Żadne z nas nie chciało przerwać ciszy, która
zapadła po moim pytaniu. Spojrzałam ukradkiem w jego stronę, miał pochyloną głowę do tyłu i intensywnie nad
czymś myślał. W mojej głowie pojawił się totalny chaos. Z jednej strony żal mi
go, a z drugiej doskonale wiem, że jeśli dam mu tą szansę, on jej i tak nie
wykorzysta, bo znając życie, pokłócimy się o jakąś błahostkę. Założyłam kosmyk
włosów za ucho i delikatnie podniosłam się z mojego wcześniej zajmowanego
miejsca. Podeszłam do nocnej szafki i spod sterty ubrań wyciągnęłam paczkę
fajek. Louis widząc, co chcę zrobić poderwał się na równe nogi i wyrwał z pomiędzy
moich palców papierosa.
- O co ci chodzi? – zapytałam zdenerwowana.
Nienawidzę, gdy ktoś zabrania mi palić, wtedy jeszcze bardziej mnie wnerwia i
mam większą ochotę sięgnąć po nikotynę.
- Przestań w końcu palić, niszczysz sobie płuca –
powiedział wyrywając z mojej dłoni zapalniczkę. Niepewnie spojrzałam w jego
oczy i ujrzałam troskę?
- Sam palisz – powiedziałam przez zęby, ściskając
mocniej dłoń. Usłyszałam jak nabiera powietrza i po chwili je wypuszcza. Chyba
go zdenerwowałam, no cóż, ja powiedziałam tylko prawdę. W sumie moje
uzależnienie zaczęło się na początku diety, gdy ważyłam jeszcze te kilkanaście
kilogramów więcej. Byłam głupia, ale to właśnie nikotyna ograniczała moje
uczucie głodu. Moje śniadanie wyglądało tak: śniadanie: mocna kawa, jeden
papieros; obiad: szklanka wody, jabłko i papieros; kolacja: sama woda mineralna
i papieros.
Fajki i jedzenie to praktycznie to samo.
Uzależniają.
- Wiem, ale ty jesteś dziewczyną – na jego czole
uwidoczniły się lekkie zmarszczki, które zawsze towarzyszyły mu, gdy myślał
albo był wściekły – zazwyczaj na mnie.
- Jak chłopacy palą to jest to takie seksowne – wymsknęło mi się, ale to
była prawda, uwielbiam, gdy facet pali papierosy. To jest takie pociągające, a
do tego gdy jest przystojny! Ciacho.
- Ogólnie jestem seksowny – zamruczał Louis, na co
ja parsknęłam śmiechem. Zawsze rozśmieszała mnie ta jego pewność siebie, ale w
tym miał racje. On jest mega przystojny, a ta jego broda! Ughh przecież jestem
na niego zła.
Nic nie odpowiedziałam, moja złość uległa i teraz
zrobiło się jeszcze niezręczniej niż było.
Spuściłam wzrok na dół, na swoje stopy, którymi zaczęłam
kreślić jakieś szlaczki.
Niech on już sobie stąd idzie. Zawsze w jego towarzystwie
czuję się taka głupiutka? Tak jakby on był moim ojcem i uczył mnie życia, tylko
tego nielegalnego. Zaśmiałam się w myślach ze swojej głupoty. Louis moim ojcem?
Chyba nastało by między nami kazirodztwo, bo czy byłoby to normalne napalać się
na własnego ojca? Kurde, o czym ja myślę. Fuu, fuu, fuu! Wracając do tematu,
brunet też chyba nie wiedział co zrobić, bo swój wzrok wlepił w ścianę.
Oryginale.
- Emm hm… Myślę um… Że powinieneś już iść –
powiedziałam niepewnie plącząc się w słowach. Nie chciałam przecież urazić jego
dumy czy tam ego. On słysząc mój głos jakby otrzeźwiał, ponieważ zamrugał kilka
razy i przeczesał ręką swoją grzywkę.
Louis*
Stałem tak, przyglądając się Arii, jak speszona
zaczęła kreślić jakieś kółka nogą po panelach. Była mega urocza, taka jak mała
dziewczynka, która coś przeskrobała i boi się swojego ojca. Nie miałem bladego
pojęcia jak zacząć rozmowę. Pierwszy raz w życiu nie wiem co powiedzieć przecież
zwykłe przepraszam nie wystarczy. Wiem, że zawiniłem, ale ona mnie tak
cholernie pociąga. A palenie? W ogóle do niej nie pasuje. Zawsze myślałem, że
moja dziewczyna będzie z mojego świata, pewna siebie, zadzierająca wszystkim
nosa, a tu nagle pojawia się brunetka, która ma problemy z akceptacją siebie. Do
tej pory zastanawia mnie, dlaczego tak się staram. Wnerwia mnie jak nikt inny,
ale świadomość, że coś może się jej stać, wykańcza mnie. Chciałbym obronić ją
przed całym światem. W dzisiejszych czasach nikomu nie można ufać.
Czułem się strasznie i równocześnie byłem
zadowolony z siebie, że zdradziłem jej mój największy sekret, który do tej pory
znał tylko Liam, ponieważ te okropne lata w domu dziecka spędziliśmy razem. Nie
planowałem podzielić się tą informacją z żadną z dziewczyn, zawsze był to tylko
seks bez zobowiązań. One skorzystały na tym tak samo jak ja i nasze drogi się
rozchodziły. Tak naprawdę to większości nie znałem imion, ważne było to jak się
spisały. Gdy Aria oznajmiła, że mam stąd wyjść, coś jakby we mnie drgnęło.
Stary przecież za chwilę ją stracisz – odezwało się sumienie.
- Nie – oznajmiłem stanowczo, a ona zdziwiona
wyszczerzyła oczy. Widziałem, że chciała coś powiedzieć, ale gdy tylko
otworzyła usta, zaraz je zamknęła. Po długiej ciszy do moich uszu dobiegł jej
nieśmiały głos.
- Louis, wybaczę ci i co wtedy? Jak ty sobie
wyobrażasz swoją przyszłość, przy tym co robisz? – zapytała, a mnie wmurowało.
Spodziewałem się jakiś krzyków, sarkazmów, ale nie zwykłego z pozoru prostego
pytania.
Przeniosłem jedną ze swoich dłoni na kark i
energicznie zacząłem go rozmasowywać. Zawsze tak robię, jak nie wiem co
powiedzieć.
-Tak myślałam – powiedziała zrezygnowana, próbując
się odwrócić, ale w ostatniej chwili zdążyłem chwycić jej nadgarstek, który
pokryty był dużą warstwą blizn. Dziwne uczucie w dotyku.
- No to skoro jesteś taka mądra, to jak ty siebie
widzisz za parę lat? – zapytałem, mocno zaciskając szczękę. Ona westchnęła.
- Na cmentarzu –oznajmiła, a ja zdębiałem. Wkurwia
mnie tym, że cały czas pieprzy, jak to chce umrzeć. Chyba nigdy nie zrozumiem
takich ludzi.
- Aria, proszę – powiedziałem błaganym głosem, a
ona przymknęła powieki.
- Tak właściwie, to jeszcze nie wiem. Oprócz bycia
chudą, na pewno chciałabym mieć kogoś, kto
by mnie wspierał i sprawiał, że poczuje się piękna, kochana – powiedziała.
Aria*
Po wypowiedzeniu tych słów czułam się dziwie. Tak
jakoś inaczej. Nigdy nie planowałam swojej przyszłości, tak naprawdę, nie
miałam na to czasu. Cały czas marzyłam, by nadszedł taki dzień, abym w końcu była
zadowolona ze swojej figury.
- Mam nadzieję, że będę wtedy jeszcze coś dla
ciebie znaczył – usłyszałam spokojny głos Louisa. W moim sercu zrobiło się od
razu cieplej. To było takie słodkie? A z drugiej strony jego wyznanie
totalnie mnie zaszokowało, nie
spodziewałam się tego, że on chce wiązać ze mną przyszłość. Co ja gadam. Ja
myślałam, że on w ogóle nie zacznie ze mną znajomości. Zastanawiałam się, co
mogę mu odpowiedzieć. Moje serce trzepotało jak szalone, chciałam się na niego
rzucić i wybaczyć, ale rozum twardo stał przy swojej wersji - zrani, zostawi.
Nagle stało się coś, czego w życiu bym się nie
spodziewała. Drzwi od mojego pokoju otworzyły się, a w nich stanął zdenerwowany
tata. Mam przejebane. Jak poparzona zaczęłam skakać z nogi na nogę, próbując
coś wymyśleć.
- Co on tu robi? – jego głos był surowy. Odwróciłam
się tyłem do Louisa i próbowałam go jakoś zakryć.
- Co cię to obchodzi? – zapytałam zdenerwowana. Nikt o prywatności nie uczył? Że do pokoju dziewczyny
w moim wieku się puka? No ludzie, trochę prywatności! Jego wzrok niczym skaner
mierzył mnie i Louisa. Na jego szyi uwidoczniła się żyłka, która jak zdążyłam
zauważyć pojawia się, gdy zawsze na mnie krzyczy. Stałam tam jak sparaliżowana,
przecież on go zaraz tu zabije albo zadzwoni po psy i zabiorą bruneta do
więzienia. Jakoś nie za bardzo uśmiecha mi się odwiedzanie go w celi. Co? O
czym ja myślę.
- ARIA, DO JASNEJ CHOLERY! ON JEST KRYMINALISTĄ!
SKRZYWIDZI CIĘ, WYKORZYSTA, ZOSTAWI! TAKICH JAK ON JET NA PĘCZKI – krzyczał
energicznie, przy tym ruszając rękami w geście niezadowolenia.
Jeżeli on myśli, że jego słowa zmienią moje
nastawienie do Louisa, to się grubo myli. Przecież ja to wiem, ale mimo tego
nadal z nim rozmawiam. Znam go zaledwie jakiś czas, a już wpakował mnie tyle
razy w kłopoty, że nie starczy mi palców aby policzyć. Ważne jest chyba to, że
chce się zmienić?
- DZIECKO, TY MASZ CHYBA KLAPKI NA TYCH OCZACH –
powiedział zdesperowany, podchodząc do mnie. Agresywnie chwycił moje ramię i
pociągnął w swoją stronę. Jego uścisk był taki mocny, że krzyknęłam, a w moich
oczach pojawiły się łzy, zamknęłam powieki i zgięłam się w pół.
- Zostaw ją – do moich uszu dobiegł szorstki głos
Tomlinsona. Gdy ojciec nie wykonał jego polecenia, chwilę potem usłyszałam
kroki.
- To jest moja córka, gówniarzu i będę z nią robił
co chcę. Wypieprzaj z mojego domu i zostaw nas
w spokoju – dziwi mnie to, że jak na policjanta i „przykładnego” ojca,
bardzo dużo przeklina.
- Nie widzi pan, że ją to boli? – zapytał chłodno.
Otworzyłam oczy i ujrzałam, jak Tomlinson stoi przed moim ojcem, zaciskając
dłoń w pięść. Przyłożyłam drugą rękę do
swojego ramienia, które ściskał ojciec i próbowałam poluzować jego uścisk. Gdy
w końcu mi się to udało, podniosłam się z podłogi i stanęłam między ich
sylwetkami.
- Przestańcie, do cholery i wynoście się z mojego
pokoju, ale już! – krzyknęłam zmęczona tą sytuacją. Przyłożyłam ręce do klatki
piersiowej ojca i za wszelką cenę chciałam go odepchnąć. Może było to złe
posunięcie, ponieważ miał on grubo ponad metr dziewięćdziesiąt i dosyć szeroką
budowę. Moje próby były jak jedna kropelka w morzu. Widząc, że ojciec ani
drgnął, odwróciłam się przodem do Louisa i posłałam mu mordercze spojrzenie.
Przysunęłam się do niego jeszcze bliżej, stanęłam na palcach i przyłożyłam
swoje wargi do jego ucha. „Zrób to dla mnie i wyjdź” tyle zdążyłam szepnąć, bo
poczułam jak ręce ojca owijają moją talię i podnoszą do góry. Postanowiłam dać sobie już spokój
i grzecznie czekałam, aż moje nogi będą
mogły stykać się z podłogą. Widziałam w oczach Louisa, że ma ochotę rzucić się
na mojego ojca i go zabić, za to jak mnie traktuje, ale zamiast tego, on odwrócił
się w stronę okna i wyszedł. Dziękuję!
Wracając do mojego ojca, gdy sylwetka Louisa
zniknęła z naszych oczu, on odstawił mnie z powrotem na podłogę i zdenerwowany
ułożył swoje ręce na zgłębieniu szyi. Wyczuwam kłopoty.
- Nie odtarło to do ciebie, że nie pozwoliłem ci
się z nim spotykać? - zapytał przez zęby. Zdenerwowały mnie jego słowa. Pojawił
się w moim życiu zaledwie dwa dni temu, a już prawi mi morały.
- Matka cię rozpuściła, pewnie puszczasz się z każdym
na boku i ćpasz – powiedział, a po mojej twarzy poleciały łzy. Co z tego, że go
nienawidzę, jego słowa zabolały. Żadna
dziewczyna nie chciałaby usłyszeć tego od swojego chłopaka, a co dopiero od ojca.
Czy ja naprawdę wyglądam jak dziwka, że każdy mnie tak nazywa? Coś nie tak z
moim ubraniem?
- Nie masz prawa tak mówić – stanęłam w jej obronie.
Zastanawia mnie to, co by było jakby jeszcze żyła. Czy moim ojczymem byłby
Darkness? Wtedy byłabym na pewno dziwką.
Zawsze jak ktoś mnie tak nazywa, przypomina mi się
każda noc, spędzona w burdelu. Mam wrażenie, że wszyscy znają moją przeszłość.
- Nie chcę go tu widzieć nigdy więcej, smarkulo – powiedział,
po czym trzasnął drzwiami. Podłożyłam sobie pod głowę poduszkę i podciągnęłam
nogi pod podbródek.
Co się dzieje z tym światem. Mam wrażenie, że moje
życie to jeden wielki film.
~*~
Na ulicy słychać było tylko moje kroki, które
stawały się coraz szybsze. Gdy do moich uszu dobiegł jakiś dźwięk, zaraz
odwracałam się w tył. Po wcześniejszych wydarzeniach jakie mnie spotkały jestem
teraz bardziej ostrożna.
Na moich plecach spoczywał czarny plecak, a w nim pierwsze
lepsze ubrania z szafy. W prawej ręce trzymałam telefon, z którego wcześniej odinstalowałam
tą durną aplikację „namierz dziecko”. Powietrze było ostre, dlatego nałożyłam
na swoją głowę kaptur od fioletowej bluzy. Daję sobie rękę uciąć, że Jannet
wybierała dla mnie wystrój pokoju i wszystko co się w nim znajduje, ponieważ po
jej ubiorze można zauważyć, że uwielbia kolor różowy i wszystkie jego odcienie.
Trochę się chyba rozczarowała, gdy mnie zobaczyła.
Mam nadzieję, że Candy nie zamknie mi drzwi przed
nosem, bo prawda jest taka, że nie mam żadnej koleżanki, do której mogłabym
pójść, a do starego domu na pewno nie wrócę.
To jest pewnie pierwsze miejsce, do którego zajrzy
ojciec, gdy skapnie się, że wcale nie nocowałam w jego domu. Pociesza mnie fakt,
że nie wie on, gdzie mieszka Tomlinson razem z jego paczką. Gdy wreszcie znalazłam się na ulicy, gdzie
znajduje się villa Louisa, odetchnęłam z ulgą, ciesząc się, że nikt mnie nie
napadł, nie zgwałcił i nie uprowadził. Pchnęłam ciężką metalową furtkę i
weszłam na podwórko. W mojej głowie nagle pojawiła się obawa. Co jeśli przyszłam
nie w porę? Chyba zbyt dużo myślę. Wzięłam głęboki oddech i gdy stanęłam przed
wielkimi drzwiami, podniosłam rękę i delikatnie zapukałam. Przez chwilę
myślałam, że nikogo nie ma, bo nie usłyszałam żadnych kroków, ale po pewnym
czasie drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Candy. Uśmiechnęłam się, ponieważ
nie był to Louis. Nie wiem jakby to się wtedy skończyło. Kłótna.
- Hej – powiedziałam niepewnie, a ona podniosła
swój wzrok znad telefonu i niczym głodna pantera rzuciła się na mnie.
- Cześć, kochana! – krzyknęła do mojego ucha,
kołysząc nas na boki. Uwielbiam tą wariatkę!
Troszkę rozśmieszyła mnie ta sytuacja, ale za raz
poczułam jak jej uścisk rozluźnia się.
- Mam do ciebie pytanie – zapytałam nieśmiało. A jeżeli
mi odmówi?
- Chcesz u mnie nocować? – zaśmiała się, a ja lekko
oszołomiona potwierdziłam jej przypuszczenie.
Na twarzy dziewczyny pojawił się wielki uśmiech. -
Nawet nie wiesz, jak się cieszę – powiedziała podskakując z nogi na nogę,
klaskając przy tym jak mała dziewczynka, ciesząca się z nowej lalki Barbie.
- Dziękuję – powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- Za co? Za przenocowanie? Proszę cię, brakuje mi
tu babskich rozmów – zaśmiała się.
-Stęskniłam się za tobą – stwierdziłam. Przy niej
zapominam o wszystkich problemach, po prostu korzystam z życia. Zresztą nawet
nie ma czasu na myślenie, wszystko dzieję się tak nagle.
- Ja też, słoneczko. Mam nadzieję, że nie
wybaczyłaś Louisowi tego co ci zrobił – zagroziła palcem, a ja pokręciłam głową
na nie.
- A szkoda. Fajna byłaby z was para – zrobiła minę
smutnego pieska. Podniosłam brew do góry i dźgnęłam ją w lewy boczek. Nigdy nie
zrozumiem, jak ona może wypowiadać tak szybko każde zdanie. Mój język plącze
się jak szalony w obecności Louisa, a co dziwne mówię powoli, myśląc nad każdym
słowem. Swoją drogą, ciekawe gdzie on jest. Kątem oka zaczęłam go szukać. Ku
mojemu niezadowoleniu nigdzie go nie było.
- Nie ma go – usłyszałam wysoki głos blondynki. W
mojej głowie za sprawą przycisku „play” cały czas było odtwarzane jego zdanie „Mam
nadzieję, że będę wtedy jeszcze coś dla ciebie znaczył” Czy to była deklaracja
na poprawę? Jakoś nie za bardzo pasuje mi to do jego charakteru. Chociaż ciekawe
jak będzie wyglądać jego przyszłość. Żona i pełno dzieci, bogaty dom, dużo aut?
Razem z Candy poszłyśmy do jej pokoju, położyłam
swój plecak na jednym z jej foteli, a sama usiadłam na tapczanie. Byłam tu tyle
razy, a nie zauważyłam dużego plakatu z Justin’em Timberlake’m. Jego piosenki
są świetne, a wyglądem przebija wszystkich, no oprócz Louisa. Nie, stop! Aria,
przestań porównywać każdego mężczyznę do Tomlinsona. Ale on jest taki idealny,
a ta jego broda…
To takie pociągające. Kurwa, jak można być aż tak
bardzo perfekcyjnym?! Dlaczego Bóg jak zwykle mnie olał i obdarzył brzydotą? A
ludzi wrednych, bezczelnych takim pięknem?
Chyba nigdy się tego nie dowiem.
-Aria? – głos Can przywołał mnie z powrotem na
ziemię. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam w jej kierunku. Musze się pilnować.
- Em… Tak? – zapytałam troszkę otępiała.
- Wszystko dobrze, bo od jakiś siedmiu minut patrzysz
się w plakat – zaśmiała się, wracając do poprzednio wykonywanej czynności,
czyli stanie przed szafą i wyrzucanie z niej jej zawartości.
- Och. Sorry, ale uwielbiam go! – uśmiechnęłam się
wyobrażając sobie, jak to musiało wyglądać.
Od dzisiaj koniec myślenia o Louisie w towarzystwie
jego przyjaciół. Nie mogę dać po sobie poznać, że mi się podoba albo że coś
jest nie tak.
- Wyścig jest! - krzyknęła podekscytowana. O nie,
tylko nie to.
~*~
Znowu dałam się namówić na ekskluzywne ubranie
Candy. Zastanawia mnie to jak ona w takim czymś może czuć się swobodnie, jak ja
praktycznie cały czas przytrzymuje materiał szortów, by się nie podnosiły.
Rozumiem, że w tym świecie aby nie zostać odrzuconym trzeba się mocno wyróżniać,
czyli im mniej masz na sobie tym lepiej, ale ja przecież do niego nie należę.
Po co ja w ogóle zgodziłam się pojechać na ten głupi wyścig? W mojej głowie
pojawiły się obawy po ostatnim razie.
Nie chodzi mi nawet o to, że Louis przegrał i
dzięki temu zostałam dziwką, ale o wzrok tych wszystkich dziewczyn. Gdyby można
było zabijać spojrzeniem, dawno leżałabym martwa.
Na dworze jak zwykle było zimno. Na niebie widniał
księżyc, a wokół niego pełno gwiazd.
Otaczający mnie ludzie byli bardzo podekscytowanie
tym, co ma się za piętnaście minut wydarzyć, a ja? Fajtłapa nawet nie wiem, kto
z kim się ściga. Candy zniknęła gdzieś z Aronem, więc stoję jak taki słup i
przyglądam się przechodzącym ludziom. Czemu
czuję się tak niekomfortowo? Tak jakbym była tu obca? Mój wzrok przykuł chłopak
z burzą loków ,idący w moją stronę. Serce zaczęło mi bić szybciej, gdy
przypomniały mi się słowa „nikomu nie można ufać”. Dlaczego on idzie w moją stronę?
Wdech, wydech. Przecież może to być kolega Can albo
Arona. Zresztą Louis obiecał, że nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić.
- Cześć – przywitał się, a ja niepewnie odchyliłam
głowę, by zobaczyć jego twarz. Przystojny brunet o bujnych falowanych włosach,
zielone oczy, wysoki, muskularna budowa – norma w tym całym świecie. Przez
chwile myślałam, że ktoś za mną stoi, ale gdy odwróciłam się w tył i nikogo nie
było, upewniłam się, że jego słowo było wypowiedziane do mnie.
- Cześć? - zabrzmiało to z moich ust bardziej jak
pytanie. Może mnie z kimś pomylił?
- Jesteś dziewczyną Louisa, no nie? – zapytał
odgarniając ręką grzywkę, która sięgała mu do oczu.
Analizując jego wypowiedź zmarszczyłam czoło.
- Nie jestem jego dziewczyną – zaprzeczyłam.
- To ty nie jesteś Aria? – zapytał troszkę
zmieszany. Skrzyżowałam ręce na piersi, gdy nakryłam bruneta, jak bezczelnie
gapi się w mój biust, który za sprawą bluzki Candy był na wierzchu. O co mu
chodzi? Co nagadał mu Louis.
- Jestem, a ty? – nie podobała mi się ta wymiana
zdań. Coś czuję, że to się źle skończy.
- Nie ważne – odparł - już mi się nie podoba. – Chodź
– dopowiedział po chwili, a ja otworzyłam szerzej oczy. Nie ma mowy, nigdzie
stąd nie idę. Tym bardziej w jego towarzystwie. Wydaje się dziwny, a ja takich
osób nie lubię.
- Nie – zaprzeczyłam. Mój wzrok wlepiony był w jego
klatkę piersiową, która według mnie automatycznie się napięła, ukazując
sześciopak chłopaka, nakryty prześwitującym białym T-shirt’em.
Na szyi zawieszone miał kilka wisiorków, a na
jednym z palców u dłoni założony pierścionek.
Dziwne. Chyba nigdy nie zrozumiem dzisiejszej mody.
- Kurwa. Nie mam zamiaru się z tobą babrać. Jak
chcesz to tu zostań i sama poszukaj Louisa – powiedział wkurzony, odwracając
się na pięcie. Zaraz, zaraz przecież ja
tu przyszłam z Candy i Aronem. No kurwa chyba oni nie poszli do niego? Gdy
sylwetka bruneta była coraz dalej, dopiero wtedy otrzeźwiałam się i ruszyłam w
jego stronę. Cieszę się, że miałam na sobie moje biała converse, a nie jakieś
szpilki, jak za pierwszym razem.
- Mądrze – powiedział, gdy wyrównałam z nim kroku. Palant
to jedyne, co przychodzi mi pierwsze na myśl, gdy go widzę, słyszę, a ja
myślałam, że to Louis jest dupkiem.
- Kto się ściga? – próbowałam powstrzymać mój
drżący głos. Bałam się go i tego jak mi odpowie.
- Louis z Gibbim – odrzekł surowo. Alleluja! Nie
zgasił mnie. – Co, boisz się? – zapytał śmiejąc się gardłowo. A było tak
pięknie. Wzięłam głęboki oddech i zagryzłam wnętrze policzka. Spokojnie, Ar.
- Kpisz – odparłam po chwili, starając się brzmieć
chociaż trochę poważnie, groźnie.
- Jesteś taka bezbronna i tak bardzo ułożona. Co ty
robisz z Louisem – parsknął śmiechem. Jego słowa mnie dotknęły. No chuj jeden!
- Nie jestem wcale ułożona! – zaprotestowałam, a on
na chwilę przystanął. Coś długa ta droga do tych samochodów.
- Udowodnij – powiedział, uśmiechając się
cwaniacko, a w policzkach pojawiły się dołeczki. Jego wygląd walce nie pasował
do charakteru. Taki bezbronny chłopczyk. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on
kontynuował.
- No to pojedź z Louisem jako pasażer.
Hello ~!
Tak jak obiecałam dodaję dzisiaj J
Mam nadzieję ,że poprawiłam się i bardziej
wczuwacie się w opowiadanie . Postarałam się nie pisać tych młodzieżowych
tekstów hah co nie było łatwe .
Dziękuję wam za komentarze pod rozdziałem 14 ! Były
one naprawdę miłe.
No i dziękuję wam za obronę na asku .
Domyślam się kto mnie hejtuje , ale dam sobie z tym
spokój , bo nie na tym rzecz polega .
Co do rozdziału wiem ,że dużo się w niem dzieje , ale jeżeli bym go skróciła wyszedł by dziwnie .
Przepraszam .
* Dodałam nowego bohatera :>
* Dodałam nowego bohatera :>
Have a nice day !
40
komentarzy - następn
cudo <3 Natt ;*
OdpowiedzUsuńG.E.N.I.A.L.N.Y.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Mam nadzieje, że Aria zgodzi się pojechać z Louis'em. Czekam nn.
Mistrzostwo :* Cudowne jesteście!
OdpowiedzUsuńNo halo!
OdpowiedzUsuńBoże, boski jest ten rozdział. Jestem pewna, że ona z nim pojedzie, ale Louis nie będzie z tego powodu zadowolony. Nawet nie masz pojęcia jak ja nienawidzę ojca Ar. No kompletny dupek. W sumie Louis też do miłych nie należy, ale on jest taki seksowny, mmm. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam :*
Jeny, Lou jest taki hsdcskcj *o*
OdpowiedzUsuńWyszedł świetny nie przepraszaj! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :** noi dobra bardziej niż świetny ;)
OdpowiedzUsuńAaaaaa pierwsza pierwsza!!!!!!!
OdpowiedzUsuńLecę czytać :>
Ale długi *.* Kocham cię normalnie xDD Piszesz zajebiscie ;* A hejtami na asku się nie przejmuj, bo tylko ci co zazdroszczą tobie cię hejtują ;) czekam niecierpilwie na nn i ciesze się ze taki długi ;* /J
OdpowiedzUsuńo matko boski! jestem ciekawa czy Ar pojedzie w wyścigu :D ale strzelam, że tak :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam xx
Rozdział jest świetny, ale to już wiesz hyhy ^^. Uwielbiam to opowiadanie i nie mogę się doczekać następnego! ;* // Amy
OdpowiedzUsuńNie zgadzaj się! <3
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stanie ? :D Czekam na nex, i będę komentowac do skutku ♥
OdpowiedzUsuń♥.♥
OdpowiedzUsuńdawaj nexta :D
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne, mam nadzieję, ze tego nigdyyy nie usuniesz !! ♥
OdpowiedzUsuń;)) ♥
OdpowiedzUsuńWeż nie spamuj bo nie doda kolejnego .. niektórzy nie lubią spamu ;p
UsuńŚwietny rozdział ;** /J
kocham to opowiadanie i czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńna pewno z nim pojedzie*_* kocham <3 czekam na nexta omomo <3 kc :)
OdpowiedzUsuńjak czytam to po prostu usiedzieć nie mogę :D
PER -FECT!! Kochm cię i twojego bloga czekam na next :)
OdpowiedzUsuńwspaniały :)
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńrewelacyjny
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ♥ czekam na next :)
OdpowiedzUsuńZarąbistyy rozdział !
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych które
napisałaś ( choć nie wiem czy
to możesz uznać za komplement
bo wszystkie są zajebiste ! :D ).
Uuu.. zobaczymy czy Aria się
zgodzi pojechać z Louis'em !
Ale wydaje mi się że będzie chciała
pokazać na co ją stać i pojedzie <3
Nie mogę doczekać się następnego,
pisz szybkooo ! :) xx
_____________________________________________
http://youonlyliveone-yolo.blogspot.com/
Jezusie, piękny, jak zwykle ♥
OdpowiedzUsuńChyba nudzi już Cię, dostawanie tylu komentarzy o tym samym? :D
Ale to superrrr :x
Louis, jaki obrońca xD
Czekam na nexta, mam nadzieje, że będzie szybko ;D
Jezu nastepny plis!!! @needmy5idiots
OdpowiedzUsuńomg omg omg super !!! czekam na nexta:* i ten gil Lou na dole <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial ! czekam nn
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!! *-*
OdpowiedzUsuńBoski jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńSuperancki <3 <3
OdpowiedzUsuńCudo!!! <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz talent! :*
OdpowiedzUsuńTO JEST TAKIE AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW
OdpowiedzUsuńomomomo najlepszy
OdpowiedzUsuńkocham !
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńZajebiste!! ♥ Kocham te opowiadanie!! Pisz dalej i nie przejmuj się hejtami :3
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym rozdziałem zadziwiasz mnie jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest cudowne !
Pozdrawiam cię i życzę weny.
Zapraszam na nowego bloga:
One Direction to nie zespół - to ludzie pozbawieni uczuć, bezlitośni, brutalni. Czy ktoś ich oswobodzi? Czy jedna malutka kruszynka poradzi sobie z hołotą? W jakich okolicznościach się poznają? Porwanie? Napad? Morderstwo? Już wkrótce pojawi się prolog.
http://remeber-who-you-are.blogspot.com/
♥ Czekam na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńDodaj juz kolejny :-)
OdpowiedzUsuńrozdzial wsapniały, skończyłas w takim momęcie ze trzyma w napięciu :) kiedy dodasz kolejny ?
OdpowiedzUsuńkiedy będzie kolejny rozdział ? nie moge sie doczekać :*
OdpowiedzUsuńKo0chana bloga przeczytałam na jednym tchu. Jest on jednym z moich ulubionych i warty polecenia dalej. Nie ma tu jakiejś słodkiej sielanki, ni nic w tym rodzaju. Opowiada on o normalnej nastolatce z kompleksami, która popada w kłopoty. Bardzo się cieszę, że natrafiłam na ten blog. Byłoby mi niezmiernie miło gdybyś, informowała mnie o nowych rozdziałach na tt: StrongMaddie69
OdpowiedzUsuńPisz dalej i się nie zmieniaj. Całusy!:*
C.U.D.O.W.N.Y
OdpowiedzUsuńprzeczytałm wszystkie rozdziały jednym tchem
kocham twojego bloga
koniecznie informuj mnie o nowych rozdziałach u mnie
Pozdrawiam i życzę dużo weny
Aqua
zapraszam na mojego bloga http://aquasenshi.blogspot.com/
omg 100000000000000000000000 razy jezusie biore z tobom ślub ok
OdpowiedzUsuńSuper;**
OdpowiedzUsuń