Podniosłam się z wycieraczki i usiadłam na fotel.
Miałam przechlapane. Podniosłam swój
wzrok w stronę lusterka i natknęłam się
na niebieskie oczami Louisa.
- Zabiję
cię - warknął wściekły, mocniej ściskając kierownicę. Nie miałam bladego
pojęcia co odpowiedzieć, chyba za bardzo skupiłam się na tym, by wygrać z
Harrym. - Co ty sobie kurwa myślisz, suko – powiedział surowo, głęboko
wdychając powietrze. Odgarnęłam ręką spadające na twarz włosy i zagryzłam
wargę. Jego słowa dotknęły mnie. Miałam nadzieję, że między nami będzie już
dobrze, jednak się pomyliłam.
Wzdrygnęłam się, gdy uchylił okno i powiedział
coś do czarnowłosej, długonogiej brunetki, która wcale nie była taka ładna.
Czułam się zazdrosna, gdy ona się pochyliła
ukazując tym samym swój jędrny biust. Nie raz Louis dał mi do zrozumienia, że
lubi mieć za co złapać, ale nie zwracałam na to uwagi. Jeżeli wydaje mu się, że
dla niego nabiorę tłuszczu, grubo się myli.
- Policzymy się później, a teraz zapnij pas –
odparł obojętnie, wzdrygając ramionami. Zirytowało
mnie jego zachowanie! Wiem, że nie jestem idealna, ale dążę do tego. Nie musi
wypominać mi tego na każdym moim potknięciu.
Opadłam delikatnie na skórę fotela i zapięłam pas.
Ułożyłam łokieć na drzwiach auta i oparłam na nich głowę. Przymknęłam oczy
powstrzymując tym samym łzy. Dlaczego on tak mnie traktuje? Chciałam dać mu
szansę, ale po dzisiejszych wydarzeniach zmieniłam zdanie. Właśnie teraz
dotarło do mnie to, że taka osoba jak on, nigdy się nie zmieni. Zmienia
dziewczyny jak samochody i traktuje je jak szmaty – ale ja nie mam zamiaru tego
znosić. Takich ludzi trzeba tępić.
Moje serce zamarło, a krew przestała płynąć w żyłach
na słowa „Are you ready?”.
- Masz, załóż to – podał mi biało - czerwony kask z żółtą linią na środku. Cóż za
bezpieczeństwo, to takie profesjonalne. Nie miałam siły na nową kłótnie, więc
dla swojego dobra założyłam ten kask.
Byłam tak zestresowana, że dopiero gdy ruszyliśmy,
zobaczyłam pełne wyposażenie auta. Szczerze? Podziwiam Tomlinsona, że umie się
tym posługiwać, ale gdy przypominam sobie jakim jest dupkiem, dobre myśli
odchodzą.
Mój wzrok z wariujących strzałek na liczniku,
przeszedł na kierownice Tomlinsona. Jego ruchy były takie lekkie. Widać, że to
jego pasja. Oddał się jej całkowicie, co perfekcyjnie mu wyszło.
Gdy gwałtownie skręciliśmy, moja głowa miała
bliskie spotkanie z szybą – dobrze, że miałam kask i nie wykłócałam się o jego założenie. Można
było wyczuć to, że Louis robi te zakręty, by dać mi nauczkę albo mnie
przestraszyć. Pomimo tego, że nie lubiłam szybkiej jazdy dziś się do niej
przekonałam. To naprawdę świetna sprawa i
niesamowicie zacięta rywalizacja.
- Mam nadzieję, że jeszcze tam żyjesz. Nie chce
mieć trupa w aucie – powiedział surowo nie odrywając wzroku z szyby. Przewróciłam
oczami i założyłam nogę na nogę.
Czy dziwne jest to, że się nie boję i nie
interesuje mnie to kto wygra? Tak, zdecydowanie tak.
Nie, dobra, stop, skupię się. Przesunęłam się
bardziej na środek siedzenia tak, aby mieć lepszy widok na drogę. W mojej
głowie pojawiła się obawa, że usłyszę głupi komentarz ze strony bruneta, ale na szczęście nic takiego się nie stało.
Jechaliśmy naprawdę szybko, zastanawia mnie to, jak Louis widzi drogę. Wyścigi
z perspektywy widza wydają się naprawdę proste, ale w rzeczywistości są
paskudne. Trzeba się na tym znać, by w nich startować i odnosić takie sukcesy jak
Louis, który w tej branży jest kilkanaście lat. Ciekawie dlaczego policja nie
może go znaleźć? Ciężko mi w to uwierzyć, ale rzeczywistość jest inna, niż mi
się wydaje. Pewnie oni siedzą teraz z dupą przed biurkiem i pochłaniają
niezdrowe jedzenie. Smutne.
- Aria, wiesz, że bardzo mnie zdenerwowałaś –
warknął, przyśpieszając. Czy w czasie wyścigu nie powinno się milczeć? To nie
rozprasza? Oh, muszę się jeszcze wiele nauczyć.
- Czym? Tym, że z tobą jadę? – zadrwiłam. Czego
on się tak bał, czego ja się bałam? To normalna jazda, tylko z większą prędkością.
- Lizałaś się z Harrym – powiedział to tak pewnie,
że przez chwile myślałam, że mówi poważnie, ale gdy zapadła miedzy nami cisza,
parsknęłam śmiechem. Postanowiłam się z nim troszkę podroczyć.
- Uczę się od najlepszych – odparłam to tak
pewnie, że aż się zdziwiłam. Strasznie się mieniłam.
Moje słowa bardzo go zdenerwowały, bo z całej
siły walnął w kierownice, a ona wydała z siebie charakterystyczny dźwięk. Nie
zareagowałam na jego reakcję, po prostu tępo wpatrywałam się w drogę przede mną
i czekałam aż ujrzę metę. Gdy ta chwila nadeszła adrenalina w moich żyłach
podniosła się. Louis cały czas gadał do mikrofonu zamontowanego w jego kasku, a
ja zaciskałam pięści. Spojrzałam przez ramię, Gibbi? Tak, chyba Gibbi jechał
tuż za nami. Brunet za wszelką cenę nie chciał go przepuścić, robiąc szlaczek na drodze. Serce waliło mi jak oszalałe,
pomimo tego, że pokłóciłam się z Louisem, chciałam, by wygrał. On jakoś się tym
nie przejmował, tylko z olimpijskim spokojem przemierzał krótką odległość do
mety. Skąd u niego nagle wzięło się tyle opanowania?
Szkoda, że gdy tylko ja urażę jego ego, nie może
zachować się tak samo jak w tym momencie, tylko wyładowuje na mnie emocje.
Moje oczy automatycznie zamknęły się na pięć
metrów przed końcem. Wygraliśmy, wygraliśmy, znaczy Louis wygrał. Jestem mega
dumna, że żyję!
Gdy samochód stanął ja jak poparzona, odpięłam
pas, zdjęłam kask i wybiegłam z auta prosto w ramienia Arona.
- Już dobrze, myszko – delikatnie gładził moje
plecy, a ja jeszcze mocniej wtuliłam się w jego tors. Bałam się, że zaraz
pojawi się tu Louis i zacznie robić mi wyrzuty, jakie moje zachowanie było nieodpowiedzialne.
- Jestem pełen podziwu, Lowe – usłyszałam zachrypnięty głos
Harrego. Odwróciłam się przez ramię i zauważyłam jego sylwetką idącą w naszą
stronę. Skąd on wie jakie mam nazwisko?
- Dziękuję, yyyy – zatrzymałam się, zdając sobie
sprawę, że nie wiem jakie jest jego nazwisko.
- St… Styles – powiedział niepewnie tak, jakbym
miała pobiegnąć na policję i go wydać. Odkleiłam się od Arona i podeszłam do
loczka. Wygrałam. W mojej głowie pojawiła się satysfakcja.
- Bumm, wygrałam – zaczęłam się cieszyć jak mała
dziewczynka. Tym całym zakładem było tylko uzyskanie satysfakcji, że dopiekłam
Harremu.
- To prawda. Nie spodziewałem się tego po tobie,
ale bardziej interesuje mnie jaka była mina Louisa, gdy cię tam zobaczył –
parsknął śmiechem, podnosząc rękę do przybicia piątki. Poszłam w jego ślady i za chwile nasze dłonie dotknęły się.
- Może sam go o to spytasz – usłyszałam chłodny
głos Tomlinsona. Przełknęłam ślinę i jak najwolniej potrafiłam odwróciłam się w
jego stronę. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Głupia sytuacja.
- Jeżeli chodziło ci od początku o wkurwienie
mnie, to mogłaś równocześnie się z nim
przespać – warknął Louis w moją stronę. Na jego słowa rozchyliłam wargi. Jak
mógł to powiedzieć. Przecież jego zdanie jest kompletnie bez sensu.
- O co ci chodzi, stary? – Lokers podniósł ręce
do góry w geście obrony. Co za wstyd.
- Ona jest zwykłą dziwką – wskazał na mnie palcem.
– Nie twoja liga, stać cię na kogoś lepszego, a nie na taką łatwą sukę – mówił
to z taką obojętnością, że aż się we mnie zagotowało. Przesadził na całej linii.
Jak on mógł nazwać mnie łatwą? Przetarłam ręką oczy od napływających łez i
pobiegłam przed siebie zderzając się z nim ramieniem. Głupi chuj!
Biegłam cały czas, przecierając mokre oczy, aby
mój obraz stał się ostrzejszy. Jak ja mogłam poznać takiego dupka, co nie ma
serca? Przystanęłam na chwilkę, gdy potknęłam się o własne nogi. Nie mając siły
dalej już biec usiadłam na jednym z kamieni i zaczęłam łkać.
Słyszałam jak przechodnie obgadywali moje zachowanie. Nie przejęłam się
tym zbytnio, jedyne co chciałam teraz zrobić to kreski na moim nadgarstku.
Podniosłam się na równe nogi i chwiejnym krokiem ruszyłam przed siebie. Nie
było takiej osoby, która nie zmierzyłaby mnie wzrokiem i nie skomentowała
mojego stanu. Zignorowałam to i szłam dalej plącząc się o własne nogi. Moja głowa spuszczona była w dół
powodując, że moją pulchną twarz zasłoniły dosyć gęste włosy. Nie widziałam
mojej drogi, ale czy to ważne? Dopiero gdy ktoś stanął na mojej drodze,
powodując, że mój nos natknął się na jego klatkę piersiową, zmuszona byłam
przenieść wzrok z białych, brudnych już trampek na jego twarz.
- Harry? – ledwo co wydusiłam. On był ostatnią
osobą, którą bym chciała teraz widzieć.
- Zwolnij, księżniczko – powiedział, gdy zaczęłam
iść do przodu. Nie chcę, by patrzył jak płaczę, ale w moje głowie odbijają się
echem słowa Louisa. Nie mogę sobie darować tego, że chciałam mu dać szansę.
- No nie rycz przez takiego kutasa – zażartował.
Nigdy nie spodziewałabym się, że to od niego usłyszę, ale to się nie liczyło. Sam
był takim chujem jak Louis, może gorszym. Chociaż może on umie zachować się w
obecności dziewczyn.
- Zejdź mi z drogi – warknęłam ostro, krzyżujące
ręce na piersi. Harry przytrzymał mnie za barki, uniemożliwiając mi jakikolwiek
ruch. To dało mi jeszcze większą siłę. Nabrałam powietrza, które wypełniło moje
płuca i z całej siły odepchnęłam bruneta, po czym pobiegłam w drugą stronę.
Uciekając przed siebie potknęłam się o szklaną
butelkę, która spowodowała, że upadłam.
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Chwyciłam
ją i z całej siły rzuciłam o ziemię, powodując tym samym, że roztrzaskała się
na małe kawałeczki. Chwyciłam jedno z
rozbitych szkieł i przyłożyłam to do ręki, ramienia, dłoni i zaczęłam robić
głębokie kreski. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy, chciałam umrzeć.
Gdy krew wręcz zaczęła pryskać z naciętego
miejsca, uświadomiłam sobie, że przecięłam tętnicę.
Nareszcie stanie się to, na co zasługuję – śmierć.
Po chwili poczułam jak upadam. To mój koniec, to
właśnie tak kończy się moja historia. Zachwiałam się.
Upadłam.
Ciemność.
~*~
Otworzyłam jedno oko, potem drugie i poraziło
mnie jasne światło. Zamrugałam kilka razy, a gdy mój obraz stał się ostrzejszy,
ujrzałam biało - zielone zabrudzone już ściany. Chciałam się podnieść, ale moja
ręka podpięta była poprzez wenflon do kroplówki. Rozejrzałam się po pokoju i na jednym z łóżek ujrzałam dziewczynę – brunetkę, skuloną z podciągniętymi
nogami pod podbródek. Była taka chuda.
Nie wiedziałam co mam zrobić, nie mogłam wstać.
Zresztą co ja tu robię? Ostatnie co pamiętam to to, że uciekałam przed Harrym i
pocięłam się szkłem od butelki. Odruchowo spojrzałam na nadgarstek, który był
już owinięty bandażem. Co jest grane? Dlaczego do jasnej cholery jestem w
szpitalu? Czy ambulans tak po prostu przyjechał w miejsce wyścigu?
- Przepraszam emm… Mogłabyś zawołać lekarza,
pielęgniarkę? – zwróciłam się do siedzącej dziewczyny z nadzieją, że ona mi
pomoże. Bałam się, że to kolejna zołza, która mnie zripostuje albo odmówi
pomocy. Na całe szczęście moja panika okazała się bezsensowna, bo brunetka
wstała z łóżka i wyszła z sali. W tym czasie, gdy jej nie było, podniosłam się
wyżej unosząc oparcie łóżka za sprawą pilota.
- Obudziła się?
– Tak, kazała mi pana zawołać – usłyszałam
rozmowę, jak mniemam lekarza z tą dziewczyną.
Moje domyślenia okazały się prawdziwe, bo za
chwilę ujrzałam ich sylwetki zmierzające w moim kierunku.
- Pani Lowe? – zapytał spoglądając na tabliczkę
przyczepioną to łóżka. Zagryzłam wargi i nieśmiało pokiwałam głową. Doktor był
stary, miał gęsty, siwy zarost na brodzie, o dziwo jak na swój wiek był chudy i
nie miał wystającego brzucha. Na nosie spoczywały okulary, a na sobie założony
miał biały kitel z tabliczką ze wygrawerowanym swoim imieniem i nazwiskiem.
- Wie pani, dlaczego znajduje się pani na tym
oddziale? – zapytał. No niby jak? Przecież nawet nie wiem, jak ten oddział się
nazywa. Podniosłam zabandażowaną rękę do
góry, a on zaśmiał się gardłowo.
-To jedna z tych przyczyn. Gdy zostałaś przywieziona
do szpitala, lekarz na dyżurce zaciekawił się
twoją masa ciała, która jest daleka od normy – powiedział, a mnie
olśniło. Jestem na oddziale, gdzie leczy się zaburzenia odżywienia. Spuściłam
wzrok na białą pierzynę, którą byłam przykryta. Miałam ochotę zapaść się pod
ziemię. Co za wstyd. Przecież ja jestem za gruba na anoreksję.
- Widzę, że domyśliłaś się o czym mówię. Za
dziesięć minut zapraszam do zabiegowego. Tam pielęgniarki zmierzą cię, zważą i
pobiorą krew na badania. Potem zaprowadzą cię do psychologa. Pamiętaj, stąd nie
można uciec – odparł szorstko. To ma być lekarz? Na pewno sympatią to on nie
grzeszy. Przewróciłam oczami i spojrzałam na brunetkę.
- Zgaduję, że zabrali mi telefon i nie ma tu żadnego lustra – stwierdziłam, a
ona spojrzała w moim stronę.
- Plus 14 posiłków dziennie, które mają ponad
1000 kalorii – dodała, a mnie wryło. - Jestem Nicki – pomachała mi ręką.
- Aria – odwzajemniłam jej gest.
- Długo tutaj jesteś? – zapytałam niepewnie.
- Około dwóch tygodni – odparła, a ja ze
zdziwiona otworzyłam usta.
- Zabiłabym się – odarłam.
- Chciałam, ale kamerują nasz każdy ruch –
zaczęłam rozglądać się po sali, faktycznie były kamery, takie malutkie w samym
rogu. Westchnęłam głęboko.
– Ale one nas nie słyszą, no nie? – zapytałam z
nadzieją.
- Nic mi o tym nie wiadomo – wzdrygnęła
ramionami. Coś czuję, że fajna z niej dziewczyna. Poczułam niesamowitą ulgę na
sercu, że mam już za sobą przedstawienie się. Jestem nieśmiała i nie za bardzo
lubię zawierać nowe znajomości, tym bardziej z chudymi osobami, a ona teraz jest
mega chuda, a co to było, gdy przyjechała do szpitala. Naszą którą rozmowę
przerwał dźwięk budzika. Nie wiedziałam o co chodzi, dlaczego on dzwoni.
- Ten dzwonek oznajmia, że musisz iść na badania
– uświadomiła mnie Nicki. Nabrałam powietrza i podniosłam się w łóżka. – Mam to
odpiąć? – zapytałam, a ona pokiwała głową.
Idąc do zabiegowego rozglądałam się po różnych
salach, pełno dziewczyn z takim problemem jak ja. Wszystkie były blade, a ich
miny były puste. To miejsce jest patologiczne. Szurając nogami weszłam do
gabinetu i oparłam się o futrynę drzwi.
- Aria? Zapytała jedna z pielęgniarek, a ja
pokiwałam głową. Kto mnie tutaj przywiózł? Kto był tak nieodpowiedzialny?
Jeżeli zostanę tu na dużej to zwariuję psychicznie. Rudowłosa kobieta machnęła
ręką na znak, że mam do niej podejść.
- Ile ważysz, kochanie? - zapytała miło. Już ja
znam te jej sympatie!
- Ponad pięćdziesiąt kilo – oznajmiłam, a po gabinecie
rozniósł się jej śmiech.
- Zaraz zobaczymy, wskakuj – zdjęłam buty i
niepewnie postawiłam stopę na czarnym podeście. Odwróciłam się do niej tyłem i
wyprostowałam się.
- 165 cm i waga 43 kg – usłyszałam. Jak to 43 kg!
Ostatnio się ważyłam i było 50. Schudłam, schudłam! O mój Boże! Jedyna dobra
wiadomość.
- Co?! O mój Boże! – zeskoczyłam z wagi i zaczęłam
cieszyć się jak głupia. Jakim prawem pojawiły się takie cyferki, jak jestem
tłusta?
Hello ,
Przepraszam was ,że tak późno , ale w tym
tygodniu miałam sprawdzian z Krzyżaków , a z racji tego ,że nie przeczytałam
siedziałam 6h nad streszczeniem .Nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy – znaczy
ja już go prawie mam. Może uda mi się go dzisiaj skończyć i wyślę Patrycji
jeszcze w weekend .
Rozdział nudny , mało się w nim dzieje .
Miłego Dnia ! xx
38 komentarzy = next
Genialny ! Oczywiscie czekam na next ! Louis ty pieprzony huju.....
OdpowiedzUsuńO boze Aria :( next next next ! @needmy5idiots
Chuju pisze się przez "ch" xd
UsuńPrzepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać ;)
Rozdzia baaaaaaaardzo mi się podoba *.*
Z (nie) cierpliwością czekam na kolejny xoxoxo
Hahaha okey
UsuńPs. Rozdział idealny XD
Pozdrawiam
Louis zachował się jak huj! Wkurzył mnie. Mam nadzieje, że pomogą Arii choć trochę wyjść z anoreksji. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńKocham !!!! Boski rozdział czekam na next buziole ;*;* Nata
OdpowiedzUsuńBoski! Piszesz super! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńale z louisa chuj :( genialny! czekam na następny :) <3
OdpowiedzUsuńJeej *.* wspaniały roździał. Czekam na next. Pisz szybko proszę c;. T.
OdpowiedzUsuń<3 Next :* !
OdpowiedzUsuńJejku to jest genialne. najlepsze opowiadanie jakie czytałam. Z niecirpliwością czekam nn. Dużo weny życzę .
OdpowiedzUsuńHalohalohalo! Świetny rozdział! Jezu, jak Louis mógł tak o niej powiedzieć? Rozumiem, że był zazdrosny, no ale bez przesady. Totalny z niego dupek. I co, on myśli, że znowu ją przeprosi, jeden dzień będzie okej, a ona mu wszystko wybaczy? O nie, na pewno nie. Nie daj się Aria! Jeju, jaka z niej chudzinka :o Aria się przecież załamie w tym szpitalu. A ta Nicki jest w porządku. Polubiłam ją :) Pozdrawiam, Weronika z http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/ :) xx
OdpowiedzUsuńo boże <3 igieogneo <3 tak czekałam na ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńo BOŻE o_O
Ej Louis jest chujem ! jak on kuzwa może ją tak traktować :/ debil :/
OdpowiedzUsuńjak mogła się pociąć i to aż tak ?
ehhhh no nieźle :/ 43 kg O_O wooah O_O
Ale, ale jak to w tym całym tym?
OdpowiedzUsuńOna tam nie może być!
Ojeja jaka ona jest chudziutka :c ( też chcę)
Chcę next, teraaaaaz bo nie wytrzymam!
Kocham kocham
OdpowiedzUsuńnajlepsze <3
OdpowiedzUsuńOooooooooo wreszcie <3
OdpowiedzUsuńBiedna Ar :( ta nowa dziewczyna wydje się spoko, ale Luis to chuj
Ciekawe czy się zmienie, zastanawiam się co z Harrym :o moze zakocha się w niej :D
Super czekam na nexta xx
Pozdrawiam!
Boski jak zawsze czkam na nexta
OdpowiedzUsuńJezu!!! super boże kocham to opowiadanie<3 rozdział guerfehfoejdr :** jak najszybciej next !! jak się wkurzyłam na Lou jakim prawem on to powiedział! może Harry będzie od niego lepszy :) jej jak bym chciała żeby Aron był z Arią :c wtedy Loui był by taki zazdrosny :/ dziewczyna ze szpitala wydaj się być fajna :D ale jak zobaczyłam "dziewczynę" Louisa to myślałam że nie wytrzymam byłam mega wkurzona -_- hahaha chcę next!!!!!
OdpowiedzUsuńDodaj kolejny jak najszybciej...
OdpowiedzUsuńLouis chuj xD teraz niech nawet mu od razu nie wybacza.Niech się facet naprawdę postara,a nie! kutas jeden no! ;D
OdpowiedzUsuńcudooo !
OdpowiedzUsuńLouis! No! Znowu spieprzył szansę,którą dostał od Arii. Idiota ;-;
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej,skoro Aria w tamtym miejscu wylądowała.
Ale tak szczerze. Louis zachował się okropnie ;<
Rozdział mi się strasznie podobał. Był taki inny?
Dużo było w nim opisanych uczuć Arii. I cała jej perspektywa,że wydawało się jakby miała gdzieś na początku kąśliwe słowa Tomlinson'a.
Świetne!
sraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam
OdpowiedzUsuńzajebisty <3
Świetny rozdział *u* Cudo no ! :D
OdpowiedzUsuńcudowny !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo nie... i jak ona ma z tąd wyjść..... Albo Louis ją zabierze O.O Czekam na nexta, bo nie rozumiem zbyt :)))
OdpowiedzUsuńKocham to :D czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Mam nadzieję, że Louis zrozumie swój błąd. Jak można być taką tępą pałą ?! Mniejsza o to... jesteś cudowna ! O czym świadczy ilość czytelników. Od samego początku jestem z tobą i z wielkim zaangażowaniem czytam nowe rozdziały. Nigdy nie piszę komentarzy, nawet u ciebie. To mój pierwszy, chciałam to naprawić. PRZEPRASZAM !
OdpowiedzUsuńKochamy Cię !
~Lula :)
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!! Trochę dołujący, ale zapowiada się ciekawie!! Życzę powodzenia w dalszej pracy!! ;** / Carli
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńMój ulubiony blog, nawet nie wiesz jak czekam na kolejne rodziały... :)
OdpowiedzUsuńświetny czekam na nn :D ;***** <3
OdpowiedzUsuńrozdział super, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńuhuh,akcja :D
OdpowiedzUsuńOmfg !!! To jest świetne!!Kocham cię ;* hahahah xD nie noo serio,genialny rozdział 0-o Czekam na nn ;))
OdpowiedzUsuńAle zajebiste!!!! Czemu lou był aż tak wredny dla Ari ?
OdpowiedzUsuńHle hle hle nexa chce!
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial!! Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział byłby bardzo dobry, gdyby nie trochę tych błędów. Nie chcę być niemiła ani chamska, po prostu rzuciły mi się w oczy ;c popracuj nad powtórzeniami - to taka mała rada. Na pewno tekst będzie milszy dla oka. O i jeszcze te zaimki. Trochę Ci się mnożą, ale sama mam z tym kłopot. Małe koszmarki są nie do wytrzymania ;D Jak je wytniesz - zniszczą sens zdania. Jak zostawisz - cały rytm tekstu pójdzie precz. *ubolewa nad głupotą zaimków ;c*
Po za tym opowiadanie naprawdę świetne. Widać, że masz dużo polotu do pisania. Lekkie pióro i pomysł na tekst... podoba mi się, naprawdę ;)
Krzyżacy? Rany, współczuję! :C Najgorsza lektura w dziejach szkolnych! Może jeszcze tylko Quo vadis temu dorównuje! Ciesz się, że czytałaś tylko streszczenie... ta książką wyssała ze mnie resztki sił ;c
Ps. hhaha, może to śmieszne, ale taki tam przypadek - jestem wzrostu 165 cm i mam wagę 43 kg. Przypadeg? Nie sondze <3
Pozdrawiam! Pisz więcej, bo do tego zdecydowanie masz dryg! ;>
~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/
To ja nie poprawiam błędów tylko Patrycja . Czasami głupieje , bo sprawdza to dosyć późno więc myślę ,ze można jej to wybaczyć bo karygodnych błędów nie ma . A aby było 0 błędów musiałaby to sprawdzać moja polonistka , bo nie oszukujmy się w każdym opowiadaniu są jakieś błędy .xx
UsuńJa nie poganiam ani nic żeby nie było ale mam pytanie kiedy będzie następna część bo nie mogę się doczekać ;)
UsuńO ja nie mogę, ten blog jest...inny:D oczywiście nie zrozum mnie źle chodzi, że inny w dobrym znaczeniu:* w nim nie ma monotonii, czyli: poznaje złego chłopaka, zakochuje się, zmienia go na lepsze i żyją długo i szczęśliwie :) tu jest inaczej, nie powiem, chciałabym żeby Lou się zmienił i Aria zaczęła jeść i normalnie żyć, ale przed nimi jeszcze długa droga :D no dobra, rozpisałam się. Jednym słowem Kocham :*
OdpowiedzUsuńCudny - nareszcie Aria będzie się leczyła ! Oby ktoś ją tam odwiedzi nw. Aron ? Louis z przeprosinami! WHO! Nie komentowałam tego jeszcze ani razu (a to dlatego, że dopiero wczoraj koleżanka podała mi link ) , ale pokochałam to ! Nie dziwię się jej , że się tnie -ja też bym się cięła w takiej sytuacji , i w jej nastawieniu do świata . Chociaż może nie spiesz się z wyleczeniem Arii - bo akcja opowiadania jest ... nie wiem jak to określić bo cudowna to za mało , magiczna też za mało - może zniewalająca ? albo nie ! - po prostu ZAJEBISTA !!!! Jeżeli skończysz szybko te opowiadanie to zacznij kolejne i kolejne itd. itp. Czekam zniecierpliwiona na next ! Kocham to ! - chociaż zaczęłam czytać to wczoraj
OdpowiedzUsuńTwoja Sweet Berry
Opowiadanie jest same w sobie ciekawe, historia wciąga. Połączenie niegrzecznego chłopaka i normalnej, niewyróżniającej się z tłumu dziewczyny, między którymi rodzi się uczucie już przyciąga uwagę i rodzi się pytanie: jak to jest możliwe? Poruszyłaś również bardzo ważną kwestię: diety, samookaleczanie się, anoreksja, teraz dużo się o tym mówi. Jednak moim zdaniem styl pisania jest trochę chaotyczny. W jednym akapicie Louis mówi, że jest delikatnie, bezbronna, zależy mu na niej, a zaraz w następnym wyzywa ją od suk. Aria tak samo, na początku rozdziału zrywa z nim kontakt, później wyzywa go od dupków i jeszcze innymi obraźliwymi słowami, a kilka linijek później znowu jest przy nim i mówi, jaki on jest przystojny. Są strasznie zmienni w uczuciach.
OdpowiedzUsuńDruga kwestia, to fakt np. ze śmiercią jej matką, jakby w ogóle się nie przejęła, lub z przeprowadzką do ojca albo z tym gwałtem. Tak za mało szczegółów, przejście z jednego do drugiego.
Trzecia sprawa: dużo przekleństw. Czasami są potrzebne, by podsycić akcje, ale one się pojawiają zbyt często...
To jest moje zdanie. Nie odbierz tego broń boże jako jakąś krytykę albo hejt. Historia jest tak jak wyżej wspomniałam, ciekawa, wciągająca i te wszystkie komentarze wyżej potwierdzają to, ale to właśnie na to zwróciłam uwagę i chciałam się tym z Tobą podzielić.
Pisz dalej, czekam z niecierpliwością na koleją część historii Ari i Louisa. Louis zachował się naprawdę nie fair i myślę, że dziewczyna teraz powinna teraz bardziej uważać na niego.
Pozdrawiam.
Nie , rozumiem cię całkowicie :) . Sama zastanawiałam się czy nie zbyt pogmatwałam. Wiedziałam ,ze ktoś się doczepi śmierci jej matki i gwałtu , bo nie opisałam tego jak powinnam teraz to wiem .
UsuńSpasowałam z przekleństwami i jest ich mniej - staram się by było ich mniej .To też zależy od mojego humoru jaki jest Louis no i zdarza się czasami ,że piszę połowę rozdziału jednego dnia , a następną drugiego .
Teraz zmieniłam swój styl pisania i bardziej skupie się na opisaniu ich uczuć . Dziękuję za ocenę xx
Twój blog jest po prostu genialny. Można go opisać dokładnie w tym jednym zdaniu. Styl pisania jest świetny, to samo tyczy się wyglądu bloga. A poza tym... kocham takie klimaty <3.
OdpowiedzUsuńTak więc obserwuję i zapraszam ponownie do mnie :) http://uciekacnadno.blogspot.com/
Twój blog jest świetny! Niedawno zaczęłam czytać i naprawdę mnie zaintrygował. Pozwolę sobie na małą reklamę bo nie ma tu zakładki SPAM :)
OdpowiedzUsuńHej! Ostatnio zaczęłam pisać nowego bloga :)
Mam nadzieję, że zajrzysz.
„…Dla mnie jest to nienormalne, żeby w kraju panowała tak wielka bieda. Dzieci z Tumioisa, wsi w której mieszkam, już w wieku 12 lat starają się znaleźć chociaż jakąś słabo opłacaną pracę, by mieć z czego żyć. Bezdomni ludzie żebrzą o resztki starego jedzenia. Na ulicach można zobaczyć martwe, ludzkie ciała. Za każdym razem budzi to we mnie przerażenie i obawę. I tak każdego dnia budzę się z myślą, że muszę wstać, pracować, wyżywić ojca i nie umrzeć z głodu gdy skończą się Zapasy…”
Historia o dziewczynie, która mieszkała w biednej Estońskiej wsi. O dziewczynie, która przymierała głodem. O dziewczynie, która miała marzenia. Marzenia, które udało jej się spełnić.
http://www.neonowe-sznurowki.blogspot.com/
Komentarz mile widziany. Zapraszam :)
To jest super <3 Przeczytałam wszystkie rozdziały i powie m ci jedno - przez ciebie nie zasne z ciekawosci co bedzie dalej >.< Do nexta :d
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest super! Jak cały ten blog!
OdpowiedzUsuńJeżeli miałabyś ochotę to wejdź na mój blog co prawda dopiero zaczynam ale szybko pojawią się rozdziały.
http://welcomeinmystrangelife.blogspot.co.uk/
Aria i leczenie... Ehh... Skrycie myślałam, że ktoś z znajomych jąz tego wyciągnie ;D
OdpowiedzUsuńWiem, wczesna jestem, gratulować xD
Kocham x