Minęło
kilka minut, a ja nadal skołowany siedziałem w tym samym miejscu. Nie potrafiłem
nawet drgnąć. Moje życie rozsypało tak szybko, jak zaczęło być dobrze. Wziąłem
kilka szybkich wdechów i zebrałem w sobie odwagę, by iść do Leksi. Pchnąłem
lekko drzwi i ujrzałem brunetkę przypiętą do kilkunastu urządzeń. W mojej
głowie pojawił się pomysł, aby zadzwonić do przyjaciół, ale są wstawieni, więc
żaden byłby z nich pożytek. Leski spała lub podali jej jakieś leki, by zasnęła,
więc ja postawiłem zadzwonić po taksówkę i pojechać od domu. Przemyśleć sprawę.
Aria
*
Drugi
dzień *
Leżałam
zawinięta w koc i myślałam o wszystkim, i o niczym. Nicki cały czas próbuje
nawiązać ze mną rozmowę, ale ja ją olewam. Po kilkunastym godzinnym leżeniu w
łóżku, postanowiłam iść się odświeżyć. Zwlekłam swoje ciało z miękkiego
tapczanu i ruszyłam do łazienki. Przekluczyłam się i dopiero wtedy zaczęłam
zdejmować dresowe spodnie i za dużą koszulkę. Nie było żadnej części ciała,
która nie byłaby pocięta przez żyletkę. Naprawdę chciałam walczyć, ale się nie
udało. Nicki wygrywa. Wychodzi z anoreksji. Od zawsze wiedziałam, że jest silna
i jej się to uda. Duma rozeszła się w mojej podświadomości. Delikatnie
opuszkami palców przejechałam po strupach. Niektóre z nich były świeże, a
niektóre już przeradzały się w blizny. Otworzyłam jedną z szafek i dopiero
wtedy uświadomiłam sobie ile pieniędzy i żyletek już wykorzystałam. Szafka
prawie się nie domykała. Cholera nie miałam się ciąć tylko umyć. Chwyciłam
jedną z żyletek w rękę i obróciłam ją prę razy. Była na niej moja zaschnięta
krew. Ciekawe czy wsadzą to ze mną do grobu lub wygrawerują na nagrobku „idiotka, która się cięła” –
miłe.
Właśnie
miałam odkręcić kurek, gdy po pomieszczeniu rozniósł się krzyk Nicki i walenie
do drzwi. Podskoczyłam i rzuciłam gdzieś za siebie narzędzie. Okryłam się
ręcznikiem i otworzyłam drzwi.
-
Co jest? – zapytałam przerażona.
-
Candy do ciebie przyszła - westchnęłam i poprosiłam Nicki, by przekazała Can,
że ma poczekać 5 min., aż się umyję.
Po
szybkiej kąpieli zeszłam na dół. Moja współlokatorka okazała się całkiem
gościnna, gdyż zaproponowała blondynce napój. Po jej minie nie można było nic
wywnioskować, ale to nie była ta sama Candy co zawsze. Coś nie tak, pojawił się
we mnie cień nadziei, że nie przyszła namawiać mnie do ponowienia związku z
Louisem.
Podeszłam
do sofy i zajęłam miejsce naprzeciwko mojego gościa. Ona słysząc moje kroki,
odwróciła głowę.
-
Cześć - rzuciłam niepewnie.
-
Dawno się nie widziałyśmy – zaczęła, a ja jej przytaknęłam. Choć widziałam ją
na wyścigu i nie minęły dwa dni.
-
Jeśli przyszłaś mnie namawiać bym wróciła do Louisa to nie ma szans – odparłam
od razu.
-
Nie, po prostu Leksi trafiła do szpitala, Louis się załamał. Tylko ciebie
posłucha – powiedziała, a ja skrzywiłam się. Nie zbyt zrozumiałam, co miałam
zrobić.
-
Nie rozumiem.
-
Nie chce nikomu powiedzieć co się stało, jak nie jest u Leksi, to upija się w
trupa. Martwię się - właśnie tego chciałam uniknąć. Ech, co on wyprawia? Może
mu faktycznie zależało? Może to ja niepotrzebnie spieprzyłam sprawę? Ale nawet
jeśli, to nie ma już odwrotu. Zastanowiłam się przez chwilę i postanowiłam
pomóc Candy. Louisa zna bardzo długo, więc na pewno nie przyszłaby do mnie,
gdyby była to jakaś błahostka. A co jeśli to jest jakiś jej plan? Bym
porozmawiała z Louisem? Nie, jestem chyba na tyle silna, by okłamać go jeszcze
raz.
~*~
Zamówiłyśmy
taksówkę i to nią podjechałyśmy pod szpital, w którym znajdowała się Leksi i
Louis. Niezbyt uśmiecha mi się widzieć tą dziwkę, która zepsuła wszystko. Nawet
nie chodzi o to, że jest w ciąży, bo to nie wina dziecka tylko te jej groźby.
Nie pozbierałam się jeszcze emocjonalnie po stracie Louisa, dlatego moje ciało
ogarniał strach z każdą sekundą. Kochałam go i nadal go kocham. Od tak nie da
wymazać się tego z pamięci. Gdy weszłyśmy do windy miałam ochotę uciec. Gdy
drzwi się otworzą spotkam go. Z
opowiadań Candy, Louis załamał się. W mojej głowie zaczęły pojawiać się wyrzuty
sumienia. Wpatrywałam się w elektryczny licznik, który pokazywał na jakim
piętrze się znajdujemy, gdy pojawiło się tam cztery i drzwi się otworzyły
chciałam uciec. Gdyby nie blondynka, która mnie przytrzymała, dałabym nogę.
Dobrze wiedziała, że nadal Lou jest w moim sercu. Przemierzyłyśmy krótki
odcinek i zobaczyłam bruneta siedzącego na krześle z głową schowaną w
dłoniach. Zrobiło mi się go żal. Zdaję
sobie sprawę, że moje zachowanie jest dziwne, ale naprawdę, nawet morderca nie
zasługuje na nieszczęście. To po prostu człowiek, który się zagubił po drodze
lub zbłądził tak jak Louis. W ciszy zajęłam miejsce obok niego. On nawet nie
zerknął, by zobaczyć kto to. Speszyło mnie to, ale nie mogłam odpuścić, więc
położyłam swoją dłoń na jego plecach i delikatnie zaczęłam je gładzić. Nawet
ten czyn nie doprowadził do tego, by na mnie spojrzał. Zrezygnowana oparłam
głowę o jego ciało i podciągnęłam nogi pod podbródek. Mój pukiel włosów zasłonił
mi cały obraz, dlatego zamknęłam oczy. Ubrana byłam w sweter z długim rękawem i
czarne rurki pomimo tego, że było powyżej dwudziestu stopni, co jak na
brytyjską pogodę się często nie zdarza. Bałam się, że na spotkaniu Louis
zobaczy moje cięcia. Wiem, że to nie jest wyjście, ale ciężko walczyć z
nawykiem jak wszystko się sypie. Nikt nie twierdził ,że będzie łatwo, ale ja po
prostu nie mam siły. Są ludzie słabi i silni. Ja należę do słabych. Tak bardzo
siebie nienawidzę, że to aż boli i nie zmienię tego choćbym bardzo
chciała. Dorosły człowiek pewnie
powiedziałby „głupia małolata, która nie zna życia”, ale tak nie jest. Niby
jestem młoda i mam jeszcze kawał lat przed sobą, ale skoro teraz nie daje rady
to po co męczyć się dłużej?
-
Co ty tu robisz? – moje głębokie przemyślenia przerwał głos Louisa, ale miał on
w sobie coś takiego dziwnego. Płakał. Louis Tomlinson płakał. Nie bardzo
wiedziałam co odpowiedzieć.
-To,
że zerwaliśmy nie oznacza, że jesteś mi obojętny. Martwię się – moje słowa
okazały się nieodpowiednie, gdyż brunet wybuchł.
-
Martwisz się? Jakoś nie obchodziło cię to, co poczuję, gdy mnie wykorzystałaś!
– jego słowa odbiły się echem po mojej głowie. Tak bardzo chciałam mu
zaprzeczyć. Powiedzieć, że kłamałam, ale stchórzyłam.
-
Dlaczego się tym tak przejmujesz? Przecież nie dam ci dziecka nigdy, a Leksi
jest w ciąży – dodałam po dłuższej chwili.
Zagryzłam nerwowo wargę, bałam się jego reakcji.
-
Mogliśmy zaadoptować, ale ty mnie skreśliłaś. Przyznaj się. Zaplanowałaś
zemstę, gdy trafiłaś do burdelu? …Nie będę mieć dziecka z Leksi – ostatnie
zdanie powiedział już ciszej. Zdziwiłam się.
Może
warto byłoby skończyć z kłamstwami? Może powinnam była powiedzieć mu całą
prawdę?
Chyba
tak.
-
Louis... Ja naprawdę cię kochałam i nadal kocham. Nie było żadnej zemsty, nie
jestem w tym dobra. Zakochałam się w tobie, ale choroba okazała się silniejsza
i do tego ciąża Leski. Nie dałam rady. Wolałam się usunąć, przepraszam –
powiedziałam, czując łzy na policzkach. On chwycił moją rękę i podwinął rękaw,
na którym znajdowała się kreska na kresce. Niektóre nawet ułożyły słowo Louis.
-
Wybaczysz mi? – zapytał.
-
Ale co?- zdumiałam się.
-
To, że nie było mnie przy tobie – opuszkiem palców przejechał po cięciach. Nie
wytrzymałam w końcu go przytuliłam. On jeszcze mocniej objął mnie ramieniem.
-
Louis, ale my nie możemy być razem. Bądź
z Leksi, proszę. Jeśli zostawisz ją i dziecko to ja popełnię samobójstwo,
rozumiesz? – płakałam mu w koszulkę, a on delikatnie gładził moje plecy.
-
Leksi ma chore serce. Potrzebuje przeszczepu – usłyszałam delikatny głos
Louisa. Odepchnęłam go od siebie i spojrzałam w oczy.
-
Jak to?
-
To stan krytyczny, każdego dnia może umrzeć, a jej stan pogarsza się. Niestety
nie mamy jeszcze dawcy – powiedział. Gwałtownie podniosłam się z krzesła,
brunet zrobił to samo.
-
Ja to załatwię – powiedziałam, ostatni raz go przytulając i muskając policzek.
Był przerażony.
-
Kocham cię, Louis! Na zawsze! – powiedziałam już ciszej i odeszłam. Oczywiście
zaczął za mną krzyczeć i biec, ale olałam to. Mój kierunek - gabinet lekarza.
~*~
-
Czyli mogę być dawcą? – zapytałam drugi raz, by się upewnić. Lekarz popatrzał
na mnie przerażony i pokiwał głową na tak. Nie było łatwe uzyskanie tej
informacji, gdyż tak nie można, ale po wytłumaczeniu mu jak zaawansowana jest
moja choroba zgodził się. Pielęgniarka pobrała mi krew, a po połowie godziny
dostaliśmy wyniki. Jest zgodność między mną , a Leksi. Nie bałam się śmierci,
ale świadomość, że była tak blisko powodowała na mojej skórze gęsią skórkę.
Jest to z mojej strony duże poświęcenie i wiem, że ten pomysł był nienormalny,
ale to czy umrę teraz lub później nie robiło mi różnicy. Poddałam się i dziś
nadszedł ten dzień. Jestem gotowa opiekować się Louisem i Nicki z nieba. Moje
zachowanie jest niedorzeczne, gdyż Leksi mnie nienawidzi, ale ja nie mam powodu
do jakichkolwiek urazów. Sprawi, że Louis będzie szczęśliwy, a to się dla mnie
liczy.
Wychodząc
ze szpitala napotkałam Louisa. Serce mi się kroiło na myśl, że już go nie
zobaczę., latego podeszłam do niego jeszcze raz i łapczywie wbiłam się w jego
usta. Oddał pocałunek. Chciałam zapamiętać smak jego warg, które tak kochałam.
Chcę, by zapamiętał mnie i trzymał gdzieś tam w głębi serca. Gdy się od siebie
oderwaliśmy on wyznał mi miłość.
-
Kocham cię, Aria. Zawsze będę. Proszę nie rób nic głupiego – przecież
uratowanie dziecka i Leski nie jest głupie.
-
Ja też cię kocham Louis, a teraz przepraszam musze już iść. Żegnaj my lovely
boy – odwróciłam się na piecie i po prostu wybiegłam ze szpitala. Przed nim
czekała Candy razem z taksówką, która odwiozła mnie do domu. Z każdym
kilometrem bałam się coraz bardziej, ale wiedziałam, że robię to w słusznej
sprawie. Pożegnałam się z brunetką i poszłam do domu. Zdjęłam buty i weszłam do
kuchni. Nicki nie było, ponieważ była na wizycie z terapeutą. Ręce zaczęły mi
drżeć, gdy sięgnęłam po kawałek papieru. Chwyciłam długopis i zaczęłam
zapełniać kartkę swoimi myślami.
„Przepraszam. Ja nie dałam
rady. Anoreksja wygrała. Przepraszam! Cholernie was przepraszam.
Odchodzę. Proszę nie
zapomnijcie mnie. Kocham was bardzo mocno, będę opiekować się wami, obiecuje.
Nie płaczcie, po prostu to było nieuniknione , a jeśli mogę tym komuś pomóc to
nie zawaham się ani chwili. Zawiodłam,
przepraszam, że nie byłam idealna. Ano, udało ci się mnie zniszczyłaś, będę
czuwać nad tym, by coraz mniej dziewczyn wpadło w tą obsesje.
Dziękuję wam, tak
cholernie mocno. Kocham was.
*Zezwalam na przeszczep mojego
narządu - dokładniej serca.
Aria”
Odłożyłam
list na stół i podeszłam do szafek, gdzie znajdowały się tabletki nasenne.
Wysypałam sobie garść, dużą garść na
rękę i chwyciłam wódkę, która znajdowała się na blacie, popiłam to wszystko i
poszłam na górę. Mój obraz stawał się coraz bardziej zamazany, a ja sama byłam
otępiała. Pokonałam te pieprzone schody i otworzyłam drzwi od łazienki.
Otworzyłam szafkę, gdzie znajdowały się żyletki i wyciągnęłam je wszystkie.
Zaczęłam nimi rzucać gdzie popadnie. Zaczęło mi się coraz bardziej kręcić w
głowie, nie panowałam nad tym co robię. Byłam wściekła, a zarazem ogarnął mnie
strach. Właśnie połknęłam tabletki; za parę minut mnie nie będzie. Kolana
ugięły mi się pod stopami i upadłam. To koniec, koniec nie mogę w to uwierzyć.
Nareszcie nie będę się martwić. Louis mam nadzieje, że mnie zrozumie choć po
części. Tak bardzo go kocham, mam nadzieję, że ułoży mu się z Leski i urodzi im
się chłopczyk, zawsze go chciał.
Będzie
taki ładny jak tatuś… Moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe, a myśli
coraz bardziej poskręcane. Nadeszła w końcu chwila śmierci, a ja zamknęłam oczy
na zawsze.
20
lat później *
Louis,
gdy dowiedział się o śmierci Ari załamał się. Nadal wspomina ją codziennie i
odwiedza jej grób. Kochał ją tak bardzo i nadal w jego sercu znajduje się
krucha, delikatna brunetka, o której nigdy nie zapomniał. Ułożył sobie życie od
nowa wraz z Leski, która diametralnie
się zmieniła. Dojrzała. Po przeszczepie, który się przyjął, po siedmiu
miesiącach urodziła zdrową córeczkę. Oby dwojga rodzice wybrali imię Jesy.
Niestety, córka Louisa pomimo ostrzeżeń
ojca i matki popadła w anoreksję. Louis wraz z Leski załamali się. Próbowali
jej pomóc wiedzieli, że muszą jej pomóc.
Brunet pamiętał jak bardzo ta choroba wyniszczyła jego pierwszą miłość,
dlatego nie pozwolił jej, by umarła.
Po
kilku latach Jesy wyszła z choroby, gdyż czuwał na nią jej anioł stróż.
Ostatni,
Ostatni, Ostatni !!! Aww
Wytrwaliście
razem ze mną, tacy idealni czytelnicy.
Dziękuje
wam, a przede wszystkim Patrycji, która sprawdzała moje rozdziały !
Wiem,ze
wielu z was powie,że naciągane to, ale to było od początku planowane i to jest
tylko ff. Nie musi się ono zgadzać z prawdziwym życiem.
ALE
TO NIE KONIEC MOJEGO PISANIA
Wymyśliłam
nową historię -- > Ona jest aniołem, a każdy anioł jest czyimś stróżem.
Zafascynowana i ciekawa świata wymyka się na ziemię z początku z zdaniem, ale
jej plany legną w gruzach gdy dowie się o
nad nadchodzącej wojnie aniołów i diabła
o czyściec. Lecz gdy spotka Zayna i zobaczy jego brutalny, brudny świat czeka
ją wyzwanie musi zdobyć jego zaufanie i ostrzec przed tym, że tylko on może
wszystkich uratować.
Nastąpiło
lecz cos co nie powinno mieć miejsca.
Młodzi zakochują się, a ona jako anioł może mieś poważne problemy.
No
to dziękuję wam kochani, kocham was i mam nadzieję, że do zobaczenia.
Miłego dnia !
chyba 1 , lece czytac, pewnie jest idealny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńIavdjajvekznaoebnsmjzhavdsjhd
OdpowiedzUsuńMoja kochana Ar odeszla :c
No coz taki byl twoj wymysl... Rozdzial naprawde na piateczke! ;)
Jeszcze nigdy na moim biurku nie była tak wielkiej kałuży łez. Zdarzało się, że płakałam, ale to... Jezu... Dziękuję ci za te opowiadanie. Świetne. Tylko... Szkoda, że właśnie tak musiałaś je zakończyć... Było idealne... Dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńDlaczego ty mi to robisz?! Nie mogę się uspokoić! Ryczę tak strasznie. Mój pies szaleje. Dlaczego to opowiadanie tak na mnie wpływa? Jeszcze nigdy aż tak nie ryczałam. Jesteś świetna. Z ciężkim sercem piszę że rozdział był świetny, ponieważ przez moje łzy nic nie widzę. Dlaczego anoreksja jest taką straszną chorobą?! Nie mogę się uspokoić. Nie chcę takiego końca tego opowiadania! Na pewno do niego wrócę. Nawet nie wiesz jak dziękuje mojej przyjaciółce że poleciła mi tego bloga. Dzisiaj są urodziny mojej mamy, a ja się tu cieszę z nowego rozdziału... Potem ryczę przez cały czas... To jest naprawdę smutne... Ale mimo wszystko dziękuję Ci za to że napisałaś tak świetne opowiadanie. Będę czytała następne. Próbuję się uspokoić ale mi to nie wychodzi... Kocham Cię i dziękuję. ♥
OdpowiedzUsuńSzkoda że już koniec :')
OdpowiedzUsuńAria wykazała się wielką odwagą. Podziwiam ją za to.
kocham ♥
idealnie, że aż się poryczałam ;_;
OdpowiedzUsuńna pewno będę czytać nowy ;c
Mam łzy w oczach.
OdpowiedzUsuńNie umiem się wysłowić. Choć to koniec opowiadania, to mój komentarz będzie krótki, ponieważ nie mogę. Po prostu nie mogę nic napisać. Mam pustkę w głowie.
Nigdy nie lubiłam smutnych zakończeń i raczej nigdy ich nie polubię.
Dziękuję za to, że pisałaś dla nas. Pomimo wszystko zostałaś z nami.
Chciałabym napisać, że czekam na następny, ale to niemożliwe. Pozostaje mi czytać Twój nowy blog.
Ona nie miala umrzec, oni mieli byc razem :( Kurwa, kurwa, kurwa :(
OdpowiedzUsuńPoryczałam się jak małe dziecko to nie fair Aria miał przeżyć wiem że teraz jest nadal z Lou ale to nie tak miało się skończyć
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina
Ps zapraszam do mnie sila-marzen-one-direction-ff.blogspot.com
Nie to nie może być koniec!!!!!
OdpowiedzUsuńDobra zabieram się do czytania tego drugiego opowiadania.
Zaprasza do czytania
theeternalkids.blogspot.com
Liczyłam na takie zakończenie ;) Rozdział niesamowity a samo opowiadanie mistrzowskie. Pokazuje realia życia anorektyczki. Ta historia zostanie w mojej pamięci na długo <3 <3 pozdrawiam Sambora ;)
OdpowiedzUsuńWow. Just WOW...
OdpowiedzUsuńRzadko zdarza mi się ryczeć przy czytaniu (co innego oglądanie filmów), ale tak końcówka po prostu mnie rozwaliła *.* wspaniałe zakończenie :)
Dzięki za taki świetny fanfiction :*
Pzdr. <3
Zapraszam też do mnie:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
Będę płakać.... Płaczę!
OdpowiedzUsuńKocham to ff mimo że nie lubię 1D.
Nie mogę no! Uwielbiam Cię!
Wiedziałam, że będzie takie zakończenie. Ale tak czy inaczej się popłakałam :(
OdpowiedzUsuńBoże tak mi szkoda ich wszystkich :(
Zakończenie naprawdę cudowne :)
Będę czytać twoje następne ff :)
Nie wiem i nie obchodzi mnie to, która jestem. Mogę być pierwsza, druga lub sześćdziesiąta, to nic nie zmieni. Wiesz twoje opowiadanie, naprawdę wiele wniosło do mojego życiu i zapamiętam je chyba na zawsze. Postać Arii wiele mnie nauczyła, dzięki niej trochę zaczęłam myśleć nad sobą i okazało się, że tak naprawdę jest na tym świecie parę osób, na które zawsze mogę liczyć. Natomiast Louis uświadomił mi, że nie warto oceniać powierzchownie, na podstawie tego co mówią inni. Jego barwnej postaci również zawdzięczam wiele, jak na przykład to, że wbrew wszystkiemu co mi mówili o jednym chłopaku znajomi, ja postanowiłam dać mu szansę .. i co ? Okazał się być może TROCHĘ zbyt pewnym siebie, ale za to troskliwym, inteligentnym i zabawnym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńNa podstawie twojego opowiadania, mogę dużo o tobie powiedzieć, wiesz ? :) Mimo, że Cię nie znam osobiście mogę stwierdzić, że jesteś bardzo wrażliwa na świat, oraz innych ludzi. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że jesteś osobą dość skromną i bardzo refleksyjną.
Historia w bloga sama w sobie jest bardzo pouczająca, a co chyba najważniejsze - ciekawa i wciągająca. Jednakże twój styl pisania i słownictwo zdecydowanie najbardziej zapunktowało. Masz dryg do pisania to widać. Cieszę się, że będziesz pisała nową historię. Z pewnością będę ją czytała i aktywniej komentowała :)
Mam jeszcze jedno pytanie - czy od początku planowałaś takie zakończenie, czy z biegiem czasu wpadło Ci ono do głowy ?
Anabell z escape-from-loneliness-fanfiction.blogspot.com
Jejku ! To naprawdę miłe co tu napisałaś. Cieszę się,że w jakiś sposób mogłam ci pomóc awww to takie kochane. !
UsuńTwój komentarz jest bardzo słodki aww. ♥
Od początku planowałam śmierć Ari, bo wiedziałam ,że jeśli zrobię inne zakończenie nie wszyscy zrozumieją jaką choroba jest anoreksja i pomyślą sobie "mi też uda się wyjść "
Cieszę się,że ze mną byłaś choć na ten komentarz nie zasłużyłam gdyż moje pisanie mogłoby być lepsze, ale pracuję nad tym.
Jeszcze raz dziękuję i miłego dnia ♥ x
No coś ty ! Zasłużyłaś na wszystkie miłe słowa, które zawarłam w komentarzu, naprawdę. Twoje opowiadanie nie mogłoby być jeszcze lepsze, po prostu nie da się zrobić nic genialniejszego.
UsuńCieszę się, że tak postrzegłaś tą historię i od początku zaplanowałaś, to że ma ona głosić głębsze przekazanie.
Nawzajem ♥
szkoda, że to koniec i bez happy end'u :c ale to opowiadanie jest najlepsze :)
OdpowiedzUsuńo mój boże :<
OdpowiedzUsuńAria w sumie dobrze zrobiła:(
szkoda Louisa:((((
ale ma rodzinę, córkę która z tego wyszła iojfoierjgier
świetnie piszesz, na pewno będę z nowym blogiem. :)
@gooddreamtrip
o kuffa *,* nie nie nie ! Nie chcem takiego zakończenia ! :c jeju to już koniec :/ czemu ?! Uwielbiam twojego bloga i nie mogę sobie wyobrazić że to koniec =d ja kocham ten blog :) mam niesamowity styl pisania =* mam nadzieję że twój kolejny blog bedzie równie zajebisty ! <3
OdpowiedzUsuńBoże nie mogę w to uwierzyć …
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie było piękne …
Po moich policzkach wciąż lecą łzy :((((
Przepraszam ale kolejnego twojego opowiadania bo nie przepadał za taką tematyką
Dzięki za tak wspaniałe opowiadanie
Sara
Zajebiste napewno będę przy kolejnym, szkoda że koniec już :c uwielbiałam to czytać <3 @nxd69
OdpowiedzUsuńBędę tęsknić za tym opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńczuje to wszystko co piszesz tak cholernie czuje ból louiego
OdpowiedzUsuńja kuźwa no po prostu nie idzie sie wysłowić łzy lecą mi strumieniami tak jak wodospad ja ja po prostu dziękuje ci z całego mojego serca że to był tak holernie dobry blog to nie możliwe że ona umarła ja ...
Nie wierzę,że to już koniec. To jedno z najwspanialszych fanfiction,które czytałam. Każdy rozdział moim zdaniem był po prostu fantastyczny. Bardzo mi się podoba to jak piszesz. I myślę,że będę czytać też twoje inne fanfiction. To naprawdę cudowne. Nie żałuje,ani chwili spędzonej na czytaniu tych wszystkich rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńPiekne zakończenie, tylko szkoda, że Aria nie żyje :'(
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. Szkoda, że się tak skończył. Życzę weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle spierdoliłaś to opowiadanie :*(hejt plz)
OdpowiedzUsuńhahahha ok. Chociaż jedna osoba to napisała ! Dziękuję ci x
UsuńZawsze do usług :D
Usuńhahahah ok
UsuńPolubiłam to ff. Szkoda że się skończyło :( smutne zakończenie. Tego się nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńWiedziałam że to nie będzie piękne zakończenie, ale cóż... Pomimo tego rozdział i tak super :*
OdpowiedzUsuńDlaczego koniec????!!!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie było happy endu???
Ryczę i ryczę od jakiś 10 minut i przestać nie mogę! To nie tak miało się skończyć. Aria i Louis mieli być razem i wszystko miało się inaczej potoczyć. To ff jest/ było najlepsze jakie w życiu czytałam. Jest/ było inne niż wszystkie.
Może dlatego, że pokazało tę groźną chorobę, która już niejedną dziewczynę pozbawiła życia. Sama nwm.
Dziękuję ci za nie z całego serca. Przez wszystkie rozdziały wyobrażałam sobie kruchą, samotną i słabą dziewczynę o wielkim sercu, która miała poważne problemy zdrowotne. Po przeczytaniu każdego rozdziału zastanawiałam się, jak Aria musiała nienawidzić siebie samej,że przestała jeść, dużo ćwiczyła i cięła się.
Jeszcze raz dziękuję ci za to ff. Jest k teraz tak cholernie przykro, że to już koniec i, że Aria umarła ( według mnie ) w bohaterski sposób, bo uratowała dwoje ludzi - Leksi i jej córeczkę. Kurwa nie mogę uwierzyć, że to już koniec. To było coś innego niż zwykłe ff. To była prawdziwa historia. Prawdziwe problemy, kompleksy. Prawdziwy strach. Kocham cię za to ff. Na chwilę obecną nie wyobrażam sb dnia bez przeczytania kolejnego rozdziału, pomimo tego, że znam to ff od wczoraj.
<3
awwwww kocham x
UsuńPoplakalam sie. Jak to? Koniec?
OdpowiedzUsuńBoze Aria zabila siw dla Leksi ja pier
Lou i ich corka. Cvhialam cos bardzo dlugiego na koniec ale chyba mi sie nie uda bo przez lzy nic nie widze.
To fanfiction jest tak bardzo piekne i wzruszajace. Najlepsze.
Nie moge po prostu. Jescze pamietam te poczatki. Ten jebniety Lou>>>>>>>>>
Nie moge sie pozbierac. Chcialabym napisac czekam na next. Ale nastepnego juz nie bedzie :(
Kocham cie bardzo xx
@niallzhuug dawna lovmyangels i needmy5idiots
Wow,brak mi słów,wiem co Aria czuła bo ja siebie też nie nawidzę.co prawda nie mam tak jak ona ale jednak nie znoszę swojej osoby...ona jest słaba ? To jest tak silna i wspaniała osoba że szok bo jaka osoba zrobiłaby coś takiego dla swojego wroga? To opowiadanie było wspaniałe nie raz przy nim płakałam.zazdroszcze im..czego? Siebie.wiem że odpowiedź taka nijaka ale ja wiem o co chodzi.ta historia mi dużo dała i wielec nauczycieła np tegi żeby nie oceniać ludzi po okładce ,żeby walczyć do końca ...kocham to opowiadanie i miałabym do cb prozbe więc jakbyś mogła podać jakiś kontakt z tb to byłabym wdzięczna <3 kocham twój styl pisania ..i nie mam pojęcia co tu napisać ale wiem jedno napewno przeczytam to opowiadanie nie raz jeszcze
OdpowiedzUsuń49534119 - moje gg :) lub chocolatesusanah - skype x
UsuńJezuu ryczę !. Ryczę!
OdpowiedzUsuńTo jest świetne :'(
dlaczego Ari nie zyje?! :( Dlaczego !?
Biedny Louis... :'(
To było świetne dlaczego już jest koniec ? dlaczego ?...
tyle pytań zadaje a zero odpowiedzi :(
pozdrawiam ♥ :*
Szkoda że to koniec. Nie spodziewałam się AŻ takiego zakończenia, ale cóż. Rozryczałam się przez ciebie. Powodzenia w następnym blogu
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego zakończenia :( Rycze..... po prostu rycze. Świetny blog
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :(
OdpowiedzUsuńTeraz racze jak głupia: głupia-beka :) Bardzo dobrze rozumiem przez co przeszla bohaterka i oby to nikogo nie spotkało :) najlepszy blog na świecie następny będę czytać na 10000%! Jesteś moją ulubioną pisarka i nie przestawaj pisać bo nie wiem co sobie zrobię:( dziękuję za te wszystkie rozdziały i za twoje serce w które wkładalas we wszystkie rozdziały! Jesteś najlepsza słońce! <3 xx /Ania
OdpowiedzUsuńJeden z najbardziej wzruszających epilogów jakie przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńdlaczego ona umarła dlaczego ??. przeczytałam rtego bloga w jeden dzień. super opowiadanie tylko ona mogła się wyleczyć i być z nim a nie umrzeć. Aż się poryczałam :(
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się innego zakończenia. Ale to dobrze, bo zrobiłaś coś trochę nie przewidywalnego. Szacunek za kreatywność. Dobrze piszesz. Z chęcią wszystko, szybko przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńPŁAKAŁAM!! DLACZEGO ODESZŁA MOJA ARIA?! KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE I NIENAWIDZĘ ZA ARIĘ, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE LOUIS BĘDZIE SZCZĘŚLIWY.
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała,a ja się poryczałam jak głupia . . .
OdpowiedzUsuńJejku ! Aria nie żyje . . . Louis cierpi,ale mu się chociaż układa.Nieźle się Aria nacierpiała . . . chciałam żeby byli razem,żeby wyszła z choroby i urodziła dziecko Lou . . . szkoda,bo takie historie dzieją się na prawdę i szkoda mi takich dziewczyn . . . dziękuję ci za świetne opowiadanie ♥
Naprawde mi jej szkoda... Louis jest szczesliwy... ale rownie szczealiwy mogl byc z Ar. To bylo piekne opowiadanie...nie zawsze musi byc happyend...ale ta historia jest prawdiwa. Wiem ze bardzo pozno zaczelam czytac... ale dziekuje i biore sie za czytanie kolejnego ;-) <3 <3 <3 love
OdpowiedzUsuńJak mogłaś
OdpowiedzUsuńBoże nienawidzę cię za to że ją uśmierciłaś. Mam ochotę cię zabić.
OdpowiedzUsuńCudowny blog xD aż się popłakałam :'(
OdpowiedzUsuńRycze jak głupia...
OdpowiedzUsuńTy niedobra dziewczyno!! Jak mogłaś uśmiercić Ar?! No jak! :'( Niedawno zaczęłam czytać, a że był dokończony zaczęłam od pierwszego. Było najpierw czytać ostatni :'( Za bardzo się przywiązałam :'((
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to , że w prawdziwym życiu takie rzeczy się zdarzają :(
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to ff po raz drugi. Po raz drugi zalewam się łzami czytając ostatni rozdział. Mogłabym tutaj napisać wile, ale w sumie po co? Muszę napisać jedno - historia tego opowiadania jest mi bardzo bliska. Ja wręcz identyfikuję się z główną bohaterką, dlatego to ff wiele dla mnie znaczy. Jesteś wspaniała, że poruszyłaś taki temat Dziękuję ci z całego serca i życzę wszystkiego najlepszego xoxo
OdpowiedzUsuńCzemu taki koniec, powinnaś go zmienić :(
OdpowiedzUsuń