sobota, czerwca 21, 2014

28.END

Rozdział dedykuję Aduuusi ! 

Włączcie sobie ja przy tym to pisałam ----->> KLIK

Minęło kilka minut, a ja nadal skołowany siedziałem w tym samym miejscu. Nie potrafiłem nawet drgnąć. Moje życie rozsypało tak szybko, jak zaczęło być dobrze. Wziąłem kilka szybkich wdechów i zebrałem w sobie odwagę, by iść do Leksi. Pchnąłem lekko drzwi i ujrzałem brunetkę przypiętą do kilkunastu urządzeń. W mojej głowie pojawił się pomysł, aby zadzwonić do przyjaciół, ale są wstawieni, więc żaden byłby z nich pożytek. Leski spała lub podali jej jakieś leki, by zasnęła, więc ja postawiłem zadzwonić po taksówkę i pojechać od domu. Przemyśleć sprawę.

Aria *
Drugi dzień *

Leżałam zawinięta w koc i myślałam o wszystkim, i o niczym. Nicki cały czas próbuje nawiązać ze mną rozmowę, ale ja ją olewam. Po kilkunastym godzinnym leżeniu w łóżku, postanowiłam iść się odświeżyć. Zwlekłam swoje ciało z miękkiego tapczanu i ruszyłam do łazienki. Przekluczyłam się i dopiero wtedy zaczęłam zdejmować dresowe spodnie i za dużą koszulkę. Nie było żadnej części ciała, która nie byłaby pocięta przez żyletkę. Naprawdę chciałam walczyć, ale się nie udało. Nicki wygrywa. Wychodzi z anoreksji. Od zawsze wiedziałam, że jest silna i jej się to uda. Duma rozeszła się w mojej podświadomości. Delikatnie opuszkami palców przejechałam po strupach. Niektóre z nich były świeże, a niektóre już przeradzały się w blizny. Otworzyłam jedną z szafek i dopiero wtedy uświadomiłam sobie ile pieniędzy i żyletek już wykorzystałam. Szafka prawie się nie domykała. Cholera nie miałam się ciąć tylko umyć. Chwyciłam jedną z żyletek w rękę i obróciłam ją prę razy. Była na niej moja zaschnięta krew. Ciekawe czy wsadzą to ze mną do grobu lub wygrawerują  na nagrobku „idiotka, która się cięła” – miłe.
Właśnie miałam odkręcić kurek, gdy po pomieszczeniu rozniósł się krzyk Nicki i walenie do drzwi. Podskoczyłam i rzuciłam gdzieś za siebie narzędzie. Okryłam się ręcznikiem i otworzyłam drzwi.
- Co jest? – zapytałam przerażona.
- Candy do ciebie przyszła - westchnęłam i poprosiłam Nicki, by przekazała Can, że ma poczekać 5 min., aż się umyję.
Po szybkiej kąpieli zeszłam na dół. Moja współlokatorka okazała się całkiem gościnna, gdyż zaproponowała blondynce napój. Po jej minie nie można było nic wywnioskować, ale to nie była ta sama Candy co zawsze. Coś nie tak, pojawił się we mnie cień nadziei, że nie przyszła namawiać mnie do ponowienia związku z Louisem.
Podeszłam do sofy i zajęłam miejsce naprzeciwko mojego gościa. Ona słysząc moje kroki, odwróciła głowę.
- Cześć - rzuciłam niepewnie.
- Dawno się nie widziałyśmy – zaczęła, a ja jej przytaknęłam. Choć widziałam ją na wyścigu i nie minęły dwa dni.
- Jeśli przyszłaś mnie namawiać bym wróciła do Louisa to nie ma szans – odparłam od razu.
- Nie, po prostu Leksi trafiła do szpitala, Louis się załamał. Tylko ciebie posłucha – powiedziała, a ja skrzywiłam się. Nie zbyt zrozumiałam, co miałam zrobić.
- Nie rozumiem.
- Nie chce nikomu powiedzieć co się stało, jak nie jest u Leksi, to upija się w trupa. Martwię się - właśnie tego chciałam uniknąć. Ech, co on wyprawia? Może mu faktycznie zależało? Może to ja niepotrzebnie spieprzyłam sprawę? Ale nawet jeśli, to nie ma już odwrotu. Zastanowiłam się przez chwilę i postanowiłam pomóc Candy. Louisa zna bardzo długo, więc na pewno nie przyszłaby do mnie, gdyby była to jakaś błahostka. A co jeśli to jest jakiś jej plan? Bym porozmawiała z Louisem? Nie, jestem chyba na tyle silna, by okłamać go jeszcze raz.

~*~

Zamówiłyśmy taksówkę i to nią podjechałyśmy pod szpital, w którym znajdowała się Leksi i Louis. Niezbyt uśmiecha mi się widzieć tą dziwkę, która zepsuła wszystko. Nawet nie chodzi o to, że jest w ciąży, bo to nie wina dziecka tylko te jej groźby. Nie pozbierałam się jeszcze emocjonalnie po stracie Louisa, dlatego moje ciało ogarniał strach z każdą sekundą. Kochałam go i nadal go kocham. Od tak nie da wymazać się tego z pamięci. Gdy weszłyśmy do windy miałam ochotę uciec. Gdy drzwi się otworzą spotkam go.  Z opowiadań Candy, Louis załamał się. W mojej głowie zaczęły pojawiać się wyrzuty sumienia. Wpatrywałam się w elektryczny licznik, który pokazywał na jakim piętrze się znajdujemy, gdy pojawiło się tam cztery i drzwi się otworzyły chciałam uciec. Gdyby nie blondynka, która mnie przytrzymała, dałabym nogę. Dobrze wiedziała, że nadal Lou jest w moim sercu. Przemierzyłyśmy krótki odcinek i zobaczyłam bruneta siedzącego na krześle z głową schowaną w dłoniach.  Zrobiło mi się go żal. Zdaję sobie sprawę, że moje zachowanie jest dziwne, ale naprawdę, nawet morderca nie zasługuje na nieszczęście. To po prostu człowiek, który się zagubił po drodze lub zbłądził tak jak Louis. W ciszy zajęłam miejsce obok niego. On nawet nie zerknął, by zobaczyć kto to. Speszyło mnie to, ale nie mogłam odpuścić, więc położyłam swoją dłoń na jego plecach i delikatnie zaczęłam je gładzić. Nawet ten czyn nie doprowadził do tego, by na mnie spojrzał. Zrezygnowana oparłam głowę o jego ciało i podciągnęłam nogi pod podbródek. Mój pukiel włosów zasłonił mi cały obraz, dlatego zamknęłam oczy. Ubrana byłam w sweter z długim rękawem i czarne rurki pomimo tego, że było powyżej dwudziestu stopni, co jak na brytyjską pogodę się często nie zdarza. Bałam się, że na spotkaniu Louis zobaczy moje cięcia. Wiem, że to nie jest wyjście, ale ciężko walczyć z nawykiem jak wszystko się sypie. Nikt nie twierdził ,że będzie łatwo, ale ja po prostu nie mam siły. Są ludzie słabi i silni. Ja należę do słabych. Tak bardzo siebie nienawidzę, że to aż boli i nie zmienię tego choćbym bardzo chciała.  Dorosły człowiek pewnie powiedziałby „głupia małolata, która nie zna życia”, ale tak nie jest. Niby jestem młoda i mam jeszcze kawał lat przed sobą, ale skoro teraz nie daje rady to po co męczyć się dłużej?
- Co ty tu robisz? – moje głębokie przemyślenia przerwał głos Louisa, ale miał on w sobie coś takiego dziwnego. Płakał. Louis Tomlinson płakał. Nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć.
-To, że zerwaliśmy nie oznacza, że jesteś mi obojętny. Martwię się – moje słowa okazały się nieodpowiednie, gdyż brunet wybuchł.
- Martwisz się? Jakoś nie obchodziło cię to, co poczuję, gdy mnie wykorzystałaś! – jego słowa odbiły się echem po mojej głowie. Tak bardzo chciałam mu zaprzeczyć. Powiedzieć, że kłamałam, ale stchórzyłam.
- Dlaczego się tym tak przejmujesz? Przecież nie dam ci dziecka nigdy, a Leksi jest w ciąży – dodałam po dłuższej chwili.  Zagryzłam nerwowo wargę, bałam się jego reakcji.
- Mogliśmy zaadoptować, ale ty mnie skreśliłaś. Przyznaj się. Zaplanowałaś zemstę, gdy trafiłaś do burdelu? …Nie będę mieć dziecka z Leksi – ostatnie zdanie powiedział już ciszej. Zdziwiłam się.
Może warto byłoby skończyć z kłamstwami? Może powinnam była powiedzieć mu całą prawdę?
Chyba tak.
- Louis... Ja naprawdę cię kochałam i nadal kocham. Nie było żadnej zemsty, nie jestem w tym dobra. Zakochałam się w tobie, ale choroba okazała się silniejsza i do tego ciąża Leski. Nie dałam rady. Wolałam się usunąć, przepraszam – powiedziałam, czując łzy na policzkach. On chwycił moją rękę i podwinął rękaw, na którym znajdowała się kreska na kresce. Niektóre nawet ułożyły słowo Louis.
- Wybaczysz mi? – zapytał.
- Ale co?- zdumiałam się.
- To, że nie było mnie przy tobie – opuszkiem palców przejechał po cięciach. Nie wytrzymałam w końcu go przytuliłam. On jeszcze mocniej objął mnie ramieniem.
- Louis, ale my nie możemy być razem.  Bądź z Leksi, proszę. Jeśli zostawisz ją i dziecko to ja popełnię samobójstwo, rozumiesz? – płakałam mu w koszulkę, a on delikatnie gładził moje plecy.
- Leksi ma chore serce. Potrzebuje przeszczepu – usłyszałam delikatny głos Louisa. Odepchnęłam go od siebie i spojrzałam w oczy.
- Jak to?
- To stan krytyczny, każdego dnia może umrzeć, a jej stan pogarsza się. Niestety nie mamy jeszcze dawcy – powiedział. Gwałtownie podniosłam się z krzesła, brunet zrobił to samo.
- Ja to załatwię – powiedziałam, ostatni raz go przytulając i muskając policzek. Był przerażony.
- Kocham cię, Louis! Na zawsze! – powiedziałam już ciszej i odeszłam. Oczywiście zaczął za mną krzyczeć i biec, ale olałam to. Mój kierunek - gabinet lekarza.

~*~
- Czyli mogę być dawcą? – zapytałam drugi raz, by się upewnić. Lekarz popatrzał na mnie przerażony i pokiwał głową na tak. Nie było łatwe uzyskanie tej informacji, gdyż tak nie można, ale po wytłumaczeniu mu jak zaawansowana jest moja choroba zgodził się. Pielęgniarka pobrała mi krew, a po połowie godziny dostaliśmy wyniki. Jest zgodność między mną , a Leksi. Nie bałam się śmierci, ale świadomość, że była tak blisko powodowała na mojej skórze gęsią skórkę. Jest to z mojej strony duże poświęcenie i wiem, że ten pomysł był nienormalny, ale to czy umrę teraz lub później nie robiło mi różnicy. Poddałam się i dziś nadszedł ten dzień. Jestem gotowa opiekować się Louisem i Nicki z nieba. Moje zachowanie jest niedorzeczne, gdyż Leksi mnie nienawidzi, ale ja nie mam powodu do jakichkolwiek urazów. Sprawi, że Louis będzie szczęśliwy, a to się dla mnie liczy.
Wychodząc ze szpitala napotkałam Louisa. Serce mi się kroiło na myśl, że już go nie zobaczę., latego podeszłam do niego jeszcze raz i łapczywie wbiłam się w jego usta. Oddał pocałunek. Chciałam zapamiętać smak jego warg, które tak kochałam. Chcę, by zapamiętał mnie i trzymał gdzieś tam w głębi serca. Gdy się od siebie oderwaliśmy on wyznał mi miłość.
- Kocham cię, Aria. Zawsze będę. Proszę nie rób nic głupiego – przecież uratowanie dziecka i Leski nie jest głupie.
- Ja też cię kocham Louis, a teraz przepraszam musze już iść. Żegnaj my lovely boy – odwróciłam się na piecie i po prostu wybiegłam ze szpitala. Przed nim czekała Candy razem z taksówką, która odwiozła mnie do domu. Z każdym kilometrem bałam się coraz bardziej, ale wiedziałam, że robię to w słusznej sprawie. Pożegnałam się z brunetką i poszłam do domu. Zdjęłam buty i weszłam do kuchni. Nicki nie było, ponieważ była na wizycie z terapeutą. Ręce zaczęły mi drżeć, gdy sięgnęłam po kawałek papieru. Chwyciłam długopis i zaczęłam zapełniać kartkę swoimi myślami.
„Przepraszam. Ja nie dałam rady. Anoreksja wygrała. Przepraszam! Cholernie was przepraszam.
Odchodzę. Proszę nie zapomnijcie mnie. Kocham was bardzo mocno, będę opiekować się wami, obiecuje. Nie płaczcie, po prostu to było nieuniknione , a jeśli mogę tym komuś pomóc to nie zawaham się ani chwili.  Zawiodłam, przepraszam, że nie byłam idealna. Ano, udało ci się mnie zniszczyłaś, będę czuwać nad tym, by coraz mniej dziewczyn wpadło w tą obsesje.
Dziękuję wam, tak cholernie mocno. Kocham was.

*Zezwalam na przeszczep mojego narządu - dokładniej serca.

                                                                                                          Aria”

Odłożyłam list na stół i podeszłam do szafek, gdzie znajdowały się tabletki nasenne. Wysypałam sobie garść, dużą  garść na rękę i chwyciłam wódkę, która znajdowała się na blacie, popiłam to wszystko i poszłam na górę. Mój obraz stawał się coraz bardziej zamazany, a ja sama byłam otępiała. Pokonałam te pieprzone schody i otworzyłam drzwi od łazienki. Otworzyłam szafkę, gdzie znajdowały się żyletki i wyciągnęłam je wszystkie. Zaczęłam nimi rzucać gdzie popadnie. Zaczęło mi się coraz bardziej kręcić w głowie, nie panowałam nad tym co robię. Byłam wściekła, a zarazem ogarnął mnie strach. Właśnie połknęłam tabletki; za parę minut mnie nie będzie. Kolana ugięły mi się pod stopami i upadłam. To koniec, koniec nie mogę w to uwierzyć. Nareszcie nie będę się martwić. Louis mam nadzieje, że mnie zrozumie choć po części. Tak bardzo go kocham, mam nadzieję, że ułoży mu się z Leski i urodzi im się chłopczyk, zawsze go chciał.
Będzie taki ładny jak tatuś… Moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe, a myśli coraz bardziej poskręcane. Nadeszła w końcu chwila śmierci, a ja zamknęłam oczy na zawsze.


20 lat później *

Louis, gdy dowiedział się o śmierci Ari załamał się. Nadal wspomina ją codziennie i odwiedza jej grób. Kochał ją tak bardzo i nadal w jego sercu znajduje się krucha, delikatna brunetka, o której nigdy nie zapomniał. Ułożył sobie życie od nowa  wraz z Leski, która diametralnie się zmieniła. Dojrzała. Po przeszczepie, który się przyjął, po siedmiu miesiącach urodziła zdrową córeczkę. Oby dwojga rodzice wybrali imię Jesy. Niestety, córka Louisa  pomimo ostrzeżeń ojca i matki popadła w anoreksję. Louis wraz z Leski załamali się. Próbowali jej pomóc wiedzieli, że muszą jej pomóc.  Brunet pamiętał jak bardzo ta choroba wyniszczyła jego pierwszą miłość, dlatego nie pozwolił jej, by umarła.
Po kilku latach Jesy wyszła z choroby, gdyż czuwał na nią jej anioł stróż.


Ostatni, Ostatni, Ostatni !!! Aww
Wytrwaliście razem ze mną, tacy idealni czytelnicy.
Dziękuje wam, a przede wszystkim Patrycji, która sprawdzała moje rozdziały !
Wiem,ze wielu z was powie,że naciągane to, ale to było od początku planowane i to jest tylko ff. Nie musi się ono zgadzać z prawdziwym życiem.

ALE TO NIE KONIEC MOJEGO PISANIA
Wymyśliłam nową historię -- > Ona jest aniołem, a każdy anioł jest czyimś stróżem. Zafascynowana i ciekawa świata wymyka się na ziemię z początku z zdaniem, ale jej plany legną w gruzach gdy dowie się  o nad nadchodzącej  wojnie aniołów i diabła o czyściec. Lecz gdy spotka Zayna i zobaczy jego brutalny, brudny świat czeka ją wyzwanie musi zdobyć jego zaufanie i ostrzec przed tym, że tylko on może wszystkich uratować.
Nastąpiło  lecz cos co nie powinno mieć miejsca. Młodzi zakochują się, a ona jako anioł może mieś poważne problemy.


No to dziękuję wam kochani, kocham was i mam nadzieję, że do zobaczenia. 
Miłego dnia !



57 komentarzy:

  1. chyba 1 , lece czytac, pewnie jest idealny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Iavdjajvekznaoebnsmjzhavdsjhd
    Moja kochana Ar odeszla :c

    No coz taki byl twoj wymysl... Rozdzial naprawde na piateczke! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nigdy na moim biurku nie była tak wielkiej kałuży łez. Zdarzało się, że płakałam, ale to... Jezu... Dziękuję ci za te opowiadanie. Świetne. Tylko... Szkoda, że właśnie tak musiałaś je zakończyć... Było idealne... Dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego ty mi to robisz?! Nie mogę się uspokoić! Ryczę tak strasznie. Mój pies szaleje. Dlaczego to opowiadanie tak na mnie wpływa? Jeszcze nigdy aż tak nie ryczałam. Jesteś świetna. Z ciężkim sercem piszę że rozdział był świetny, ponieważ przez moje łzy nic nie widzę. Dlaczego anoreksja jest taką straszną chorobą?! Nie mogę się uspokoić. Nie chcę takiego końca tego opowiadania! Na pewno do niego wrócę. Nawet nie wiesz jak dziękuje mojej przyjaciółce że poleciła mi tego bloga. Dzisiaj są urodziny mojej mamy, a ja się tu cieszę z nowego rozdziału... Potem ryczę przez cały czas... To jest naprawdę smutne... Ale mimo wszystko dziękuję Ci za to że napisałaś tak świetne opowiadanie. Będę czytała następne. Próbuję się uspokoić ale mi to nie wychodzi... Kocham Cię i dziękuję. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że już koniec :')
    Aria wykazała się wielką odwagą. Podziwiam ją za to.
    kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. idealnie, że aż się poryczałam ;_;
    na pewno będę czytać nowy ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam łzy w oczach.
    Nie umiem się wysłowić. Choć to koniec opowiadania, to mój komentarz będzie krótki, ponieważ nie mogę. Po prostu nie mogę nic napisać. Mam pustkę w głowie.
    Nigdy nie lubiłam smutnych zakończeń i raczej nigdy ich nie polubię.
    Dziękuję za to, że pisałaś dla nas. Pomimo wszystko zostałaś z nami.
    Chciałabym napisać, że czekam na następny, ale to niemożliwe. Pozostaje mi czytać Twój nowy blog.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ona nie miala umrzec, oni mieli byc razem :( Kurwa, kurwa, kurwa :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Poryczałam się jak małe dziecko to nie fair Aria miał przeżyć wiem że teraz jest nadal z Lou ale to nie tak miało się skończyć
    Pozdrawiam Karolina
    Ps zapraszam do mnie sila-marzen-one-direction-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie to nie może być koniec!!!!!
    Dobra zabieram się do czytania tego drugiego opowiadania.
    Zaprasza do czytania
    theeternalkids.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Liczyłam na takie zakończenie ;) Rozdział niesamowity a samo opowiadanie mistrzowskie. Pokazuje realia życia anorektyczki. Ta historia zostanie w mojej pamięci na długo <3 <3 pozdrawiam Sambora ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow. Just WOW...
    Rzadko zdarza mi się ryczeć przy czytaniu (co innego oglądanie filmów), ale tak końcówka po prostu mnie rozwaliła *.* wspaniałe zakończenie :)
    Dzięki za taki świetny fanfiction :*
    Pzdr. <3

    Zapraszam też do mnie:
    onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Będę płakać.... Płaczę!
    Kocham to ff mimo że nie lubię 1D.
    Nie mogę no! Uwielbiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiedziałam, że będzie takie zakończenie. Ale tak czy inaczej się popłakałam :(
    Boże tak mi szkoda ich wszystkich :(
    Zakończenie naprawdę cudowne :)
    Będę czytać twoje następne ff :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem i nie obchodzi mnie to, która jestem. Mogę być pierwsza, druga lub sześćdziesiąta, to nic nie zmieni. Wiesz twoje opowiadanie, naprawdę wiele wniosło do mojego życiu i zapamiętam je chyba na zawsze. Postać Arii wiele mnie nauczyła, dzięki niej trochę zaczęłam myśleć nad sobą i okazało się, że tak naprawdę jest na tym świecie parę osób, na które zawsze mogę liczyć. Natomiast Louis uświadomił mi, że nie warto oceniać powierzchownie, na podstawie tego co mówią inni. Jego barwnej postaci również zawdzięczam wiele, jak na przykład to, że wbrew wszystkiemu co mi mówili o jednym chłopaku znajomi, ja postanowiłam dać mu szansę .. i co ? Okazał się być może TROCHĘ zbyt pewnym siebie, ale za to troskliwym, inteligentnym i zabawnym człowiekiem.

    Na podstawie twojego opowiadania, mogę dużo o tobie powiedzieć, wiesz ? :) Mimo, że Cię nie znam osobiście mogę stwierdzić, że jesteś bardzo wrażliwa na świat, oraz innych ludzi. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że jesteś osobą dość skromną i bardzo refleksyjną.

    Historia w bloga sama w sobie jest bardzo pouczająca, a co chyba najważniejsze - ciekawa i wciągająca. Jednakże twój styl pisania i słownictwo zdecydowanie najbardziej zapunktowało. Masz dryg do pisania to widać. Cieszę się, że będziesz pisała nową historię. Z pewnością będę ją czytała i aktywniej komentowała :)

    Mam jeszcze jedno pytanie - czy od początku planowałaś takie zakończenie, czy z biegiem czasu wpadło Ci ono do głowy ?

    Anabell z escape-from-loneliness-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku ! To naprawdę miłe co tu napisałaś. Cieszę się,że w jakiś sposób mogłam ci pomóc awww to takie kochane. !
      Twój komentarz jest bardzo słodki aww. ♥
      Od początku planowałam śmierć Ari, bo wiedziałam ,że jeśli zrobię inne zakończenie nie wszyscy zrozumieją jaką choroba jest anoreksja i pomyślą sobie "mi też uda się wyjść "
      Cieszę się,że ze mną byłaś choć na ten komentarz nie zasłużyłam gdyż moje pisanie mogłoby być lepsze, ale pracuję nad tym.
      Jeszcze raz dziękuję i miłego dnia ♥ x

      Usuń
    2. No coś ty ! Zasłużyłaś na wszystkie miłe słowa, które zawarłam w komentarzu, naprawdę. Twoje opowiadanie nie mogłoby być jeszcze lepsze, po prostu nie da się zrobić nic genialniejszego.

      Cieszę się, że tak postrzegłaś tą historię i od początku zaplanowałaś, to że ma ona głosić głębsze przekazanie.

      Nawzajem ♥

      Usuń
  16. szkoda, że to koniec i bez happy end'u :c ale to opowiadanie jest najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  17. o mój boże :<
    Aria w sumie dobrze zrobiła:(
    szkoda Louisa:((((
    ale ma rodzinę, córkę która z tego wyszła iojfoierjgier
    świetnie piszesz, na pewno będę z nowym blogiem. :)
    @gooddreamtrip

    OdpowiedzUsuń
  18. o kuffa *,* nie nie nie ! Nie chcem takiego zakończenia ! :c jeju to już koniec :/ czemu ?! Uwielbiam twojego bloga i nie mogę sobie wyobrazić że to koniec =d ja kocham ten blog :) mam niesamowity styl pisania =* mam nadzieję że twój kolejny blog bedzie równie zajebisty ! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Boże nie mogę w to uwierzyć …
    To opowiadanie było piękne …
    Po moich policzkach wciąż lecą łzy :((((
    Przepraszam ale kolejnego twojego opowiadania bo nie przepadał za taką tematyką
    Dzięki za tak wspaniałe opowiadanie
    Sara

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebiste napewno będę przy kolejnym, szkoda że koniec już :c uwielbiałam to czytać <3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  21. Będę tęsknić za tym opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  22. czuje to wszystko co piszesz tak cholernie czuje ból louiego
    ja kuźwa no po prostu nie idzie sie wysłowić łzy lecą mi strumieniami tak jak wodospad ja ja po prostu dziękuje ci z całego mojego serca że to był tak holernie dobry blog to nie możliwe że ona umarła ja ...

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wierzę,że to już koniec. To jedno z najwspanialszych fanfiction,które czytałam. Każdy rozdział moim zdaniem był po prostu fantastyczny. Bardzo mi się podoba to jak piszesz. I myślę,że będę czytać też twoje inne fanfiction. To naprawdę cudowne. Nie żałuje,ani chwili spędzonej na czytaniu tych wszystkich rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Piekne zakończenie, tylko szkoda, że Aria nie żyje :'(

    OdpowiedzUsuń
  25. Piękny rozdział. Szkoda, że się tak skończył. Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale spierdoliłaś to opowiadanie :*(hejt plz)

    OdpowiedzUsuń
  27. Polubiłam to ff. Szkoda że się skończyło :( smutne zakończenie. Tego się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiedziałam że to nie będzie piękne zakończenie, ale cóż... Pomimo tego rozdział i tak super :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Dlaczego koniec????!!!!!
    Dlaczego nie było happy endu???
    Ryczę i ryczę od jakiś 10 minut i przestać nie mogę! To nie tak miało się skończyć. Aria i Louis mieli być razem i wszystko miało się inaczej potoczyć. To ff jest/ było najlepsze jakie w życiu czytałam. Jest/ było inne niż wszystkie.
    Może dlatego, że pokazało tę groźną chorobę, która już niejedną dziewczynę pozbawiła życia. Sama nwm.
    Dziękuję ci za nie z całego serca. Przez wszystkie rozdziały wyobrażałam sobie kruchą, samotną i słabą dziewczynę o wielkim sercu, która miała poważne problemy zdrowotne. Po przeczytaniu każdego rozdziału zastanawiałam się, jak Aria musiała nienawidzić siebie samej,że przestała jeść, dużo ćwiczyła i cięła się.
    Jeszcze raz dziękuję ci za to ff. Jest k teraz tak cholernie przykro, że to już koniec i, że Aria umarła ( według mnie ) w bohaterski sposób, bo uratowała dwoje ludzi - Leksi i jej córeczkę. Kurwa nie mogę uwierzyć, że to już koniec. To było coś innego niż zwykłe ff. To była prawdziwa historia. Prawdziwe problemy, kompleksy. Prawdziwy strach. Kocham cię za to ff. Na chwilę obecną nie wyobrażam sb dnia bez przeczytania kolejnego rozdziału, pomimo tego, że znam to ff od wczoraj.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Poplakalam sie. Jak to? Koniec?
    Boze Aria zabila siw dla Leksi ja pier
    Lou i ich corka. Cvhialam cos bardzo dlugiego na koniec ale chyba mi sie nie uda bo przez lzy nic nie widze.
    To fanfiction jest tak bardzo piekne i wzruszajace. Najlepsze.
    Nie moge po prostu. Jescze pamietam te poczatki. Ten jebniety Lou>>>>>>>>>
    Nie moge sie pozbierac. Chcialabym napisac czekam na next. Ale nastepnego juz nie bedzie :(
    Kocham cie bardzo xx
    @niallzhuug dawna lovmyangels i needmy5idiots

    OdpowiedzUsuń
  31. Wow,brak mi słów,wiem co Aria czuła bo ja siebie też nie nawidzę.co prawda nie mam tak jak ona ale jednak nie znoszę swojej osoby...ona jest słaba ? To jest tak silna i wspaniała osoba że szok bo jaka osoba zrobiłaby coś takiego dla swojego wroga? To opowiadanie było wspaniałe nie raz przy nim płakałam.zazdroszcze im..czego? Siebie.wiem że odpowiedź taka nijaka ale ja wiem o co chodzi.ta historia mi dużo dała i wielec nauczycieła np tegi żeby nie oceniać ludzi po okładce ,żeby walczyć do końca ...kocham to opowiadanie i miałabym do cb prozbe więc jakbyś mogła podać jakiś kontakt z tb to byłabym wdzięczna <3 kocham twój styl pisania ..i nie mam pojęcia co tu napisać ale wiem jedno napewno przeczytam to opowiadanie nie raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 49534119 - moje gg :) lub chocolatesusanah - skype x

      Usuń
  32. Jezuu ryczę !. Ryczę!
    To jest świetne :'(
    dlaczego Ari nie zyje?! :( Dlaczego !?
    Biedny Louis... :'(
    To było świetne dlaczego już jest koniec ? dlaczego ?...
    tyle pytań zadaje a zero odpowiedzi :(
    pozdrawiam ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Szkoda że to koniec. Nie spodziewałam się AŻ takiego zakończenia, ale cóż. Rozryczałam się przez ciebie. Powodzenia w następnym blogu

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie spodziewałam się takiego zakończenia :( Rycze..... po prostu rycze. Świetny blog

    OdpowiedzUsuń
  35. Teraz racze jak głupia: głupia-beka :) Bardzo dobrze rozumiem przez co przeszla bohaterka i oby to nikogo nie spotkało :) najlepszy blog na świecie następny będę czytać na 10000%! Jesteś moją ulubioną pisarka i nie przestawaj pisać bo nie wiem co sobie zrobię:( dziękuję za te wszystkie rozdziały i za twoje serce w które wkładalas we wszystkie rozdziały! Jesteś najlepsza słońce! <3 xx /Ania

    OdpowiedzUsuń
  36. Jeden z najbardziej wzruszających epilogów jakie przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. dlaczego ona umarła dlaczego ??. przeczytałam rtego bloga w jeden dzień. super opowiadanie tylko ona mogła się wyleczyć i być z nim a nie umrzeć. Aż się poryczałam :(

    OdpowiedzUsuń
  38. Spodziewałam się innego zakończenia. Ale to dobrze, bo zrobiłaś coś trochę nie przewidywalnego. Szacunek za kreatywność. Dobrze piszesz. Z chęcią wszystko, szybko przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  39. PŁAKAŁAM!! DLACZEGO ODESZŁA MOJA ARIA?! KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE I NIENAWIDZĘ ZA ARIĘ, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE LOUIS BĘDZIE SZCZĘŚLIWY.

    OdpowiedzUsuń
  40. Jesteś wspaniała,a ja się poryczałam jak głupia . . .
    Jejku ! Aria nie żyje . . . Louis cierpi,ale mu się chociaż układa.Nieźle się Aria nacierpiała . . . chciałam żeby byli razem,żeby wyszła z choroby i urodziła dziecko Lou . . . szkoda,bo takie historie dzieją się na prawdę i szkoda mi takich dziewczyn . . . dziękuję ci za świetne opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  41. Naprawde mi jej szkoda... Louis jest szczesliwy... ale rownie szczealiwy mogl byc z Ar. To bylo piekne opowiadanie...nie zawsze musi byc happyend...ale ta historia jest prawdiwa. Wiem ze bardzo pozno zaczelam czytac... ale dziekuje i biore sie za czytanie kolejnego ;-) <3 <3 <3 love

    OdpowiedzUsuń
  42. Boże nienawidzę cię za to że ją uśmierciłaś. Mam ochotę cię zabić.

    OdpowiedzUsuń
  43. Cudowny blog xD aż się popłakałam :'(

    OdpowiedzUsuń
  44. Ty niedobra dziewczyno!! Jak mogłaś uśmiercić Ar?! No jak! :'( Niedawno zaczęłam czytać, a że był dokończony zaczęłam od pierwszego. Było najpierw czytać ostatni :'( Za bardzo się przywiązałam :'((

    OdpowiedzUsuń
  45. Najgorsze jest to , że w prawdziwym życiu takie rzeczy się zdarzają :(

    OdpowiedzUsuń
  46. Przeczytałam to ff po raz drugi. Po raz drugi zalewam się łzami czytając ostatni rozdział. Mogłabym tutaj napisać wile, ale w sumie po co? Muszę napisać jedno - historia tego opowiadania jest mi bardzo bliska. Ja wręcz identyfikuję się z główną bohaterką, dlatego to ff wiele dla mnie znaczy. Jesteś wspaniała, że poruszyłaś taki temat Dziękuję ci z całego serca i życzę wszystkiego najlepszego xoxo

    OdpowiedzUsuń
  47. Czemu taki koniec, powinnaś go zmienić :(

    OdpowiedzUsuń