Chociaż nie ukrywam,
nie do końca jestem przekonany do ciąży brunetki. Kto wie jakie kobiety mają
pomysły i co siedzi w ich głowach.
Gdy
w końcu lekarz dyżurujący zabrał Leksi na oddział, ja usiadłem na jednym z
krzeseł i schowałem twarz w dłonie. Nadmiar myśli przeszywał moją głowę na
wylot. Nie miałem pojęcia na czym się skupić. W mojej głowie panował totalny
chaos, a zarazem pustka. Czułem ją w sobie, bo nie było przy mnie Arii. Dopiero
ją odzyskałem i już straciłem.
Po
kliku minutach bicia się z własnymi myślami, z sali wyszedł doktor. Spojrzał na
mnie smutnym wzrokiem i powiedział:
-
Przykro mi, ale pańska dziewczyna potrzebuje przeszczepu serca.
Dobrze,
że siedziałem, bo czułem jak tracę równowagę. Naprawdę nienawidzę ludzi, ale
żadne z nich nie zasłużyło sobie na taką krzywdę.
Alfjaljfaljf
ten gif Louisa jest zbyt seksowny !
Nie
będę kłamać rozdział jest najgorszy ze wszystkich dlatego iż miałam ciężkie
dni/załamania.
Nie
mam pojęcia kiedy będzie następny gdyż wzięłam się za siebie J
Moi
kochani to już przed ostatni !
Aw,
tak długo z wami, dziękuję za wszystko.
Założyłam
sobie snapchata więc jeśli ktoś chce zobaczyć jak wyglądam itp. to macie
freed_om
60-next
Pytania
->>>>>>>>>> KLIK
Pytajcie
o co chcecie, odpowiadam na wszystkie szczerze J
Miłego
dnia, kruszynki
Świetny i w ogóle
OdpowiedzUsuńAle baaardzo cie proszę nie kończ tym, że Lou przeszczepił jej serce bo będzie to strasznie naciągane!
Lou na gifie zdecydowanie jest zbyt seksowny! *-*
Pozdrawiam Vic
+ jak masz czas i chęć :http://1-d-imaginy.blogspot.com/
woow , trochę krótki , ale jest mega , kiedy mniej więcej next ?
OdpowiedzUsuńNiezłe będą kłopoty z tym przeszczepem, bo nie robi się go byle gdzie xD Rzuciłaś się na głęboką wodę, nie powiem XD
OdpowiedzUsuńRozdział super <3 NARESZCIE LOU DOSTAŁ W TYŁEK
Nie, żebym bardzo go nie lubiła, ale zasłużył
~Węgielek Ech
http://zimno-zimno.blogspot.com/
"Ale może to i dobrze, że Aria mnie zostawiła.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy byłaby na tyle silna, by wygrać z chorobą, a po dzisiejszych cięciach szczerze w to zwątpiłem. Z Leksi mogłem stworzyć rodzinę." nie wierze że to powiedział Louis! Kurwa nie wierze! Chuj, dupek i ciota. ugh. się zdenerwowałam.Tak cholernie żal mi Ari...;((
Rozdział jest super :* JA CHCE ŻEBY ARIA I LOUIS BYLI RAZEM :)
OdpowiedzUsuńumrzyłam serio
OdpowiedzUsuńboże ten rozdział jest genialny hjuebwewiweewu
chcesz mnei zabic i chyba srce mi się złamało jak Ari z nim zerwała kocham to
czekam na kolejny <3 weny ;*
@Zoolka123
Nie, nie, nie, nie, nie.
OdpowiedzUsuńJak to przedostatni?!
I jeszcze ta akcja na koniec?
Louis nawet się nie waż myśleć o oddaniu jej serca. Broń cię Boże! Nie dopuszczaj nawet do siebie takiej myśli.
Aria, czy ty myślisz racjonalnie? Ech, weź się dziewczyno w garść i odzyskaj Tomlinsona.
Czekam nn.
Nie spodziewałam się tego na końcu. Ale szczerze nie cierpię Leski. Ona tak mnie irytuje ugh. Ale rozdział świetny! Myślę,że Louis będzie walczył o Arię. :)
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle świetny. Ale błagam cie żeby Lou nie oddawał jej serca (wiem troche dziwnie brzmi ) tylko jakos tam ktos inny czy cos i żeby to też nie była Aria. I to ten no tyle
OdpowiedzUsuńSwietne,zaskoczylas mnie z koncowa scena,czekam na nastepny mam nadzieje ze lou bedzie walczyl o nia <3
UsuńEj on nie on nie może być dawcą xddd
OdpowiedzUsuńczemu czemu zerwali :o Ej no :c
Nie rób mi tegooo :(((
OdpowiedzUsuńProszę... Tylko nie zabijaj ani Arii ani Louu. Proszę <333
Świetny jak zawsze <333
Super. Mam nadzieję, że Lou wróci do Arii i nie zostanie dawcą dla tej całej Leksi. >.< Oby się dobrze skończyło.. Chociaż nie chcę, żeby się kończyło ;( nie ważne .. Do Następnego :****
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale błagam niech Lou i Aria żyją :(
OdpowiedzUsuńCo!!!! To dobrze ze z nią zerwał !?!?!?!? WTF!! I to byłą prawdziwa miłość ?!?!
OdpowiedzUsuńPS. Cudowny rozdział
"może to i dobrze, że Aria mnie zostawiła."
OdpowiedzUsuń" Z Leksi mogłem stworzyć rodzinę." WTF COO CICOOCOCOCOCOCOC
NIE!
LOUIS, OGŁASZAM IŻ CAŁKOWICIE CIĘ POPIERDOLIŁO!
iofjweiogfjweo boże co teraz będzie, boje się:((
czekam na następny!
Dokładnie !!! Aż mi ciśnienie podniósł
UsuńChwilllaaa !!! Leksi ma mieć przeszczep serca i jest w ciąży z dzieckiem Lou !! Coś czuję że on odda jej to serce !!! NIEEE proszę Niee !!! Nie rób nam tego !!!
UsuńAaaa boski co
OdpowiedzUsuńty gadasz że najgorszy
Wiesz taka głupia myśl mnie naszła że Aria odda swoje serce Leksi i Lou
będzie z nią bo w głębi będzie to osoba którą naprawdę kocha ale to
głupie on ma być z Aria a ta tempa Leksi niech spada
Aria ma zaakceptować siebie i wygrać z choroba i założyć ta piprzona
rodzinę z Lou.
Pozdrawiam Karola :D <3
Cudowny. Aria i Lou mają być razem! I dlaczego to jest przed ostatni rozdział? Proszę ja chce więcej rozdziałów, albo chociaż drugą część.
OdpowiedzUsuń"Ale może to i dobrze, że Aria mnie zostawiła.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy byłaby na tyle silna, by wygrać z chorobą, a po dzisiejszych cięciach szczerze w to zwątpiłem. Z Leksi mogłem stworzyć rodzinę."
ZARAZ CI KURWA PRZYJEBIE I WYBIJESZ TO SOBIE Z GLOWY. KURWA POMOZ JEJ A NIE TY GLUPI PALANCIE !!!
TAK SZYBKO SIE PODDAJESZ !
CHUJ
CZEKAM NA NNEXT AWWW <3 @niallzhuug dawna lovmyangels/needmy5idiots
Zgadzam się z tobą. On powinien jej pomóc, a nie w nią zwątpić.
UsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńTyle emocji!!! Tylko please skończ to dobrze!! Lou i Aria <3
OdpowiedzUsuńJak to przed ostatni?! Ja tu ryczę! Lou, Aria jesteście szczerymi debilami! Ja tu ryczę!!! Nie wiem co pisać napiszę tylko że rozdział jest świetny i nie mogę się doczekać następnego! Kochammm
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuńWow. Tego sie nie spodziewalam. Dlaczego przedostatni?!
OdpowiedzUsuńWow..... :0
OdpowiedzUsuńNo to jeblam wlasnie. Rozdzial naprawde ze brak mi slow.
Co do nastepnego - nie rob tak zeby Lou oddal serce Lexi bo to bedzie... Hmm.. Mocno naciagane.. Co do zwiazku Ar i Lou - decyduj
OMG kocham to i szkoda że to przedostatni ale boże świetny oby do siebie wrócili <3
OdpowiedzUsuńJest swietny. Mam nadzieje, ze Aria i Lou jednak beda razem. :3 Szkod, ze juz sie powoli konczy to ff. :'(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Chciałabym żeby louis był z Aria :) .Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMam takie przypuszczenia że główna bohaterka odda jej serce. Rozdział ZAJEBISTY!!!!!!!!!!! czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńasajbdijabfsivbuisfdaiobJIBUIBIOVAsicoaJZOcbudvub *.*
OdpowiedzUsuńKocham <3
czekam z niecierpliwością na next <3
Coś czuję, ze Aria umrze a Leksi dostanie jej serce...
OdpowiedzUsuńNa pewno ona ztobi tak ze albo Ar albo Lou dadza Leksi serce. To bedzie strsznie naciagane... Jak z jakiegos nudnego bloga, twoj jest zajebiasty wiec... Kochana dzialas z nextem! ;*
OdpowiedzUsuńBoziu!!! Zajebisty z niecierpliwością czekam na next:)
OdpowiedzUsuńBlagam nie koncz tego smutnym blagam cb ! To opowiadanie nie moze byc sumtne .... czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńnienienie. nawet nie próbuj nam tego zrobić ;c
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny... ❤
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny... ❤
OdpowiedzUsuńmoże serce odda Harry...?
OdpowiedzUsuńBoski!!
OdpowiedzUsuńŚwietny!! :*:*
OdpowiedzUsuńSzybciej dodawaj, bo nie chcem czekać!!,!!!!!
OdpowiedzUsuńDodawaj nexta!!!!
OdpowiedzUsuńDziewczyno nie wiem jak ty to rodzisz, ale tymi rozdziałami strasznie pozytywnie dzisiasz mi na psychikę
OdpowiedzUsuń/CarolineB
Ojeje ! Serio ? To bardzo miłe, dziękuję xx
Usuń:( nie wiem, co napisać. Naprawdę nie wiem. Ten rozdział był taki dhfdjshflj, ale no nie to chciałam napisać. Chciałam być bardziej " kreatywna " i dodać komentarz z prawdziwego zdarzenia, no ale sama to przeczytasz i dojdziesz do wniosku, jaki tłuk czyta twoje ff :( pierwszy raz dodaję tu komentarz, gdyż wcześniej nie słyszałam o twoim ff, ale dzisiaj w nocy chcę to nadrobić. To jeszcze raz napisze, że rozdział cudowny, a końcówka mego smutna ( nie wiem, dlaczego, ale jest !!!! )
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://innocency-zaynmalik.blogspot.com/
*.*
OdpowiedzUsuń