środa, marca 26, 2014

20.Koniec naszej przyjaźni.

Nowy blog REHAB

Ostatnie co pamiętam to krzyk. Otworzyłam gwałtownie oczy i podniosłam się z materaca. Mój oddech był przyśpieszony, a serce waliło jak oszalałe. Rozejrzałam się wokół sali i ujrzałam śpiącego Harrego, który siedział na fotelu. Jak na złość nie pamiętam nic, co działo się wcześniej. Powoli, Ar, chyba wymiotowałam i przyłapały mnie pielęgniarki, kłótnia i Harry. Wiem!  Jasne promyki słońca wpadały do małego pomieszczenia, w którym obecnie się znajdowałam . Odkryłam jedną nogę, drugą i wyszłam z łóżka cichutko na palcach, by nie zbudzić Harrego. Gdzie jest Nicki? Wyszłam na korytarz, na którym było słychać jakieś krzyki. Zaciekawiona podeszłam bliżej  na tyle, by mnie nie zauważyli i bezczelnie  podsłuchiwałam.
- Musimy ją przenieś do jakiegoś innego szpitala, najlepiej do innego miasta – powiedziała jedna z pielęgniarek. Od razu domyśliłam się, że mówią o mnie no, bo kto utrudnia im pracę i buntuje inne chore dziewczyny? Ja.
- Zajmę się tym jeszcze dzisiaj – powiedziała. Moje serce zamarło. Nie chcę stąd wyjeżdżać, co z Nicki, której obiecałam pomóc? Zżyłam się z nią i bez niej nigdzie się nie ruszam. Złapałam się za kark i intensywnie zaczęłam go rozmasowywać. Myśl, myśl – powtarzałam, po czym w biegu ruszyłam do Harrego. Nie powiem, było żal mi go obudzić, bo wyglądał naprawdę uroczo i sam fakt, że przyjechał tu do mnie w nocy, dał mi do zastanowienia, ale jednak musiałam coś zrobić, a bez niego nie dam sobie rady.
- Ej, Styles! - zaczęłam nim szarpać. Cichy pomruk niezadowolenia opuścił jego usta. Wzdychnęłam i zaczęłam ciągnąć jego loki. Od razu otworzył oczy.
- Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? - warknął wściekły. Spojrzałam w stronę drzwi czy przypadkiem nikt nie idzie i pochyliłam się do ucha bruneta. Odgarnęłam jego włosy i przyłożyłam wargi do jego małżowiny usznej.
- Musimy stąd uciec. Chcą mnie przenieść do innej miejscowości.

Louis*

Od rana była już spina i znowu to ja muszę ją załagodzić. Zbiegłem po schodach i powolnym krokiem ruszyłem do salonu, w którym znajdowała się Leksi z Candy. Moja klatka piersiowa podnosiła się coraz szybciej, gdy zobaczyłem jak leżą na sobie i się biją.
- Co wy kurwa robicie? – zapytałem podbiegając do nich. Przytrzymałem Candy, która okładała twarz blondynki. Gdy to nic nie dało, podniosłem ją i posadziłem na fotel, po czym pomogłem wstać Leksi. Gdy  stała już na równych nogach, wtuliła się we mnie cała zapłakana.
- Czemu się na nią rzuciłaś? – warknąłem w kierunku siedzącej na fotelu blondynki.
Odkąd zamieszkała z nami moja dziewczyna, Can stała się agresywna. Nie ma takiego dnia, żeby się nie kłóciły, ale dzisiaj przesadziła. Jak mogła się na nią rzucić?
- Co ty pieprzysz, Louis? Czy ty tego nie widzisz? Z Arą było inaczej. Skoro wierzysz tej suce to koniec naszej przyjaźni, mam cię dosyć! Nie dziwie się, że Aron się wyprowadził. Jesteś chory! – krzyknęła, po czym wybiegła z salonu. Z jednej strony zrobiło mi się smutno no, bo to z Can i Aronem wychowywałem się w domu dziecka, ale nie mogę pozwolić, by moja księżniczka czuła się niebezpiecznie w swoim domu, przy mnie.
Przeprosiłem Leks za zachowanie mojej, byłej już, przyjaciółki i poszedłem się ubra,ć gdyż byłem tylko w dresowych spodniach. Wszedłem na górę do mojego pokoju i wyciągnąłem z szafy biały top. Candy dobrze wiedziała, że to Aria całowała się z Harrym i to przez to jej nie ma w moim życiu. Podła suka, ale z drugiej strony brakuje mi jej uśmiechu, czerwonych policzków oraz tego jak peszyła się na moje słowa. Była wyjątkowa. Leksi jest pewna siebie,  zupełne przeciwieństwo Arii. Louis, co ty kurwa gadasz? Masz dziewczynę, a Ar nawet nią nie była. Działała ci tylko na nerwy i stawiała się, teraz będziesz szczęśliwszy – mówił wewnętrzny głos.
Chwyciłem do ręki swój telefon. Miałem jedną nieodebraną wiadomość od Liama. Przejechałem palcem po ekranie i kliknąłem w ikonkę wiadomości.
„Spotkajmy się za 15 minut, u mnie x”. Odpisałem krótkie „ok.” i zszedłem na dół. W kuchni chwyciłem do ręki jabłko i razem z nim udałem się do salonu. Usiadłem obok Leks, która oglądała telewizję i oparłem głowę o jej ramię. Nie poczułem kości tak jak zazwyczaj u Arii. Nie mogę w to uwierzyć, że taka krucha dziewczyna jest anorektyczką? Dlaczego Leski jest grubsza i ma fałdy  na brzuchu czy to był pewien rodzaju protestu? Czy chciałem wzbudzić  zazdrość u Ar?
Chyba już poważnie mi odwala.
- Idę do Liama, gdy wrócę  ubierz się w coś seksownego – pocałowałem jej policzek, ale ona zbytnio się tym nie przejęła. Coraz bardziej zauważyłem przepaść między Arią, a Leksi. To niedorzeczne, że cały czas myślę o głupiej anorektyczce.
Może nie byłaby głupia, gdybyś próbował jej pomóc? – usłyszałem uciążliwy głos. Chwyciłem się rękami za głowę i ścisnąłem ją mocno, może tak odejdą te głupie myśli i wewnętrzny głos się w końcu zamknie?
Podparłem się rękoma o tapczan i wstałem. Zgarnąłem z komody kluczyki jednego z moich aut i wyszedłem na dwór. Powietrze było ostre, a niebo ciemne. Chyba złym pomysłem było ubranie krótkiego rękawka. Wsiadłem w samochód i z piskiem opon pojechałem do villi Liama.
Pamiętam jak jechałem z Arią na imprezę do niego, była przerażona i do tego ta jej sukienka, i te gołe udo, które spowodowało moje podniecenie. Zaśmiałem się na samo wspomnienie.
Przeraża mnie  myśl, że myślę o Arii. Zresztą kto mi zakaże wspominać? Ona pewnie jest z Harrym i wiedzie szczęśliwe życie, a ja? A ja mam Leski, która zaspokaja moje potrzeby i to się liczy. Prawda? Przecież w życiu nie istnieje miłość. Takie rzeczy dzieją się w filmach. W moim świecie nie ma czasu na uczucia. Liczy się zaspokojenie seksualne i tyle. Nie ma tej, tak zwanej, chemii.
Zaparkowałem przed posiadłością Liama i pośpiesznie wysiadłem z samochodu. Brunet czekał za mną na schodach.
- Siema, stary – powiedziałem wykonując z nim tak zwany męski uścisk.
- Cześć – odpowiedział mniej entuzjastycznie. Z kilometra dało się wyczuć, że będzie między nami poważna rozmowa, ale jeszcze nie wiedziałem o czym.
Usiadłem obok jego sylwetki i tępo wpatrywałem się w niebo, gdy on zastanawiał się jak zacząć rozmowę. Nigdy się między nami to nie zdarzało. Ostatnio z wszystkimi się pokłóciłem, a powodem była Aria i Leksi. Wszyscy uważają, że moja obecna dziewczyna nie jest dla mnie. Nie jestem tak uśmiechnięty i nakręcony, jak gdy byłem z brunetką. Chcąc, nie chcąc każdy ją polubił. Sprawiała wrażenie miłej, pomocnej, przyjacielskiej. Bez problemu wszyscy się z nią zaprzyjaźnili, nie to co Lesk, jej tu nikt nie chce. Rzadko pojawiam się z nią na domówkach moich kumpli. Jest dla nich oschła i flirtuje  na moich oczach, ale ja też to robię, prawda?
- Wiesz, że Aria jest w szpitalu? – zapytał, a ja poczułem jak krew zalewa moje policzki – ze złości. Dlaczego każdy mi o niej przypomina? To nie pozwala mi zapomnieć! Nie chce jej znać.
Nie była ona nikim, bym mógł zaprzątać nią sobie głowę. Eh, kogo ja oszukuję...
- Co mam z tą wiadomością zrobić? – zapytałem udając znudzonego. Każdy próbuje zrobić mi wyrzuty. Rozumiem, że ja też nie grałem fair, ale ona nie jest dziewczyną z naszego świata, nie ma prawa zachowywać się jak dziwka.
- Przestań, Louis! Dobrze widzę, że za nią tęsknisz. Przez Leski straciłeś wszystkich. Zastanów się, co ze sobą robisz. Aria. Aria; ona naprawdę cię kochała – powiedział, a ja zdrętwiałem. Czy on powiedział, że Ar mnie kochała? To już szczyt wszystkiego.
- Nigdy mi tego nie powiedziała – oparłem wściekły, że każdy za wszelką cenę próbuje mnie do niej przekonać.
- Jesteś aż tak ślepy, by tego nie zauważyć? – do moich uszów dobiegł jego surowy, a zarazem stanowczy głos.




Aria*

Harry od razu przystał na moją propozycję. Plan był taki, że on zagaduje pielęgniarki, a ja z Nicki uciekam. Na całe szczęście okazało się, że rano była na jakiś zajęciach i na rozmowie z psychologiem, co wyjaśnia jej zniknięcie. Skrzywiłam się na samom myśl o tej wrednej kobiecie, próbującej wmówić ci, że robisz źle. Nie przyjechałam tu z żadnym bagażem. Ułatwiało mi to sprawę, nie tak jak Nicki, która miała ekwipunek. Pomogłam spakować jej wszystkie rzeczy i razem czekałyśmy na wskazaną godzinę. Nigdy w życiu serce nie waliło mi tak szybko. Liczyło się wszystko: to czy zostanę złapana, co wiązało się przepisaniem do innego szpitala oraz tłumaczenie się przed ochroniarzami i lekarzami.
Gdy wybiła siedemnasta, według umowy, Harry miał iść flirtować z paniami siedzącymi w zabiegowym. Potem miał udać, że jest mu słabo, a że Harry nie jest ani głupi, ani brzydki zatrzyma wszystkie trzy dyżurujące pielęgniarki. Na naszą korzyść od strony oddziału bez problemu można odtworzyć drzwi. Zaraz po prawej jest winda w niej, a po lewej schody, już tylko na dół i jesteśmy wolne. Harry zaparkował zaraz po drugiej stronie ulicy. Dał mi kluczyki, więc nie będziemy musiały czekać na dworze, aż do nas dojdzie, co pewnie nie nastąpi tak szybko.
Podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez nie. Droga czysta – pomyślałam i pchnęłam drzwi do przodu. Wyszłam pierwsza, a tuż za mną Nicki. Szłam na luzie, by nie wzbudzać podejrzeń. Moje serce nie przestawało uderzać, adrenalina w żyłach gwałtownie się podniosła, a oddech przyśpieszył. Nacisnęłam białą klamką i przyciągnęłam szklane drzwi do siebie. Podeszłam do schodów, od których dzieliły mnie dwa kroki i zbiegłam z nich. Mogłybyśmy jechać windą, ale jest duże ryzyko, że ktoś tam będzie, a tego nie chcemy. Droga zajęła nam trzy minuty, w buzi miałam strasznie sucho. Przystanęłam dopiero na samym dole, by sprawdzić teren.
Rozejrzałam się i gdy nikogo nie było, sprintem pobiegłyśmy do otwieranych drzwi. Oczywiście co chwilę  odwracałam  głowę, by zobaczyć, gdzie jest Nicki i czy nikt nas nikt nas nie goni. Po kliku dniach poczułam, jak w moją twarz uderza zimne powietrze. Bajeczne uczucie.
Po przejściu na drugą stronę, szłyśmy bardzo pewnie. Jakbyśmy zostały wypisane ze szpitala.
Odwróciłam się przez ramie i zobaczyłam jedną z pielęgniarek, biegnących w naszą stronę.
- Co teraz? – zapytała przerażona Nicki, a w mojej głowie pojawił się totalny chaos, nie wiedząc, co robię, wyciągnęłam z kieszeni kluczyki i otworzyłam auto. Usiadłam na miejscu kierowcy i umieściłam kluczyk w stacyjce.
- Masz  prawo jazdy? - usłyszałam paniczny głos brunetki.
- No właśnie nie i to jest najlepsze – powiedziałam, odpalając samochód. Gdy dziwnym trafem mi się to udało, ruszyłyśmy przed siebie.
- Jak ty to zrobiłaś? – zapytała pod wrażeniem.
- Kiedyś mój kolega mnie nauczył – wyszczerzyłam się dumna ze swojego czynu. Moja radość minęła tak szybko jak przyszła, gdyż w oddali zauważyłam policje. Czemu tego nie przewidziałam?
Spokojnie, wdech, wydech. Spojrzałam w lewo i zauważyłam znak 50. Każdy głupi wie, że tyle wynosi dopuszczalna prędkość. Spuściłam nogę z gazu i spojrzałam na licznik - 45 i niech tak zostanie – pomyślałam. Auto, które jechało przede mną zostało zatrzymane do kontroli, co znaczyło, że my bez problemu przejedziemy. Rozluźniłam napięte mięśnie i oparłam się o fotel.
Udało się. Pomyśleć, że gdyby nie to, że przyjaźniłam się z Jamim, nie byłoby mnie tutaj, nie umiałabym odpalić samochodu i prowadzić go. Może tak miało być? Po raz pierwszy od dawna spojrzałam optymistycznie na moje życie.
Gdy tylko zauważyłam parking skręciłam tam, wcześniej włączając znak oznaczający, że skręcam. Parkowanie równoległe. Za wszelką ceną starałam sobie przypomnieć słowa mojego przyjaciela.
Myśl, myśl. Najpierw ręczny, potem hamujesz, okręcasz kierownice i wjeżdżasz, nie robiąc żadnych szkód. Uchyliłam wargi i nabrałam dużo powietrza, które wypełniło moje płuca. Żyje się jeden raz. Spojrzałam ukradkiem na brunetkę. Spanikowana miała dłonie w buzi i obgryzała skórkę od paznokci. Eh, nie wierzy w moje umiejętności.
- Ej, spokojnie, wiem co robię – powiedziałam prawie pewna. Właśnie! Prawie to bardzo dużo.
Przymknęłam na chwile oczy, po czym je odtworzyłam i zaparkowałam równolegle.
Miałam ochotę krzyczeć, drzeć się, ale zamiast tego bezwładnie opadłam głową na kierownicę.
- Udało ci się! Udało! – krzyczała podekscytowana Nicki. Po chwili poczułam, jak mnie obejmuje. Podniosłam się i również ją przytuliłam. Może powinnam zdać na prawo jazdy? Nie byłby ze mnie aż taki zły kierowca. Jezu, a co z Harrym? Przecież on się wścieknie, że odjechałam jego drogim autem, ale z drugiej strony nie ma nawet na nim żadnej rysy. Jednak nie jestem tylko głupią anorektyczką. Ciekawe czy ojciec, tak jak groził, sprzedał mój dom i matki. Trzeba będzie tam pojechać, chociaż szczerzę w to wątpię. Cholera! Nie mam swojego telefonu. Został w szpitalu.
- Nicki, jesteśmy głupie, nie mamy naszych telefonów – walnęłam się z otwartej dłoni w czoło. Ja i ta moja inteligencja.
- Ja miałam dwa, jeden im oddałam, a drugi mam przy sobie – powiedziała, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. I Bogu dziękować, że Nicki jest mądrzejsza ode mnie.
- Masz może numer Harrego? – zapytałam z nadzieją.
- Mam, rozmawialiśmy, gdy spałaś – wybrała numer bruneta i podała mi słuchawkę. Odebrał po dwóch sygnałach. Powiedziałam mu gdzie jesteśmy. Na całe szczęście nie był zły, zamiast tego pełen podziwu. No tak, przez Tomlinsona myślę, że wszyscy będą na mnie krzyczeć. Zapomniałam, że Harry jest jego przeciwieństwem.
Razem ustaliliśmy, że mamy tam na niego czekać. Oparłam się o fotel i przymknęłam oczy. Udało się, uciekłam ze szpitala.


                                                                       ~*~

Gdy Harry do nas przyszedł, razem pojechaliśmy do mojego domu. Jak zwykle miałam rację. Mój ojciec był zbyt leniwy, by zająć się nieruchomościami albo najzwyczajniej w świecie zapomniał.
Podniosłam wycieraczkę i wyjęłam spod niej klucze. Odtworzyłam drzwi i weszłam do środka, a tuż za mną Harry z Nicki.
Panował tu totalny bałagan. No tak, zapomniałam, nie należę do tych osób, które dbają o porządek.
Weszłam w głąb pomieszczenia i usiadłam na kanapę. Tą samą, na której zostałam zgwałcona. W tym dniu poznałam Louisa i tak zaczęło się moje piekło.
- Może pójdziemy na jakąś imprezę? – zaproponował Harry. – Uczcimy nasze zwycięstwo – dodał. Jego propozycja wydawała się bardzo logiczna i po krótkim namyśle poparłam ten plan.
- To ja lecę. Przyjadę po was o 7 pm – powiedział i wyszedł. Zostałam sama z brunetką.
Przeprosiłam Nicki i pobiegłam do góry do mojego pokoju. Wyjęłam spod łóżka mój dziennik i przejrzałam go. Chciałam upewnić się, że nadal tu jest i nie myliłam się. Tak bardzo tęskniłam za moim łóżkiem, pokojem, za moim poukładanym życiem. Wszystko było idealnie dopracowane, a każda minuta zaplanowana. Cieszę się, że mam brunetkę. Będę miała z kim ćwiczyć i motywować się, by nie jeść. Uznałam, że oddam jej sypialnię mojej mamy, ponieważ ja nie umiałabym w niej spać, na szczęście dziewczyna nie zna historii tego łóżka i niech tak pozostanie.
Drugą  kwestią była szkoła. Co z moją przyszłością? Na pewno będę miała poprawkę, z  powodu niechodzenia do szkoły. Kto by pomyślał, że uczennica, która od zawsze miała świadectwo z wyróżnieniem, jest zagrożona. Chociaż nie było mnie nie wiadomo ile, a moje oceny od początku roku były perfekcyjne - same szóstki i piątki. Nawet nie wiadomo do jakiej ja w końcu szkoły należę. Czy ojczulek mnie już przeniósł? Podeszłam do mojej szafy. Przebrałam się w świeże moje ubrania i  po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam się swobodnie. Zaplotłam włosy w niechlujnego warkocza na bok i zeszłam na dół.
- Musiałam się w końcu przebrać – uśmiechnęłam się szczerze i podeszłam do szafki kuchennej. Otworzyłam drewniane drzwiczki i wyjęłam z niej szklankę, po czym podeszłam do zlewu i wypełniłam ją wodą.
- Ar, co się stało z twoimi rodzicami? – zapytała, w jej głosie można było wyczuć niepewność, obawę. Te pytanie zostanie w mojej pamięci na długo. Co się stało z moimi rodzicami? Czy ja w ogóle ich miałam? Zacznijmy od tego... Wzięłam głęboki oddech i usiadłam obok niej na sofie. Była to podobna rozmowa jak z Louisem, ale bardziej łagodna. Nie bałam się Nicki.
– Moja mama umarła, a ojciec zostawił nas, gdy byłam mała – powiedziałam. Nawet nie wiedziałam, kiedy na mojej twarzy pojawiły się łzy. Chciałam opowiedzieć jej całą historię i o Louise też. Zaczęłam od początku, czyli od gnębienia w szkole, które chcąc, nie chcąc zostało aż do dzisiaj. Brązowooka przysłuchiwała się ze skupieniem, analizując w myślach jeszcze raz moje słowa. Na jej twarzy malowało się jedno wielkie współczucie, którego tak bardzo nienawidziłam!
To świadczy o tym, że jestem słaba.

- Chodź tu do mnie – powiedziała tuląc mnie, a ja wybuchłam płaczem. Przed nią nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem. Nie muszę zakładać tej maski, która osłaniała mnie codziennie, przy niej jestem Arią, sobą. Po dobrych kliku minutach w końcu przestałam płakać. Otarłam rękoma oczy i w tym samym momencie po domu rozniósł się dźwięk pukania. Spanikowana spojrzałam na zegarek - 5 pm, to niemożliwe, by był to Harry, a więc kto? Z takim pytaniem udałam się do korytarza.




Haj , aniołki .
Przepraszam ,ze tak długo nie dodałam . :<
Jeśli macie jakieś pytania pytajcie , nie bójcie się J
Jeej nareszcie Louis się pojawił !
Jak wam się podobał ?
Dziękuje kochani za więcej niż 50 000 tysięcy i 70 obserwatorów ! To mega miłe !
Szantażyk mały 40-next .
Umm no to miłego dnia , myszki !


51 komentarzy:

  1. Jeej pierwsza :) Rozdział jak zawsze zajebisty oby next był szybciej czekam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O boze genialny rozdzial. Zastanawiam sie kto puka. Moze to Louis albo Liam. A moze jej ojciec. No nic bede cierpliwa i poczekam. x @needmy5idiots

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedz, że za drzwiami stoi Louis. Harry pewnie mu powiedział, że Aria jest w domu, a on zrozumiał, że ją kocha i pojechał do niej.
    Tak, ja i te moje wymyślone dalsze wydarzenia, hehe.
    Ile będzie jeszcze rozdziałów tego opowiadania?
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm około 6-10 :) To zależy jak się zmieszczę z planem jaki mam : )x

      Usuń
  4. ROZDZIAŁ, MEGA !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jak zawsze czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku świetnie, mam nadzieję że to bd Lou i że on się opamięta i rzuci tą zdzire xD i może Harry bd z Nicki xD pewnie nie, ale warto mieć marzenia haha. Z niecierpliwością czekam na nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. http://if-you-love-me-prove-it0.blogspot.com

    Super rozdział :* wpadniesz na mojego bloga? Sorki za spam.. :/


    OdpowiedzUsuń
  8. Dalej, błagam :D
    ~Panna Nikt

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, to mój.........2 ulubiony blog <3 Dalej, czekam :D :*

    OdpowiedzUsuń
  10. grr! musiałaś akurat w tym momencie?!
    mam nadzieję że to nikt z policji itp. -.-
    Louis? oo tak <3
    ohooooo Aria jaki kierowca :D
    jejku świetnie, w końcu znalazła przyjaciółkę z którą może spokojnie porozmawiać <3
    czekam na kolejny <3
    wpadniesz do mnie?:(
    http://you-just-need-a-second-person.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. Daję rękę uciąć, że do Arii przyszła Candy :))
    Rozdział cudowny, ale da się wyłapać kilka błędów xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Prosze dodaj niedlugo kolejny :-) najlepiej w weekend.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieje ze Lou i Ari beda ze soba znowu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne jak zawsze <3333

    OdpowiedzUsuń
  18. AAAA BOŻE <333 najcudowniejsiejszy hahah XD <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Geeeenialny. Fajnie że spryciary uciekły, mam tylko nadzieję, ze nikt im nie zakloci spokoju i ze Louis pogodzi się z Aria ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jest.! W końcu Louis <3
    Hm.. kto mógł być? Pierwsze co mi przyszło do głowy: to policja w związku z ich uczieczką c: Ale może w sumie to też być Louis. Niedokończona rozmowa Liama z szatynem... Może Tomlinson chciał się dowiedzieć czy na prawdę Aria jest w szpitalu? c: Czekam na następny.! Ludzie komentujcie! c:

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapewne na tej imprezie zjawi się też Lou:) tak serio to go nie lubie :/ jest debilem :* rozdział jak zawsze super :* czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział! Wydaję mi się, że przyszedł do niej Louis :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wydaje mi sie ze to Lou pukal, albo policja czy ktos ze szpitala :o Oooo matko ! Next :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Nareszcie! :D Już nie mogłam się doczekać xd :D Czekam z niecierpliwością na następną część xd :D Tak wgl to zajebiście piszesz :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Niesamowity, czekam na next ^.^

    OdpowiedzUsuń
  26. A tak poza tym to zdaje mi się, że to będzie Lou, Louis Tommo Tmlinson <33

    OdpowiedzUsuń
  27. Dodaj szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  28. cudowne <3
    sama robiłaś grafikę? śliczna jest
    + przy okazji zapraszam do mnie - wszystko-zaczyna-sie-od-marzen8.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. SUPER :D czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  30. KOCHAM TO CUDO LOSU I CIEBIE TEŻ [ =

    OdpowiedzUsuń
  31. MEDA NAPRAWDE TALENTN MASZ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. niema słów które to opiszą naprawdę masz talent dziewczyno kurwa serio piszesz ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE

    OdpowiedzUsuń
  33. Jakie to cudowne, piękne, ciekawe, zajebiste, oryginalne, po prostu wspaniałe <3
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  34. Hehe po jednym dniu masz juz 42 komki! ;D
    To jak? NEXT Z GODNIE Z OBIETNICA? ;3

    OdpowiedzUsuń
  35. O Booooże! Ja nie mogę uwierzyć,że to dobiega końca! To jest mój naj naj najukochańszy blog! Hmm Aria uciekła czyli to niezbyt dobrze, bo się kończy! Plisss nie rób mi tego! :-( Czekam na next nawet jeżeli to oznacza, że powoli kończysz bloga

    OdpowiedzUsuń
  36. Kiedy next?
    Mily bo bylo gdybyc odpowiedziala ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do końca tego tygodnia powinien się zjawić :) xx

      Usuń
  37. Jeejku, pisz dalej kochana, wspaniałe opowiadanie :))
    Mam nadzieję że jesli będzie koniec to szczęśliwy <3


    ( Jak byś się poczuł, gdybyś straciła najbliższą Ci osobę?
    Ona właśnie to poczuła-straciła siostrę.
    Zaginęła bez śladu.
    Nie mogła dojść do myśli, że znowu traci kogoś z rodziny.
    Parę lat temu zginęli jej rodzice, a teraz.....
    Potem zjawił się "on"
    Ale czy ma dobre intencje?
    Skrywa tyle kłamstw...
    A może ten jeden człowiek, jest odpowiedzią na jej wszystkie pytania, i zagadki...

    http://forbidden-crystal.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  38. Kończyć w takim momencie to grzech ;_;
    Cudny *o* <3

    OdpowiedzUsuń