Nagle
coś we mnie drgnęło. Przecież ludzie od tak się nie zmieniają, a zwłaszcza
gangsterzy, przecież jemu tylko zależy na tym, by mnie zaliczyć. Zrzuciłam go z
siebie i skulona usiadłam obok na fotelu. To co zrobiliśmy nie powinno było się
nigdy wydarzyć! Zachowujemy się jak banda niewyżytych czternastolatków!
Spuściłam
swój wzrok na dłonie i nerwowo zaczęłam się nimi bawić. Nie miałam odwagi na
niego spojrzeć. Bałam się tego jak cholera.
-
I co, będziesz teraz tak kurwa siedzieć 9 udawać, że nic się nie stało? –
zadrwił Louis. - Jesteś popieprzonym dzieckiem – powiedział wściekły
wychodząc z salonu. On się nigdy nie zmieni. Nie podoba mi się fakt, że
miałaby się z nim przespać pijana! Jeszcze ten cholery zakład. Nie ma mowy. Nienawidzę
swojego ciała! Ułożyłam się wygodnie na fotelu, okryłam się swoją bluzą i
próbowałam zasnąć.
~*~
Otworzyłam
niechętnie jedno oko, potem drugie i poraziły mnie jasne promienie słońca,
które wkradły się do pokoju. Przeciągnęłam się zmęczona i wstałam z łóżka.
Zaraz, zaraz przecież ja zasnęłam na fotelu. O, patrzcie, jednak ten chuj ma
rozum. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam, gdy upewniłam się, że nikogo
tam nie ma, wyszłam na korytarz. Próbowałam stawiać moje bose stopy jak
najciszej potrafiłam, by nikogo nie obudzić. Schodząc po schodach, usłyszałam
znajomy głos, który dochodził z kuchni. Czy ja mam tam tak po prostu wejść? Czy
to nie będzie niezręczne albo niestosowne? Ale on ma moje rzeczy, bo co jest
najśmieszniejsze obudziłam się w jego za dużym T-shirt’cie. Wzięłam głęboki
oddech i ruszyłam dalej.
-
Gdzie moje rzeczy? – zapytałam od razu, gdy zauważyłam w kuchni
siedzącego na blacie Tomlinsona. On przyłożył swój czerwony kubek z napisem Nesstle do warg i
upił łyk zwilżając przy tym usta. Cholera, to było mega seksowne!
-
Weź coś z mojej szafy – powiedział obojętnie. Sytuacja była napięta, żadne z nas
nie wyciągnie pierwsze ręki, nikt nie urazi swojej dumy, chociaż ja nawet nie
wiem, o co on się gniewa.
O
to, że się nie przespaliśmy? Przecież on może pstryknąć jednym palcem i każda z
nim pójdzie.
Bolałoby
cię to – odezwał się ten uciążliwy głos. Skinęłam głową, odwróciłam się na
pięcie i wyszłam z kuchni. Wbiegłam na górę i stanęłam przed wielką szafą Louisa. Zaczęłam
w niej grzebać. Czy ten człowiek nie ma nic innego, tylko same bluzki z jakimiś napisani odkrywające jego
umięśnione ramiona? Stanęłam na palcach, włożyłam rękę głębiej i na oślep
zaczęłam macać tył półki, gdy poczułam jakiś miły materiał, chwyciłam go do
ręki i zamknęłam szafę.
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m9qhqm8kJ71rvj3imo1_500.jpg
Moja
zdobyczą okazał się być biały wełniany
sweter. Na mojej twarzy malował się ogromny szok. Nie spodziewałabym się
takiego czegoś w jego ciuchach. Podeszłam do komody, otworzyłam jedną szufladę i walnęłam się z otwartej ręki w czoło.
Przecież Candy ma pełno legginsów, na pewno się nie pogniewa, gdy coś pożyczę. Gdy
znalazłam się w jej pokoju, wyciągnęłam z szafy spodnie i sprawnym ruchem wślizgnęłam się do łazienki.
Rozebrałam
z siebie wszystkie rzeczy tak, że zostałam w samej bieliźnie. Moje serce waliło
jak oszalałe. Podniosłam swój wzrok w stronę lustra i spojrzałam w swoje
odbicie. Przytyłam, ja przytyłam. Stałam tak, gapiąc się na siebie i
przeklinając w duchu swoją figurę. Moje
zachowanie było dalekie do normalnego. Delikatnie dotknęłam ręką dolnej partii
brzucha i uszczypnęłam swoją skórę. Louis musi mieć tu miarę! Nerwowo zaczęłam
przeszukiwać jego półki. Ręce drżały mi jak szalone, gdy wyjmowałam żyletki. Odruchowo
spojrzałam na swoje nadgarstki, na których były widoczne blizny, przymknęłam
oczy i przyłożyłam ostrze do skóry. Nabrałam powietrza, które wypełniło moje
płuca i pociągnęłam rękę w bok.
-
Aria? – usłyszałam nerwowy głos Louisa, spanikowana odwróciłam się w stronę
drzwi. Kurwa, nie zamknęłam ich! – Jesteś tam – usłyszałam jak próbuje
przekręcić klamkę. Spojrzałam w prawo, w lewo, aż w końcu schowałam żyletkę w
stanik. Wiem, że to nie był dobry pomysł, ponieważ przy okazji zahaczyłam jeszcze
o moją skórę.
Zanim
się spostrzegłam drzwi były już otwarte, a w nich stał Louis. Zaczerwieniłam
się uświadamiając sobie, że jestem tylko w bieliźnie.
-
Kurwa – przeklął pod nosem, po czym sprawnym krokiem podszedł do mnie. Chwycił
agresywnie mój nadgarstek i ścisnął go jeszcze mocniej. - Czy ciebie do końca
pojebało? – warknął w moją stronę. Jak ja mogłam o tym zapomnieć. Spuściłam
wzrok na dół i dopiero teraz zauważyłam czerwoną maź na podłodze. Aria, jesteś
idiotką.
-
Zostaw mnie, przecież jestem popierdolonym dzieckiem! – zaczęłam się z nim
szarpać. Niestety mój wzrost nie ułatwiał sprawy i już po chwili moja głowa
miała bliskie spotkanie z jego plecami.
Zaczęłam
wymachiwać nogami mu przed twarzą i waliłam pięściami w jego tył. Nie podoba mi
się to, że jak mu coś nie pasuje albo ja mu się sprzeciwiam, on nigdy nie
patrzy w moje oczy. Do tego jestem tylko w samej bieliźnie, a on bezczelnie gapi
się na mój tyłek.
Pisnęłam,
gdy poczułam, jak żyletka umieszczona w piersi, wżyna mi się, rozcinając przy
tym skórę.
-
Louis, do cholery, puść mnie! – zaczęłam płakać czując szczypanie.
Jego
biała bluzka była czerwona nie tylko od mojej piersi, ale też od nadgarstka,
który nadal krwawił.
Niestety
moje słowa były puszczone na wiatr.
-
Ciebie już do końca pojebało – podążałam wzrokiem za sylwetkę Tomlinsona, który
w kółko chodził po pokoju. Jak tylko mogłam, próbowałam za wszelką cenę
zasłonić swoje nagie ciało. To krępujące, do tego ta biała bielizna. Louis
chyba zauważył moje zakłopotanie, bo poszedł z powrotem do łazienki i rzucił we
mnie swetrem oraz legginsami Candy.
Niepewnie
podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni.
-
Gdzie idziesz? Znów się pociąć? – prychnął Louis, a ja poczułam złość. Dupek,
chuj, podły kutas. Dla swojego dobra postanowiłam milczeć. Gdy znalazłam się w
kuchni, podeszłam do zlewu odkręciłam wodę i przemyłam pierś, łącznie z
krwawiącym nadgarstkiem.
Wytarłam
dłoń papierowym ręcznikiem i wróciłam do salonu. Założyłam na siebie rzeczy i
usiadłam na fotel, podciągnęłam nogi pod podbródek, zamykając oczy.
On
nigdy mnie nie zrozumie, nikt mnie nigdy nie zrozumie. Czy jemu się wydaje, że
kiedy byłam dziwką, zapomniałam o anoreksji? Nie. Wydaje mi się, że ona się
tylko pogłębiła.
Jadłam,
tego nie można mi zarzucić, ale każda moja noc była spędzona przed muszlą
klozetową.
W
burdelu Danny zasłonił mi wszystkie lustra, starał mi się pomóc, a Louis, ten
chuj? Cały czas na mnie krzyczy. Do tego on jest taki przerażający,
nieobliczalny.
Można
powiedzieć, że dziś od dwóch tygodni zobaczyłam swoje ciało. Pomijając fakt, że
znajdowało się na nim pełno siniaków i zadrapań, to przybrało one na wadze.
Może to dziwne, ale potrafię wskazać ile przytyłam. Przed oczami pojawiła mi
się waga z cyferką 60. To byłaby kompletna porażka.
Obiecuję,
że jeśli wejdę na wagę i zobaczę tyle kilogramów, zabiję się.
Nie
mam już dla kogo żyć. Jestem wolna i niechciana. Nikt nie będzie się mną
martwił po śmierci.
-
Aria, powiedz mi do kurwy, co ty chcesz osiągnąć tym, że się tniesz? – zapytał zaciskając
dłoń w pięść, a jego szczęka zacieśniła się. Tak szczerze, to nigdy nad tym nie
myślałam. I może tu leżał problem? Zawsze sięgając po żyletkę, zamiast myśleć o
moim ciele, problemach, skupiłam się na bólu fizycznym, poprzez szpecenie
swojego ciała.
-To
nie jest ważne – powiedziałam, patrząc wszędzie tylko nie w jego oczy.
-
No chyba jednak jest, jeżeli mnie to obchodzi! – powiedział niemalże od razu.
Oh, czuję się wyróżniona.
-
Spierdalaj – powiedziałam, zagryzając wargę. Oczywiście nie ma takiej
możliwości, by odpuścił chociaż ten jeden raz.
-
O, księżniczka umie przeklinać – mam wrażenie, że robił to specjalnie, by mnie
sprowokować. Ostatnio zauważyłam, że bardzo łatwo idzie wyprowadzenie mnie z
równowagi do takiego stanu, że robię się cała czerwona.
-
Przestań – powiedziałam błaganym głosem, modląc się w duchu, by nie odpowiedział
jakąś głupią ripostą. Widząc, że otworzył buzię i potem ją zamknął uznałam, że
nie mogę siedzieć tak bezczynnie i mieć go w dupie. Dlaczego to ja mam się
starać?
-
Louis, my nigdy w życiu nie dojdziemy do porozumienia. Ty masz swoje zdanie,
którego bronisz i ja też je mam. Jesteśmy jak ogień i woda, to chyba najlepsza
pora, by zakończyć naszą znajomość.
Ja
nigdy nie zapomnę tego, że mnie przegrałeś. Świadomość, że byłam dziwką, zżera
mnie od środka i zostawia jedną wielką pustkę. Jestem anorektyczką i pogodziłam
się z tym faktem. Nie mam siły walczyć, bo nie mam powodu. Zresztą nie jestem wystarczająco
chuda.
-
Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytał.
-
To koniec – podniosłam się z łóżka i spojrzałam w jego niebieskie oczy, z
których nie było można wyczytać żadnych emocji. - Zostaw mnie w spokoju, nie
pisz, nie dzwoń, nie nachodź mnie, proszę – powiedziałam na jednym wdechu. Nie
mam bladego pojęcia, co mnie uderzyło w ten głupi mózg, ale może w końcu się
odczepi, a ja nie będę cierpieć? Moje słowa chyba go ścięły, bo tępo wpatrywał
się w ścianę, intensywnie o czymś myśląc. - Cześć – powiedziałam, odwracając
się na pięcie, po czym szybkim krokiem wyszłam z jego villi. Pomimo tego jaki
był, lubiłam spędzać z nim czas. Było tak nieobliczalnie i niebezpiecznie, ale
nie mogłam skupić się na tym, co najważniejsze, czyli dążenie do perfekcjo.
Taka grubaska nie ma prawa do miłości, a tym bardziej z takim facetem, wokół którego
znajdują się same chude, doskonałe kobiety. Zresztą nasza znajomość była dziwna.
Doprowadzaliśmy siebie nawzajem do szaleństwa, ale zależało nam na sobie.
Nie
była to miłość, raczej zauroczenie. Czy podoba mi się Louis? Zdecydowanie tak.
Jest idealny w każdym detalu, ale jego charakter był paskudny.
Dzisiejsza
pogoda nie była taka zła. Typowa na zbliżająca się zimę. Na niebie widniało
słońce, a powietrze było idealne na spacer.
Gdy
znalazłam się przed moim domem, zauważyłam nie znane mi dotąd auto. Niepewnie
podeszłam bliżej i weszłam na podwórko, a z domu wychodził jakiś facet.
Zdziwiłam się. No, bo skąd miał klucze? Czyżby odkrył moją skrytkę?
-
Aria, dziecko! – powiedział mężczyzna podbiegając do mnie, aby mnie przytulić.
Zaszokowana
stałam tak jak słup i za wszelką cenę próbowałam przypomnieć sobie co to za
człowiek.
-
Em… Przepraszam, kim pan jest? – w końcu zapytałam. On wyraźnie zdziwił się
moim pytaniem.
-
No jak to, nie poznajesz mnie? Jestem twoim tatą – uśmiechnął się, a mnie
zatkało. Zdecydowanie jak na ten tydzień za dużo informacji. Najpierw matka
ożeniła się czwarty raz i mój ojciec nagle sobie o mnie przypomniał. Dlaczego?!
Zamrugałam
kilka razy i przetarłam ręką oczy. To wszystko wygląda jak z filmu. Coś się
kończy i coś się zaczyna. Zrobiłam parę kroków w tył i kręciłam przecząco
głową.
-
Odejdź, nienawidzę cię! – krzyknęłam uświadamiając sobie, że nas zostawił.
Zostawił mnie samą z matką, która się sprzedawała. Założył nową rodzinę i miał mnie dupie. Nie interesowało go to czy
mam z czego żyć albo czy jestem bezpieczna. Oczywiście jego praca pozwalała na
wysokie alimenty, które płacił, ale z niech szło na wszystkie opłaty.
-
Nie pozwalaj sobie, gówniaro – powiedział, a jego słowa jeszcze bardziej mnie
rozzłościły.
-
Bo co? – prychnęłam. Sądzę, że mocno udziela mi się zachowanie Louisa. Dziwi
mnie to, że jestem tak bezczelna i wredna, a może to jest obrona?
-
Bo od dzisiaj mieszkasz ze mną – powiedział. Oh, nagle mu się o mnie
przypomniało? Palant.
-
Jak dowiedziałeś się, że matka nie żyje? – zapytałam łamiącym się głosem. Stop,
Aria, jesteś silna. Pamiętaj, stay strong!
-
Ona nie żyje? – zaśmiał się. - To
tym bardziej od dziś mieszkasz ze mną –
powiedział rozbawiony. Co za podły chuj. Rozumiem, że moja mama nie była
idealna, ale każdemu człowiekowi należy się trochę szacunku.
Podszedł
do mnie pewnym krokiem i szarpnął mnie za ramię.
–
Jedziemy – popchnął mnie do przodu. Co tak szybko? Ja muszę się na to
emocjonalnie przygotować.
-A
co z domem ? – zapytałam odwracając się w jego stronę
-Sprzedam
go , ale jutro się tym zajmę –
powiedział otwierając drzwi od swojego opla . Jego auto chowało się przy tych
co posiadał Tomlinson . Oh Aria przestań o nim myśleć . Dzisiaj oficjalnie
zakończyłaś z nim znajomość- Wsiadaj – warknął . Posłusznie usiadłam na miejscu
pasażera i zapięłam pas . Jeśli on myśli
,że stworzymy taką super rodzinę to gwarantuje mu ,że się myli .
~*~
Całą
drogę ignorowałam jego próby nawiązania ze mną jakiegokolwiek kontaktu. Po tylu latach mam od tak udawać, że
między nami jest idealnie?
Taki
przykładny ojciec z córką. Nadal nie do końca docierała do mnie ta myśl, że od
dziś z nim mieszkam. To zdecydowanie za szybko się dzieje. Najpierw burdel,
pogodzenie się z Louisem, urażenie jego ego, zakończenie znajomości i teraz
przeprowadzka do ojca? Boże, zwolnij trochę!
Powinnam
mieć na czole napisane jedno wielkie nieszczęście.
Gdy
zatrzymaliśmy się na podjeździe w bardzo bogatej dzielnicy, zmarszczyłam czoło.
Ja nie mam zamiaru mieszkać tu w takiej villi! Odpięłam pas, otworzyłam drzwi i
wyszłam z auta.
-
Nie będę tu mieszkać – powiedziałam, jakby była to najbardziej oczywista rzecz
na świecie...
-
Nie zachowuj się jak rozkapryszona gwiazdka, tylko właź do środka – powiedział
surowo, zamykając drzwi. Przecież ja psychicznie tutaj z nim nie wytrzymam. W
najgorszym wypadku pozabijamy się. Co ja gadam? W najlepszym.
Powolnym
krokiem ruszyłam za sylwetką mojego ojca, jak to dziwnie brzmi.
Drzwi
otworzyła nam wysoka blondynka, była młodsza od mojego ojca o parę lat. Może i
nie należę do najmądrzejszych, ale ona na pewno nie była z moim ojcem z miłości.
Zmierzyłam ją wzrokiem i włożyłam ręce do kieszeni.
-
Jestem Jannet – powiedziała sztucznym głosem. Jeżeli ona myśli, że będziemy psiapsiółkami
to grubo się myli. No właśnie, a co do jej figury, to pierwsze co rzuciło mi
się w oczy, to jej odstający brzuch. Panie Boże! Jej tłuszcz wylewał się ze
wszystkich możliwych miejsc. Mruknęłam pod nosem ciche fuuj i weszłam do
środka.
Oboje
nie mają gustu! Kolory ścian w ogóle nie pasowały do mebli, a o wystroju już nie wspomnę.
Niezbyt
zadowolona zdjęłam swoje buty i weszłam w głąb pomieszczenia. Ojciec siedział
już na fotelu, a na jednym z jego kolan ta szmata. Kurwa, Aria, nie nazywaj jej
tak! Sama nią byłaś!
Niechętnie
usiadłam na sofie, przechyliłam głowę na bok i znudzona zaczęłam bawić się
włosami.
Widząc,
jak intensywnie myślą nad tym jak rozpocząć rozmowę, powiedziałam:
-
Cudowna ta cisza, no nie? – zaśmiałam
się
– Aria, od dzisiaj mieszkasz z nami i będziesz
podporządkowywała się zasadą panującym w tym domu - zaczął ojciec, a mi na usta
sunęła się riposta. - Zapiszemy cię do jednej z najlepszych szkół na obrzeżach
miasta – powiedział, a ja nie wytrzymałam. No chyba z konia spadł, że będę tam
chodzić. Teraz, gdy wszystko miało się układać? Pojawił się on? I ta jego
szmata? Hah jestem ciekawa, co powie, gdy dowie się, że palę. Chociaż, przez
ostatnie dwa tygodnie nie zapaliłam ani jednego papierosa.
-
Coś jeszcze? - zapytałam wrednie.
-
Nie tym tonem, młoda damo! – podniósł swój ton głosu. No myślałam, że mu się
tam położę i zacznę się chichrać w niebo głosy. „Młoda damo”, bo pizgnę.
-
No, spoko – powiedziałam obojętnie.
-
Jannet, zaprowadź ją do pokoju – powiedział wstając z fotela.
-
O 3pm będzie obiad – dopowiedziała i zniknął za drzwi.
~*~
Wchodząc
do mojego pokoju, upewniłam się tylko w myśli, że ani chwili dłużej tu nie
zostanę. Wystrój był jak do dziewczynki z przedszkola! Różowe ściany, kolorowe
zasłony, białe meble i plazmowy telewizor. Zamknęłam za sobą drzwi i uśmiechnęłam
się widząc zamek. Chociaż trochę prywatności. Podeszłam do łóżka i bezwładnie
na nie opadłam. Po kilkunastu minutach zmieniłam pozycję i odwróciłam się na
bok, wprost na wyjście prowadzące do balkonu. Wieczorem już mnie nie będzie.
-
Aria, na obiad! – usłyszałam piskliwy głos mojej macochy. Czuję się niczym
kopciuszek.
Po
długim namyśle postanowiłam nie robić problemów i zeszłam na dół. Schodząc po
schodach, usłyszałam rozmowę między tą suką, a moim ojcem. Przyłożyłam ucho do
ściany i próbowałam usłyszeć jak najwięcej z ich konwersacji.
-
Widziałaś jaka ona chuda? Albo te cięcia na nadgarstku? - słowa Jannet uderzyły
we mnie. Ona nie jest taka pusta na jaką wygląda. Usiadłam na jednym ze schodków
i schowałam twarz w dłonie. Od kiedy ja jestem taka oschła? No tak. Z kim się
zadajesz, takim się stajesz.
Wstydzę
się swojego zachowania, ale nie przeproszę ich. Niby dlaczego miałabym być dla
nich miła? Nie mam zamiaru sztucznie się uśmiechać i robić dobrą minę do złej
gry. Nie dają mi powodów. Przeczesałam włosy ręką i podniosłam swój tyłek. Idąc
korytarzem, rozglądałam się po ścianach. Widniało na nich pełno certyfikatów. O
mój Panie Boże, mój ojczulek jest policjantem. Z wrażenie moja szczęk
powędrowała na dół.
Specjalność
– nielegalne wyścigi, narkotyki, alkohol oraz strzał z broni. Jednak dobrym
pomysłem było zerwanie znajomości z Tomlinsonem.
Hello
!
Dodaje
szybciej takie odkucie się Patrycji .
Jak
wam się podoba ? Ja uważam ,że może być . Wyraźcie swoją szczerą opinię o decyzji Arii czy coś hah.
Od
dzisiaj zaczęłam ferie więc rozdziały wstawiane będą w miarę często od mojej
weny i czytania krzyżaków -.- .
Wczoraj
wyszedł teledysk do MM . Kocham moment Harrego z tą babcią ! Hahah kocham tych
głupoli Pobijamy rekord !.♥
34
komentarze = next
Miłego
dnia ! :') x
OMFG!
OdpowiedzUsuńJa to mam wyczucie : wchodzę na bloggera a tam Twój post dodany 8 s temu xdd.
Rozdział jak zwykle cudowny i hmm... Zostawiła Louisa ;(((. Sad, no ale cóż... Mam nadzieję, że szybko dodasz następny i życzę Ci powodzenia w czytaniu Krzyżaków... A fuj xd, pozdrawiam xx // Amy
o kurcze,to boskie.Taka tam duża zmiana ale mam nadzieje że i tak będa razem
OdpowiedzUsuńTakiego obrotu spraw się nie spodziewałam...Ale wydaję mi się,że nie na długo zakończyła znajomość. Tomlinson się tak łatwo nie poddaje!
OdpowiedzUsuńA ten ojciec, szkoda gadać, co to za ojciec!!!
fajny rozdział.
UHUHU! Ale się porobiło! Jestem ciekawa co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńHahaha :D Jestem 1 ! No więc. Rozdział jest super !! ;** Czekam na następny i trzymam cię za słowo z tymi rozdziałami, bo kocham to opowiadanie. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńWooooow *o* Ojciec Arii. Jestem ciekawa, co z tego wszystkiego wyniknie. Bosz, nie dręcz mnie tak! Ja już chcem następny... ;_;
OdpowiedzUsuńA mnie się kończą ferie T.T
Kocham <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Aria
się postawiła Louisowi.
Choć fakt, że jej ojciec
jest gliną pewnie wszystko
pokomplikuje :D
Ciekawi mnie co zrobi
Lou... czy serio da spokój
Arii, czy będzie jakoś o
nią walczył ? :P
Co do Krzyżaków
to współczuję. Nigdy
nie czytałam nudniejszej
lektury.. nawet próbowałam
wersje audio ale dosłuchałam
do 5 rozdziału i usnęłam XD
Tak więc czekam na następny
rozdziałek, daj szybciutko ! :) xx
OMG ! głupia Aria ! kobieto nie tnij się !
OdpowiedzUsuńWspaniały!!!
OdpowiedzUsuńBiedna Aria :c Do tego jeszcze ojciec dupek :x
Ja chyba sama nie wytrzymam, gdy nie będzie jutro następnego rozdziału!!
Głupi Tomlinson, mógł coś się odezwać, a on?!
On jak kołek tam stał i gapił się w ścianę... Nie wyrobię na takich obrotach xD
Mm cudowne! Niech ona da popalić swojemu ojcu, ale Janet to fajna babka, co prawda trochę sztuczna, ale nie jest taka zła. :) Mam nadzieję, że ucieknie stamtąd i trafi na innego chłopaka niż Louis. Ktoś nowy się pojawi, byłoby fajnie ;)
OdpowiedzUsuńA i niech Aria znowu będzie anorektyczką. To jest ciekawe :) I niech nie pali... błagam ;c
OdpowiedzUsuńWOW,chyba tylko tyle umiem powiedzieć. Nie spodziewałam się,że Aria zerwie znajomość z Louis'em. Chociaż po tym,że jej ojczulek nagle wrócił i ogólnie te wszystkie wiadomości..Muszą być dla niej najbardziej szokujące. Mam nadzieję,że w kolejnym rozdziale pojawi się Louis i nie odpuści.
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńświetny !!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak ja jestem ciekawa, co będzie dalej! Jestem uzależniona od tych opowiadań! A co do Arii to moim zdaniem nie jest aż taka zła :) Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńale to jest fajne! aria biedactwo :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! Mam cały czas nadzieję, że Aria jednak będzie mieszkała z Lou ... Więc myślę, że mogłaby spierdolić od ojca przez okno :)
OdpowiedzUsuńSuupr !!! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńcudny!
OdpowiedzUsuńWOW !!! Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie bd się rozpisywać bo nie umiem pisać długich komentarzy, ale chciałabym napisać coś więcej niż ,,super''. Naprawdę masz fajne pomysły, rozdziały dodajesz często i nie da się cb nie lubić xD. Nie mam się do czego przyczepić i ten teges także ten. Sorki za błędy, ale jestem na phonie.
OdpowiedzUsuńCoś ciężko dzisiaj z komentarzami... ;C Ale co się dziwić wszyscy się za lekcje pobrali bo ferie się kończą.. bynajmniej dla niektórych.
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham. Błagam niech Aria zamieszka z Lou i niech się pogodzą i będą razem.
OdpowiedzUsuńMega. :-) Nie powinna zrywac znajomosci z Tommo. :-[
OdpowiedzUsuńnie rozumiem Lou raz troskliwy a raz chamski do granic możliwości , ale z drugiej strony podoba mi się to :) skończyli znajomość;( czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńZajebisty<3
OdpowiedzUsuńcud , miód , malinka Heuheuheuheu xD nie wierze że to już koniec z Louisem :* jej ojciec jaka nagła zmiana... Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz trafiłam na tego bloga! Gratuluje talentu i pracy! To niesamowite!
OdpowiedzUsuńBOSKIE!!!
OdpowiedzUsuńKocham to !! czekam na nn :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńOby Lou nie miał problemów z ojcem Arii, a ta żeby zamieszkała z Tomlinsonem.. I czemu nigdy w domu nie ma przyjaciół Louisa, ja się pytam? Będą w nn?
OdpowiedzUsuńO rany... Się porobiło! Mam nadzieję,ze Ar wróci do Louisa.. Genialny rozdział! Pozdrawiam, Lizzie ;*
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńOlaa xx
extra <3
OdpowiedzUsuńO mój najukochańszy Boże! Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńMartwi mnie ta macocha wspaniałej Arii... i ten cały ojciec. Zjawia się znikąd i oczekuje cudów. Nie lubię ich! Mam nadzieję, że Ar wróci do Lou, bo przecież coś między nimi zaczęło się dziać.. wiadomo, Lou nie jest idealny, ale przecież nasza bohaterka również taka nie jest. Wierzę, że w końcu los zacznie sprzyjać tej parze i odnajdą szczęście oraz miłość.
Masz talent! Naprawdę, cudownie piszesz! Czapki z głów :)
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg opowiadania!
Serdecznie pozdrawiam, Elizabeth! ;*
Super, mam nadzieje ze pogodzi sie z Lou i w koncu beda razem.. :-)
OdpowiedzUsuńJezu, swietny mam nadzieje ze Aria i Lou sie pogodza. Oby Louis postaral sie pokazac Ari ze jest piekna i chuda !heeh czekam na next xx
OdpowiedzUsuńZajebiscie jakby teraz uciekla od ojca. Tylko gdzie ? Do swojego domu nie wroci bo tata ja znajdzie. Mam nadzieje ze pojdzie do Lou. czekam na next masz talent dziewczyno xx
OdpowiedzUsuńProsze dodaj dzisiaj kolejny...
OdpowiedzUsuńCudo<3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz powiem ci. Nie chodzi mi o formę pisania, tylko fakt, że potrafisz zachęcić człowieka do dalszego czytania ;) Osobiście dziś zaczęłam czytać i jestem właśnie już na 13 rozdziale. Została mi tylko połowa. Do wieczora zdążę przeczytać. Pisz dalej, bo dobrze ci to idzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)