Nowy
blog REHAB
Ostatnie
co pamiętam to krzyk. Otworzyłam gwałtownie oczy i podniosłam się z materaca.
Mój oddech był przyśpieszony, a serce waliło jak oszalałe. Rozejrzałam się
wokół sali i ujrzałam śpiącego Harrego, który siedział na fotelu. Jak na złość
nie pamiętam nic, co działo się wcześniej. Powoli, Ar, chyba wymiotowałam i
przyłapały mnie pielęgniarki, kłótnia i Harry. Wiem! Jasne promyki słońca wpadały do małego
pomieszczenia, w którym obecnie się znajdowałam . Odkryłam jedną nogę, drugą i
wyszłam z łóżka cichutko na palcach, by nie zbudzić Harrego. Gdzie jest Nicki?
Wyszłam na korytarz, na którym było słychać jakieś krzyki. Zaciekawiona
podeszłam bliżej na tyle, by mnie nie
zauważyli i bezczelnie podsłuchiwałam.
-
Musimy ją przenieś do jakiegoś innego szpitala, najlepiej do innego miasta – powiedziała
jedna z pielęgniarek. Od razu domyśliłam się, że mówią o mnie no, bo kto
utrudnia im pracę i buntuje inne chore dziewczyny? Ja.
-
Zajmę się tym jeszcze dzisiaj – powiedziała. Moje serce zamarło. Nie chcę stąd
wyjeżdżać, co z Nicki, której obiecałam pomóc? Zżyłam się z nią i bez niej
nigdzie się nie ruszam. Złapałam się za kark i intensywnie zaczęłam go
rozmasowywać. Myśl, myśl – powtarzałam, po czym w biegu ruszyłam do Harrego. Nie
powiem, było żal mi go obudzić, bo wyglądał naprawdę uroczo i sam fakt, że
przyjechał tu do mnie w nocy, dał mi do zastanowienia, ale jednak musiałam coś
zrobić, a bez niego nie dam sobie rady.
-
Ej, Styles! - zaczęłam nim szarpać. Cichy pomruk niezadowolenia opuścił jego
usta. Wzdychnęłam i zaczęłam ciągnąć jego loki. Od razu otworzył oczy.
-
Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? - warknął wściekły. Spojrzałam w stronę drzwi
czy przypadkiem nikt nie idzie i pochyliłam się do ucha bruneta. Odgarnęłam
jego włosy i przyłożyłam wargi do jego małżowiny usznej.
-
Musimy stąd uciec. Chcą mnie przenieść do innej miejscowości.
Louis*
Od
rana była już spina i znowu to ja muszę ją załagodzić. Zbiegłem po schodach i
powolnym krokiem ruszyłem do salonu, w którym znajdowała się Leksi z Candy.
Moja klatka piersiowa podnosiła się coraz szybciej, gdy zobaczyłem jak leżą na
sobie i się biją.
-
Co wy kurwa robicie? – zapytałem podbiegając do nich. Przytrzymałem Candy,
która okładała twarz blondynki. Gdy to nic nie dało, podniosłem ją i posadziłem
na fotel, po czym pomogłem wstać Leksi. Gdy
stała już na równych nogach, wtuliła się we mnie cała zapłakana.
-
Czemu się na nią rzuciłaś? – warknąłem w kierunku siedzącej na fotelu
blondynki.
Odkąd
zamieszkała z nami moja dziewczyna, Can stała się agresywna. Nie ma takiego
dnia, żeby się nie kłóciły, ale dzisiaj przesadziła. Jak mogła się na nią
rzucić?
-
Co ty pieprzysz, Louis? Czy ty tego nie widzisz? Z Arą było inaczej. Skoro
wierzysz tej suce to koniec naszej przyjaźni, mam cię dosyć! Nie dziwie się, że
Aron się wyprowadził. Jesteś chory! – krzyknęła, po czym wybiegła z salonu. Z
jednej strony zrobiło mi się smutno no, bo to z Can i Aronem wychowywałem się w
domu dziecka, ale nie mogę pozwolić, by moja księżniczka czuła się
niebezpiecznie w swoim domu, przy mnie.
Przeprosiłem
Leks za zachowanie mojej, byłej już, przyjaciółki i poszedłem się ubra,ć gdyż
byłem tylko w dresowych spodniach. Wszedłem na górę do mojego pokoju i
wyciągnąłem z szafy biały top. Candy dobrze wiedziała, że to Aria całowała się
z Harrym i to przez to jej nie ma w moim życiu. Podła suka, ale z drugiej
strony brakuje mi jej uśmiechu, czerwonych policzków oraz tego jak peszyła się
na moje słowa. Była wyjątkowa. Leksi jest pewna siebie, zupełne przeciwieństwo Arii. Louis, co ty
kurwa gadasz? Masz dziewczynę, a Ar nawet nią nie była. Działała ci tylko na
nerwy i stawiała się, teraz będziesz szczęśliwszy – mówił wewnętrzny głos.
Chwyciłem
do ręki swój telefon. Miałem jedną nieodebraną wiadomość od Liama. Przejechałem
palcem po ekranie i kliknąłem w ikonkę wiadomości.
„Spotkajmy
się za 15 minut, u mnie x”. Odpisałem krótkie „ok.” i zszedłem na dół. W kuchni
chwyciłem do ręki jabłko i razem z nim udałem się do salonu. Usiadłem obok
Leks, która oglądała telewizję i oparłem głowę o jej ramię. Nie poczułem kości
tak jak zazwyczaj u Arii. Nie mogę w to uwierzyć, że taka krucha dziewczyna
jest anorektyczką? Dlaczego Leski jest grubsza i ma fałdy na brzuchu czy to był pewien rodzaju
protestu? Czy chciałem wzbudzić zazdrość
u Ar?
Chyba
już poważnie mi odwala.
-
Idę do Liama, gdy wrócę ubierz się w coś
seksownego – pocałowałem jej policzek, ale ona zbytnio się tym nie przejęła.
Coraz bardziej zauważyłem przepaść między Arią, a Leksi. To niedorzeczne, że
cały czas myślę o głupiej anorektyczce.
Może
nie byłaby głupia, gdybyś próbował jej pomóc? – usłyszałem uciążliwy głos.
Chwyciłem się rękami za głowę i ścisnąłem ją mocno, może tak odejdą te głupie
myśli i wewnętrzny głos się w końcu zamknie?
Podparłem
się rękoma o tapczan i wstałem. Zgarnąłem z komody kluczyki jednego z moich aut
i wyszedłem na dwór. Powietrze było ostre, a niebo ciemne. Chyba złym pomysłem
było ubranie krótkiego rękawka. Wsiadłem w samochód i z piskiem opon pojechałem
do villi Liama.
Pamiętam
jak jechałem z Arią na imprezę do niego, była przerażona i do tego ta jej
sukienka, i te gołe udo, które spowodowało moje podniecenie. Zaśmiałem się na
samo wspomnienie.
Przeraża
mnie myśl, że myślę o Arii. Zresztą kto
mi zakaże wspominać? Ona pewnie jest z Harrym i wiedzie szczęśliwe życie, a ja?
A ja mam Leski, która zaspokaja moje potrzeby i to się liczy. Prawda? Przecież
w życiu nie istnieje miłość. Takie rzeczy dzieją się w filmach. W moim świecie
nie ma czasu na uczucia. Liczy się zaspokojenie seksualne i tyle. Nie ma tej,
tak zwanej, chemii.
Zaparkowałem
przed posiadłością Liama i pośpiesznie wysiadłem z samochodu. Brunet czekał za
mną na schodach.
-
Siema, stary – powiedziałem wykonując z nim tak zwany męski uścisk.
-
Cześć – odpowiedział mniej entuzjastycznie. Z kilometra dało się wyczuć, że
będzie między nami poważna rozmowa, ale jeszcze nie wiedziałem o czym.
Usiadłem
obok jego sylwetki i tępo wpatrywałem się w niebo, gdy on zastanawiał się jak
zacząć rozmowę. Nigdy się między nami to nie zdarzało. Ostatnio z wszystkimi
się pokłóciłem, a powodem była Aria i Leksi. Wszyscy uważają, że moja obecna
dziewczyna nie jest dla mnie. Nie jestem tak uśmiechnięty i nakręcony, jak gdy
byłem z brunetką. Chcąc, nie chcąc każdy ją polubił. Sprawiała wrażenie miłej,
pomocnej, przyjacielskiej. Bez problemu wszyscy się z nią zaprzyjaźnili, nie to
co Lesk, jej tu nikt nie chce. Rzadko pojawiam się z nią na domówkach moich
kumpli. Jest dla nich oschła i flirtuje
na moich oczach, ale ja też to robię, prawda?
-
Wiesz, że Aria jest w szpitalu? – zapytał, a ja poczułem jak krew zalewa moje
policzki – ze złości. Dlaczego każdy mi o niej przypomina? To nie pozwala mi
zapomnieć! Nie chce jej znać.
Nie
była ona nikim, bym mógł zaprzątać nią sobie głowę. Eh, kogo ja oszukuję...
-
Co mam z tą wiadomością zrobić? – zapytałem udając znudzonego. Każdy próbuje
zrobić mi wyrzuty. Rozumiem, że ja też nie grałem fair, ale ona nie jest
dziewczyną z naszego świata, nie ma prawa zachowywać się jak dziwka.
-
Przestań, Louis! Dobrze widzę, że za nią tęsknisz. Przez Leski straciłeś
wszystkich. Zastanów się, co ze sobą robisz. Aria. Aria; ona naprawdę cię
kochała – powiedział, a ja zdrętwiałem. Czy on powiedział, że Ar mnie kochała?
To już szczyt wszystkiego.
-
Nigdy mi tego nie powiedziała – oparłem wściekły, że każdy za wszelką cenę
próbuje mnie do niej przekonać.
-
Jesteś aż tak ślepy, by tego nie zauważyć? – do moich uszów dobiegł jego
surowy, a zarazem stanowczy głos.
Aria*
Harry
od razu przystał na moją propozycję. Plan był taki, że on zagaduje
pielęgniarki, a ja z Nicki uciekam. Na całe szczęście okazało się, że rano była
na jakiś zajęciach i na rozmowie z psychologiem, co wyjaśnia jej zniknięcie.
Skrzywiłam się na samom myśl o tej wrednej kobiecie, próbującej wmówić ci, że
robisz źle. Nie przyjechałam tu z żadnym bagażem. Ułatwiało mi to sprawę, nie
tak jak Nicki, która miała ekwipunek. Pomogłam spakować jej wszystkie rzeczy i
razem czekałyśmy na wskazaną godzinę. Nigdy w życiu serce nie waliło mi tak
szybko. Liczyło się wszystko: to czy zostanę złapana, co wiązało się
przepisaniem do innego szpitala oraz tłumaczenie się przed ochroniarzami i
lekarzami.
Gdy
wybiła siedemnasta, według umowy, Harry miał iść flirtować z paniami siedzącymi
w zabiegowym. Potem miał udać, że jest mu słabo, a że Harry nie jest ani głupi,
ani brzydki zatrzyma wszystkie trzy dyżurujące pielęgniarki. Na naszą korzyść
od strony oddziału bez problemu można odtworzyć drzwi. Zaraz po prawej jest
winda w niej, a po lewej schody, już tylko na dół i jesteśmy wolne. Harry
zaparkował zaraz po drugiej stronie ulicy. Dał mi kluczyki, więc nie będziemy
musiały czekać na dworze, aż do nas dojdzie, co pewnie nie nastąpi tak szybko.
Podeszłam
do drzwi i wyjrzałam przez nie. Droga czysta – pomyślałam i pchnęłam drzwi do
przodu. Wyszłam pierwsza, a tuż za mną Nicki. Szłam na luzie, by nie wzbudzać
podejrzeń. Moje serce nie przestawało uderzać, adrenalina w żyłach gwałtownie
się podniosła, a oddech przyśpieszył. Nacisnęłam białą klamką i przyciągnęłam
szklane drzwi do siebie. Podeszłam do schodów, od których dzieliły mnie dwa
kroki i zbiegłam z nich. Mogłybyśmy jechać windą, ale jest duże ryzyko, że ktoś
tam będzie, a tego nie chcemy. Droga zajęła nam trzy minuty, w buzi miałam
strasznie sucho. Przystanęłam dopiero na samym dole, by sprawdzić teren.
Rozejrzałam
się i gdy nikogo nie było, sprintem pobiegłyśmy do otwieranych drzwi.
Oczywiście co chwilę odwracałam głowę, by zobaczyć, gdzie jest Nicki i czy
nikt nas nikt nas nie goni. Po kliku dniach poczułam, jak w moją twarz uderza
zimne powietrze. Bajeczne uczucie.
Po
przejściu na drugą stronę, szłyśmy bardzo pewnie. Jakbyśmy zostały wypisane ze
szpitala.
Odwróciłam
się przez ramie i zobaczyłam jedną z pielęgniarek, biegnących w naszą stronę.
-
Co teraz? – zapytała przerażona Nicki, a w mojej głowie pojawił się totalny
chaos, nie wiedząc, co robię, wyciągnęłam z kieszeni kluczyki i otworzyłam
auto. Usiadłam na miejscu kierowcy i umieściłam kluczyk w stacyjce.
-
Masz prawo jazdy? - usłyszałam paniczny
głos brunetki.
-
No właśnie nie i to jest najlepsze – powiedziałam, odpalając samochód. Gdy
dziwnym trafem mi się to udało, ruszyłyśmy przed siebie.
-
Jak ty to zrobiłaś? – zapytała pod wrażeniem.
-
Kiedyś mój kolega mnie nauczył – wyszczerzyłam się dumna ze swojego czynu. Moja
radość minęła tak szybko jak przyszła, gdyż w oddali zauważyłam policje. Czemu
tego nie przewidziałam?
Spokojnie,
wdech, wydech. Spojrzałam w lewo i zauważyłam znak 50. Każdy głupi wie, że tyle
wynosi dopuszczalna prędkość. Spuściłam nogę z gazu i spojrzałam na licznik -
45 i niech tak zostanie – pomyślałam. Auto, które jechało przede mną zostało
zatrzymane do kontroli, co znaczyło, że my bez problemu przejedziemy.
Rozluźniłam napięte mięśnie i oparłam się o fotel.
Udało
się. Pomyśleć, że gdyby nie to, że przyjaźniłam się z Jamim, nie byłoby mnie
tutaj, nie umiałabym odpalić samochodu i prowadzić go. Może tak miało być? Po
raz pierwszy od dawna spojrzałam optymistycznie na moje życie.
Gdy
tylko zauważyłam parking skręciłam tam, wcześniej włączając znak oznaczający,
że skręcam. Parkowanie równoległe. Za wszelką ceną starałam sobie przypomnieć
słowa mojego przyjaciela.
Myśl,
myśl. Najpierw ręczny, potem hamujesz, okręcasz kierownice i wjeżdżasz, nie
robiąc żadnych szkód. Uchyliłam wargi i nabrałam dużo powietrza, które
wypełniło moje płuca. Żyje się jeden raz. Spojrzałam ukradkiem na brunetkę.
Spanikowana miała dłonie w buzi i obgryzała skórkę od paznokci. Eh, nie wierzy
w moje umiejętności.
-
Ej, spokojnie, wiem co robię – powiedziałam prawie pewna. Właśnie! Prawie to
bardzo dużo.
Przymknęłam
na chwile oczy, po czym je odtworzyłam i zaparkowałam równolegle.
Miałam
ochotę krzyczeć, drzeć się, ale zamiast tego bezwładnie opadłam głową na
kierownicę.
-
Udało ci się! Udało! – krzyczała podekscytowana Nicki. Po chwili poczułam, jak
mnie obejmuje. Podniosłam się i również ją przytuliłam. Może powinnam zdać na
prawo jazdy? Nie byłby ze mnie aż taki zły kierowca. Jezu, a co z Harrym?
Przecież on się wścieknie, że odjechałam jego drogim autem, ale z drugiej
strony nie ma nawet na nim żadnej rysy. Jednak nie jestem tylko głupią
anorektyczką. Ciekawe czy ojciec, tak jak groził, sprzedał mój dom i matki.
Trzeba będzie tam pojechać, chociaż szczerzę w to wątpię. Cholera! Nie mam
swojego telefonu. Został w szpitalu.
-
Nicki, jesteśmy głupie, nie mamy naszych telefonów – walnęłam się z otwartej
dłoni w czoło. Ja i ta moja inteligencja.
-
Ja miałam dwa, jeden im oddałam, a drugi mam przy sobie – powiedziała, a na jej
twarzy zagościł szeroki uśmiech. I Bogu dziękować, że Nicki jest mądrzejsza ode
mnie.
-
Masz może numer Harrego? – zapytałam z nadzieją.
-
Mam, rozmawialiśmy, gdy spałaś – wybrała numer bruneta i podała mi słuchawkę.
Odebrał po dwóch sygnałach. Powiedziałam mu gdzie jesteśmy. Na całe szczęście
nie był zły, zamiast tego pełen podziwu. No tak, przez Tomlinsona myślę, że
wszyscy będą na mnie krzyczeć. Zapomniałam, że Harry jest jego przeciwieństwem.
Razem
ustaliliśmy, że mamy tam na niego czekać. Oparłam się o fotel i przymknęłam
oczy. Udało się, uciekłam ze szpitala.
~*~
Gdy
Harry do nas przyszedł, razem pojechaliśmy do mojego domu. Jak zwykle miałam
rację. Mój ojciec był zbyt leniwy, by zająć się nieruchomościami albo
najzwyczajniej w świecie zapomniał.
Podniosłam
wycieraczkę i wyjęłam spod niej klucze. Odtworzyłam drzwi i weszłam do środka,
a tuż za mną Harry z Nicki.
Panował
tu totalny bałagan. No tak, zapomniałam, nie należę do tych osób, które dbają o
porządek.
Weszłam
w głąb pomieszczenia i usiadłam na kanapę. Tą samą, na której zostałam
zgwałcona. W tym dniu poznałam Louisa i tak zaczęło się moje piekło.
-
Może pójdziemy na jakąś imprezę? – zaproponował Harry. – Uczcimy nasze
zwycięstwo – dodał. Jego propozycja wydawała się bardzo logiczna i po krótkim
namyśle poparłam ten plan.
-
To ja lecę. Przyjadę po was o 7 pm – powiedział i wyszedł. Zostałam sama z
brunetką.
Przeprosiłam
Nicki i pobiegłam do góry do mojego pokoju. Wyjęłam spod łóżka mój dziennik i
przejrzałam go. Chciałam upewnić się, że nadal tu jest i nie myliłam się. Tak
bardzo tęskniłam za moim łóżkiem, pokojem, za moim poukładanym życiem. Wszystko
było idealnie dopracowane, a każda minuta zaplanowana. Cieszę się, że mam
brunetkę. Będę miała z kim ćwiczyć i motywować się, by nie jeść. Uznałam, że
oddam jej sypialnię mojej mamy, ponieważ ja nie umiałabym w niej spać, na
szczęście dziewczyna nie zna historii tego łóżka i niech tak pozostanie.
Drugą kwestią była szkoła. Co z moją przyszłością?
Na pewno będę miała poprawkę, z powodu
niechodzenia do szkoły. Kto by pomyślał, że uczennica, która od zawsze miała
świadectwo z wyróżnieniem, jest zagrożona. Chociaż nie było mnie nie wiadomo
ile, a moje oceny od początku roku były perfekcyjne - same szóstki i piątki.
Nawet nie wiadomo do jakiej ja w końcu szkoły należę. Czy ojczulek mnie już
przeniósł? Podeszłam do mojej szafy. Przebrałam się w świeże moje ubrania
i po raz pierwszy od bardzo dawna
poczułam się swobodnie. Zaplotłam włosy w niechlujnego warkocza na bok i
zeszłam na dół.
-
Musiałam się w końcu przebrać – uśmiechnęłam się szczerze i podeszłam do szafki
kuchennej. Otworzyłam drewniane drzwiczki i wyjęłam z niej szklankę, po czym
podeszłam do zlewu i wypełniłam ją wodą.
-
Ar, co się stało z twoimi rodzicami? – zapytała, w jej głosie można było wyczuć
niepewność, obawę. Te pytanie zostanie w mojej pamięci na długo. Co się stało z
moimi rodzicami? Czy ja w ogóle ich miałam? Zacznijmy od tego... Wzięłam
głęboki oddech i usiadłam obok niej na sofie. Była to podobna rozmowa jak z
Louisem, ale bardziej łagodna. Nie bałam się Nicki.
–
Moja mama umarła, a ojciec zostawił nas, gdy byłam mała – powiedziałam. Nawet
nie wiedziałam, kiedy na mojej twarzy pojawiły się łzy. Chciałam opowiedzieć
jej całą historię i o Louise też. Zaczęłam od początku, czyli od gnębienia w
szkole, które chcąc, nie chcąc zostało aż do dzisiaj. Brązowooka przysłuchiwała
się ze skupieniem, analizując w myślach jeszcze raz moje słowa. Na jej twarzy
malowało się jedno wielkie współczucie, którego tak bardzo nienawidziłam!
To
świadczy o tym, że jestem słaba.
-
Chodź tu do mnie – powiedziała tuląc mnie, a ja wybuchłam płaczem. Przed nią
nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem. Nie muszę zakładać tej maski, która
osłaniała mnie codziennie, przy niej jestem Arią, sobą. Po dobrych kliku
minutach w końcu przestałam płakać. Otarłam rękoma oczy i w tym samym momencie
po domu rozniósł się dźwięk pukania. Spanikowana spojrzałam na zegarek - 5 pm,
to niemożliwe, by był to Harry, a więc kto? Z takim pytaniem udałam się do
korytarza.
Haj
, aniołki .
Przepraszam
,ze tak długo nie dodałam . :<
Jeśli
macie jakieś pytania pytajcie , nie bójcie się J
Jeej
nareszcie Louis się pojawił !
Jak
wam się podobał ?
Dziękuje
kochani za więcej niż 50 000 tysięcy i 70 obserwatorów ! To mega miłe !
Szantażyk mały 40-next .
Szantażyk mały 40-next .
Umm
no to miłego dnia , myszki !
Jeej pierwsza :) Rozdział jak zawsze zajebisty oby next był szybciej czekam xx
OdpowiedzUsuńO boze genialny rozdzial. Zastanawiam sie kto puka. Moze to Louis albo Liam. A moze jej ojciec. No nic bede cierpliwa i poczekam. x @needmy5idiots
OdpowiedzUsuńPowiedz, że za drzwiami stoi Louis. Harry pewnie mu powiedział, że Aria jest w domu, a on zrozumiał, że ją kocha i pojechał do niej.
OdpowiedzUsuńTak, ja i te moje wymyślone dalsze wydarzenia, hehe.
Ile będzie jeszcze rozdziałów tego opowiadania?
Czekam na next.
Hmm około 6-10 :) To zależy jak się zmieszczę z planem jaki mam : )x
UsuńROZDZIAŁ, MEGA !!!!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak zawsze czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńJejku świetnie, mam nadzieję że to bd Lou i że on się opamięta i rzuci tą zdzire xD i może Harry bd z Nicki xD pewnie nie, ale warto mieć marzenia haha. Z niecierpliwością czekam na nexta ;D
OdpowiedzUsuńhttp://if-you-love-me-prove-it0.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :* wpadniesz na mojego bloga? Sorki za spam.. :/
Dalej, błagam :D
OdpowiedzUsuń~Panna Nikt
Super, to mój.........2 ulubiony blog <3 Dalej, czekam :D :*
OdpowiedzUsuńgrr! musiałaś akurat w tym momencie?!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że to nikt z policji itp. -.-
Louis? oo tak <3
ohooooo Aria jaki kierowca :D
jejku świetnie, w końcu znalazła przyjaciółkę z którą może spokojnie porozmawiać <3
czekam na kolejny <3
wpadniesz do mnie?:(
http://you-just-need-a-second-person.blogspot.com
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńDaję rękę uciąć, że do Arii przyszła Candy :))
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, ale da się wyłapać kilka błędów xx
Prosze dodaj niedlugo kolejny :-) najlepiej w weekend.
OdpowiedzUsuńSuper :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Lou i Ari beda ze soba znowu.
OdpowiedzUsuńCudowny <3 <3
OdpowiedzUsuńSupcio! Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńCudowne jak zawsze <3333
OdpowiedzUsuńAAAA BOŻE <333 najcudowniejsiejszy hahah XD <3
OdpowiedzUsuńGeeeenialny. Fajnie że spryciary uciekły, mam tylko nadzieję, ze nikt im nie zakloci spokoju i ze Louis pogodzi się z Aria ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńJest.! W końcu Louis <3
OdpowiedzUsuńHm.. kto mógł być? Pierwsze co mi przyszło do głowy: to policja w związku z ich uczieczką c: Ale może w sumie to też być Louis. Niedokończona rozmowa Liama z szatynem... Może Tomlinson chciał się dowiedzieć czy na prawdę Aria jest w szpitalu? c: Czekam na następny.! Ludzie komentujcie! c:
Zapewne na tej imprezie zjawi się też Lou:) tak serio to go nie lubie :/ jest debilem :* rozdział jak zawsze super :* czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Wydaję mi się, że przyszedł do niej Louis :)
OdpowiedzUsuńgenialne
OdpowiedzUsuńOmg super *0*
OdpowiedzUsuńFajny :)
OdpowiedzUsuńNice :3
OdpowiedzUsuńSuperrr :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie ze to Lou pukal, albo policja czy ktos ze szpitala :o Oooo matko ! Next :*
OdpowiedzUsuńNareszcie! :D Już nie mogłam się doczekać xd :D Czekam z niecierpliwością na następną część xd :D Tak wgl to zajebiście piszesz :P
OdpowiedzUsuńNiesamowity, czekam na next ^.^
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to zdaje mi się, że to będzie Lou, Louis Tommo Tmlinson <33
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńDodaj szybko następny :)
OdpowiedzUsuńcudowne <3
OdpowiedzUsuńsama robiłaś grafikę? śliczna jest
+ przy okazji zapraszam do mnie - wszystko-zaczyna-sie-od-marzen8.blogspot.com
SUPER :D czekam na next :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO CUDO LOSU I CIEBIE TEŻ [ =
OdpowiedzUsuńMEDA NAPRAWDE TALENTN MASZ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńniema słów które to opiszą naprawdę masz talent dziewczyno kurwa serio piszesz ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE ZAJEBIŚCIE
OdpowiedzUsuńTo Louis :D
OdpowiedzUsuńJakie to cudowne, piękne, ciekawe, zajebiste, oryginalne, po prostu wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Hehe po jednym dniu masz juz 42 komki! ;D
OdpowiedzUsuńTo jak? NEXT Z GODNIE Z OBIETNICA? ;3
O Booooże! Ja nie mogę uwierzyć,że to dobiega końca! To jest mój naj naj najukochańszy blog! Hmm Aria uciekła czyli to niezbyt dobrze, bo się kończy! Plisss nie rób mi tego! :-( Czekam na next nawet jeżeli to oznacza, że powoli kończysz bloga
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńMily bo bylo gdybyc odpowiedziala ;3
Do końca tego tygodnia powinien się zjawić :) xx
UsuńJeejku, pisz dalej kochana, wspaniałe opowiadanie :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jesli będzie koniec to szczęśliwy <3
( Jak byś się poczuł, gdybyś straciła najbliższą Ci osobę?
Ona właśnie to poczuła-straciła siostrę.
Zaginęła bez śladu.
Nie mogła dojść do myśli, że znowu traci kogoś z rodziny.
Parę lat temu zginęli jej rodzice, a teraz.....
Potem zjawił się "on"
Ale czy ma dobre intencje?
Skrywa tyle kłamstw...
A może ten jeden człowiek, jest odpowiedzią na jej wszystkie pytania, i zagadki...
http://forbidden-crystal.blogspot.com/ )
Kończyć w takim momencie to grzech ;_;
OdpowiedzUsuńCudny *o* <3
Super;*
OdpowiedzUsuń