-
Zostaw ją KURWA! – do moich uszów dobiegł szorstki głos Tomlinsona. Przerażona
odwróciłam głowę w jego stronę i zmierzyłam go spojrzeniem. Skąd on wie, gdzie
chodzę do szkoły? Zaczyna mnie coraz bardziej przerażać. Markus roześmiany
spojrzał w stronę dochodzącego krzyku i gdy ujrzał sylwetkę bruneta,
natychmiast mnie puścił i popchnął lekko w przód.
-
Jak chcesz się bić to z równym sobie! – krzyknął idąc w stronę blondyna. Na co
cała szkoła zrobiła jedno wielkie „uuu”.
-
Spokojnie – powiedział przerażony Markus stawiając coraz większe kroki w tył.
-
Nie wiesz, że dziewczyn się nie bije, skurwysynie? – krzyknął uderzając go z
całej siły w nos, na co blondyn wydobył z siebie głośny jęk, gdy zwinął się w
pół Louis kopnął go dwa razy tak mocno, że upadł, po czym schylił się i zaczął okładać go
pięściami. Stałam tam sparaliżowana, a moje
ciało nie chciało ani drgnąć. Przecież on go zabije! – odezwał się ten rozsądny
głos odbijający się echem w mojej głowie.
-
Przestań - powiedziałam cicho, na wszyscy spojrzeli na mnie.
-
Ona nie wie, kim on jest, zabije nas wszystkich - usłyszałam szepty uczniów.
Szkoda
tylko, że oni jakoś zareagowali, bo Tomlinson nie przestał go uderzać wręcz
przeciwnie jego ciosy stawały się coraz mocniejsze pomimo tego, że blondyn pluł
krwią i wręcz błagał aby przestał.
Zdenerwowana
zagryzłam dolną wargę i odwróciłam się na pięcie. Wzrokiem zaczęłam szukać
alarmu przeciwpożarowego. Gdy w końcu go znalazłam obok głównego wejścia,
zbiłam szybkę i nacisnęłam duży czerwony guzik. Sekundę po tym po całej szkole
rozniósł się głośny dźwięk informujący o pożarze. Na całe szczęcie mój plan zadziałał, bo uczniowie wraz z
nauczycielami wpadli w panikę co spowodowało, że brunet zamiast dalej okładać
Markusa podniósł się na równe nogi i energicznie zaczął kręcić głową w prawo i
lewo, aż natknął się na mnie. Gdy zorientował się, że się na niego patrzę, uśmiechnął
się przelotnie i powolnym krokiem zaczął iść w moją stronę.
-
Spuścić cię z oczu na chwilę – zaczął, a ja spuściłam głowę, nagle moje dłonie stały
się bardzo interesujące. Brunet tylko się zaśmiał na moją reakcje i chwycił moją dłoń.
-
Chodź, chyba, że chcesz iść do dyrektora – powiedział, a ja powoli analizowałam
jego wypowiedziane słowa. Co ja mam z nim jechać? Nawet nie zdążyłam się dobrze
zastanowić, a brunet złapał mnie za biodra i przerzucił sobie przez ramie. Moje
ręce automatycznie powędrowały na jego plecy i zaczęły go okładać.
-
Puść mnie! – krzyczałam. Przerażała mnie
myśl, że przechodząc przez szkolne boisko będą nas obserwować wszyscy
uczniowie. Już i tak mam pod górkę, za to co pan ZŁY zrobił dziś Markusowi. Niestety
moje najgorsze myśli się potwierdziły. Przechodząc przez futrynę drzwi nie było
ani jednej pary oczu, która nie patrzałaby w naszą stronę nas. Wyglądało to tak
jakby Louis był strażakiem, a ja uwięzioną dziewczyną. Kątem oka zauważyłam
zdenerwowanego dyrektora, którego szczęka zacieśniła się. Co oznaczało tylko
jedno - KŁOPOTY.
-
Pośpiesz się – szepnęłam, po chwili widząc, że staruszek w szybkim tempie
zmierza w naszym kierunku. Gdy w końcu mnie opuścił otworzyłam przednie drzwi i
już miałam wsiadać, gdy poczułam jak ktoś szarpie mnie w tył. Przestraszona
natychmiast się odwróciłam i ujrzałam bladą twarz pana Collinsa.
-
Dokąd się wybieramy? – zapytał, mocniej ściskając moje ramię.
-
Proszę ją puścić – powiedział przez zęby Tomlinson.
-
Kim ty jesteś, żeby mnie pouczać? – zadrwił, ja bojąc się, że brunet uderzy
biednego dyrektora, postanowiłam się odezwać.
-
Proszę, przestańcie – powiedziałam, na co zostałam gwałtownie popchnięta w tył.
-
Aria, do samochodu – powiedział zły brunet, zaciskając swoją pięść. Nie
posłuchałam go. Nie będzie mi rozkazywał.
-
Grzecznie pana proszę, niech pan, zostawi ją w spokoju – powiedział tym swoim charakterystycznym
niskim głosem, co wywołało u mnie dreszcze. Czy ja się go boję?
-
Nie jestem twoim kolegą – powiedział nabierając duży wdech. Tomlinson tylko
splunął mu w twarz, po czym obrócił się na pięcie i wsiadł za kierownice.
-
Lowe! Jeśli z nim pojedziesz zostaniesz wywalona z naszej szkoły! – krzyknął
zdenerwowany, a ja zdębiałam. W mojej głowie pojawiła się następna blokada, bo
jeśli zostanę w szkole, Markus zemści się na mnie, a brunet będzie się dąsał.
Po
dosyć długiej chwili otworzyłam przednie drzwi i wsiadłam do czarnego porsche.
-
Czyś ty zgłupiał do reszty?! – wydarłam się na niego, zapinając pas
bezpieczeństwa.
-
Ja?! – warknął oburzony. – Przecież
gdybym tam nie przyszedł zostałabyś pobita, powinnaś mi dziękować - dopowiedział, a ja czułam jak moje policzki
nabierają czerwonego koloru.
-
Ohh tak, bardzo ci dziękuję, to dla mnie wielkie wyróżnienie, że ja , Aria Lowe
zostałam obroniona przez słynnego Louisa Tomlinsona – przyłożyłam dłonie do
policzków i otworzyłam usta jak jakaś
przeszczęśliwa fanka widząca swojego idola.
-
Coś ci się nie podoba? – powiedział zły.
-
Nie, wszystko w porządku, poza tym, że zostałam wywalona ze szkoły i ojciec
mnie zabije, to nic się nie stało – powiedziałam sarkastycznie.
-
To po co ze mną wsiadałaś? Twój idealny świat
się zawalił?! – powiedział wrednie, cały czas patrząc przed siebie, na drogę.
-
Ja przynajmniej wiem, co chcę robić w życiu, nie to co ty! – krzyknęłam
wściekła, na co Tomlinson gwałtownie zahamował tak, że gdyby nie pas, który
wcześniej zapięłam, wylądowałabym na masce samochodu.
-
Doprawdy? – zapytał spoglądając na mnie.
-Nie,
na umyślnie – skitowałam, a brunet jeszcze mocniej zacisnął dłonie na
kierownicy.
-
A co mam robić? Siedzieć jak ty? Mól książkowy? – jego głośny śmiech rozniósł
się wewnątrz samochodu.
-
Dupek – powiedziałam odpinając pas, na co Tomlinson zmarszczył czoło.
-
Gdzie idziesz? – zapytał roześmiany.
-
Nie twój interes – powiedziałam mocno trzaskając
drzwiami, a w mojej głowie pojawiło się
deja vu.
Znowu
nie mam bladego pojęcia, gdzie jestem i w jaką stronę jest mój dom. Moje
rozmyślenia przerwał dźwięk gaszącego auta i otwierających się drzwi.
-
Aria, kurwa! – krzyknął zdenerwowany brunet. O nie, ja już z nim nigdzie nie
jadę! - powiedziałam do siebie w myślach i przyśpieszyłam kroku.
-
Spierdalaj! – odwróciłam się na pięcie, pokazując mu środkowy palec, gdy jego
krzyki stawały się coraz głośniejsze i częstsze. Nienawidzę go! Mam lepsze
zajęcia, niż włóczenie się z nim po mieście, a raczej nieznanych mi jego
częściach. Niepewnie spojrzałam w tył, aby upewnić się czy nie ma tak bruneta.
Niestety stał tam rozmawiając z kimś przez telefon.
Właśnie
telefon! – uderzyłam się otwartą ręką w czoło, a prawą z przedniej kieszeni wyciągnęłam
mojego białego iPhona, po czym wpisałam numer Taxi.
Po
podaniu adresu, kierowca taksówki oznajmił, że za piętnaście minut tu będzie. Nie wiedząc
co ze sobą zrobić, przejechałam palcem po blokadzie i kliknęłam w aplikacje na
„Angry
Birds Rio”. Przecież nie będę tak bezczynnie stać, gdy Tomlinson mierzy mnie
wzrokiem.
*
Odłożyłam
plecak na biurko i z małej komody wyciągnęłam szare spodnie oraz jakiś czarny
T-shirt. Rozebrałam się z moich poprzednich rzeczy, nałożyłam na siebie
uszykowany strój do ćwiczenia. Z koszyka, który znajdował się na biurku wyjęłam
gumkę, a następnie związałam nią moje
rozpuszczone włosy.
Gotowa
włożyłam słuchawki do swoich uszów i nacisnęłam PLAY, a w moich bębenkach rozpłynęła
się melodia z odtwarzacza. Uszykowana położyłam się na podłogę i zaczęłam
wykonywać brzuszki.
Jeden…
drugi… trzeci… pięćdziesiąty……
Z
każdą setką moje uszy wsłuchiwały się w dobrze znane mi melodie. Zawsze ćwiczę
do tych samych, smutnych piosenek. Słyszałam, że mają one dobry wpływ na umysł
i odprężają, a także ukazują poniekąd moje brutalne życie.
Gdy
doliczyłam do 400, co zajęło mi z jakieś trzy piosenki, położyłam się na brzuch
i zaczęłam wykonywać grzbiety, aby po takiej ilości brzuszkach mój kręgosłup
nie został uszkodzony.
Niechętnie
podniosłam się z wygodnego dywanu i zaczęłam robić przysiady, które sprawiały
mi najwięcej kłopotu. Serce mówiło „Wykańczasz się! Idź coś zjeść!”, ale wtedy wkraczała ona. Ana** i
szeptała „Skończ te ćwiczenia. Nareszcie będziesz idealna! Przecież do tego
dążysz!”
Do
moich oczu napłynęły łzy, spowodowane bólem ud, a także tego, że jestem słaba.
Zmęczona bezwładnie opadłam na łóżko. Nie udało się! Nie wykonałam 100 przysiadów.
Jestem do bani, co wyjaśnia moja gruba figura.
Do
moich uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk, który wydobywał z siebie telefon,
gdy dostał wiadomość. Prawą ręką zaczęłam macać wszystkie poduszki, ale go tam
nie było. Zirytowana niechętnie się podniosłam i podeszłam do biurka, gdzie
leżało urządzenie.
Przejechałam
palcem po ekranie i moim oczom ukazała się wiadomość
od
Nieznanego
Moje
oczy zrobiły się niczym dwie piłeczki pingpongowe. Zdenerwowana natychmiast
podbiegłam do okna i jak najdelikatniej wyjrzałam przez nie. Stał tam, oparty o
samochód. Gdy zauważył, że się na niego patrzę, uśmiechnął się cwaniacko i
napisał coś w swoim telefonie - jak sądzę do mnie.
Zgadłam.
Po chwili zobaczyłam 2 nieodebrane wiadomości
Moja
szczęka automatycznie opadła w dół. Czy
on zgłupiał? Podniosłam wzrok z urządzenia i
pokazałam mu fakersa, po czym zasłoniłam okno i postanowiłam mu nie
odpisywać. Przecież to jest jakieś niewyżyte.
Zostały
mi do wykonania jeszcze skłony, a dokładniej
500. Zmarszczyłam czoło na samą myśl o ilości.
-
Dam radę – powiedziałam do siebie i chcąc, nie chcąc zaczęłam schylać się raz
do jednej nogi, raz do drugiej. Gdy robiłam ostatni skłon usłyszałam czyjś
oddech. Zdziwiona odwróciłam się w tył i ujrzałam roześmianego Tomlinsona, na
co gwałtownie podskoczyłam i wydobyłam z siebie cichy krzyk.
-
Jak… ty… tu? – zaczęłam się jąkać, gdy do mojej głowy dotarło to co przed
chwilą się stało.
-
Nie jąkaj się – warknął ostro na co zadrżałam, a on jak gdyby nigdy nic bezwładnie opadł na moje ZAŚCIELONE łóżko.
-
Szykuj się, kocie – powiedział tym swoim zachrypniętym głosem. Rany jaki mu do
twarzy w zaroście, jest taki seksowny. CO?! Boże święty, już drugi raz
przyłapałam się na tym, że myślę o jego urodzie.
-
Gdzie? – zapytałam cicho, przygryzając dolną wargę.
-
Zobaczysz – powiedział tajemniczo. Nie znoszę niespodzianek, nigdy nie jesteś
pewny, czego możesz się spodziewać. Potworne uczucie.
-
Ubierz coś obcisłego – stwierdził mierząc mnie wzrokiem, zmieniając przy tym
pozycje z leżącej na siedzącą.
- Zmień dilera – powiedziałam podchodząc do
szafy. Moje słowa chyba rozwścieczyły Tomlinsona, bo w szybkim tempie podniósł
się z łóżka i podszedł do mnie. Daje słowo, że moje serce uciekło, a mój
żołądek robił sobie fikołki.
-
Zmień ton – pchnął mnie agresywnie na ścianę, mocno ściskając nadgarstki tak, że z moich ust wydobyło się jęk. Moje nogi
trzęsły się jak jakaś galaretka. Ten człowiek jest nieobliczalny.
-
Grzeczna dziewczynka – szepnął przykładając swoje wargi do mojej szyi, a swoimi
dużymi silnymi rękami owinął moją talię, jedną zjeżdżając na mój tłusty pośladek, a drugą
gładząc moje plecy. Z trudem złapałam
powietrze, gdy przycisnął moje biodra do swoich. Zaśmiał się. Był wyraźnie
zadowolony reakcją, którą ode mnie uzyskał. Gdy na swojej skórze poczułam jego
zęby moje ręce automatycznie chciały go odepchnąć, ale on tylko zacisnął swój
uścisk i zaśmiał się pod nosem, kontynuując w robieniu malinki. Odetchnęłam z
ulgą, kiedy przejechał językiem, po podrażnionym miejscu, pozostawiając kilka
mokrych muśnięć, po czym dmuchnął zimnym powietrzem, co przyprawiło mnie o
ciarki. Po chwili odsunął się ode mnie i oblizał swoje wargi.
-
Jesteś strasznie przy kości – stwierdził, a ja powoli analizowałam jego słowa.
Czy on właśnie powiedział mi, że jestem gruba? Czując, jak coraz więcej łez
napływa mi do oczu, odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem wyszłam z pokoju.
Gdy znalazłam się na dole w natychmiastowym tempie założyłam moje converse i
pierwszą lepszą bluzę, po czym mocno trzaskając drzwiami wyszłam z domu.
Moim
celem był sklep – dokładniej paczka fajek.
-
Dzień dobry – przywitałam się z ekspedientką, podchodząc do lady.
-
Dzień dobry, Aria, to co zwykle? – zapytała z uśmiechem na twarzy, a ja
pokiwałam głową.
-
3 funty – oznajmiła, a ja podałam jej należne pieniądze, po czym chciałam wyjść
ze sklepu, ale przed nim zauważyłam znaną mi sylwetkę.
-
Przepraszam, mam do pani pytanie – z powrotem podeszłam do lady.
-
Tak?
-
Czy jest tu tylnie wyjście? - zapytałam. Pomimo tego, że znałam odpowiedź.
-
Chodź – podniosła ladę, a ja w szybkim tempie weszłam na zaplecze. – Prosto i w
lewo! – usłyszałam krzyk blondynki i dźwięk koralików, które oznajmiły, że do
sklepu ktoś wszedł, to pewnie Louis.
-
Widziała tu pani taką drobną brunetkę? – usłyszałam jego głos. O cholera!
Powiedziałam w myślach i chwyciłam klamkę, po czym mocno ją nacisnęłam i
pchnęłam do przodu.
Usiadłam
sobie na jednym ze schodków przed magazynem i z prawej kieszeni wyciągnęłam
zapalniczkę, a z drugiej wcześniej zakupione papierosy.
Jest
godzina 7pm., a ja mam ochotę się spić. W sumie daleko do sklepu nie mam, ale z
racji tego, że jutro jest szkoła, do której nawet nie wiem czy mam po co wracać,
nie mogę mieć kaca.
-
Tu jesteś – moje serce omal nie uciekło z klatki piersiowej.
-
Boże! – krzyknęłam wyrzucając gdzieś w bok papierosa.
-
Palisz? – zapytał podchodząc bliżej.
-
Nie, dmucham? – powiedziałam sarkastycznie.
-
Zaskakujesz mnie coraz bardziej – zmienił temat. Ktoś tu chyba nie miał riposty.
-
To znaczy? – zaciekawiłam się.
-
Lubisz imprezować? – zapytał totalnie ignorując moje pytanie.
-
Co cię to obchodzi? – rzuciłam oschle, na co on podszedł bliżej i schylił się
do mojej twarzy.
-
Bo mnie kurwa obchodzi – szepnął do ucha, a ja poczułam jak mój żołądek wykręca
podwójne salto. – To jak odpowiesz? – zapytał kreśląc kółka na moim lodowatym
policzku.
-
Zależy z kim – oznajmiłam, zaciskając wargi w wąską linijkę.
- Ze mną? – czy on właśnie mnie uwodzi? Jak ja
mogłabym mu się spodobać? Przecież jestem ponoć gruba.
-
Nie ufam ci – powiedziałam cicho, ale on
to usłyszał.
-
To pozwól mi odzyskać twoje zaufanie.
-
Nie rozumiem. Ugania się za tobą tysiące dziewczyn, które od razu by się z tobą
przespały, a ty męczysz się ze mną?
-
Bo tylko z tobą nie spałem – powiedział, a ja otworzyłam buzię. Czy to jest możliwe?
-
I tymi słowami mam ci zaufać? Na serio ze wszystkimi? – warknęłam.
-
Ktoś tu jest zazdrosny? – zapytał z tym swoim cwaniackim uśmiechem. To nie
prawda, ja nie jestem zazdrosna, tylko upewniam się w słowach.
-
Chyba cię głowa boli – powiedziałam wstając.
-To
jak, idziemy na imprezę? – zapytał podając mi dłoń.
-
Spoko – powiedziałam cicho spuszczając głowę. Co ja wyprawiam? Najpierw od
niego uciekam, a teraz idę na imprezę? Sama sobie przeczę. – Proszę, nie rób
tego więcej – Tomlinson przyłożył swoją głowę do mojej tak, że jego wargi wręcz
miażdżyły moje ucho. Po moich plecach przeszło miliony ciarek spowodowanych
jego dotykiem. O co mu chodzi? Czego nie mam robić? W mojej głowie pojawiło się
tysiące myśli. Lekko odepchnęłam go od siebie i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-
Czego? – podniosłam jedną brew.
-
Nie pal, to szkodzi zdrowiu – puścił mi oczko. Już myślałam, że zauważył moje
kreski na nadgarstku. O boże! Przecież jak pójdziemy do pubu będę musiała zdjąć
sweter.
-
Eemm Louis? – zaczęłam niepewnie, na co brunet chwilkę przystanął. Trzeba
symulować! Odezwał się ten wewnętrzny głosik w mojej głowie.
-
Bo mi jest niedobrze – wydusiłam chwytając się za brzuch, a drugą ręką
zasłaniając usta.
Nim
zdążył coś powiedzieć szybko pobiegłam w krzaki i wkładając sobie dwa palce do
jamy ustnej, zwymiotowałam.
-
Aria, wszystko w porządku? – zapytał, a ja delikatnie odwróciłam się w jego stronę
i pokiwałam przecząco głową.
-
Chodź – powiedział biorąc mnie, niczym pannę młodą na swoje ręce. – Odwieziesz
mnie do domu?–zapytałam z nadzieją w głosie, ale on nic nie powiedział, tylko
szedł przed siebie. Czyli nie. Nawiasem mówiąc, przechodnie dziwnie się na nas
patrzeli, a zwłaszcza jakaś starsza babcia. Widziałam te jej współczucie w
oczach. Zatrzymaliśmy się dopiero przed jego autem, który zaparkowany był przed
moim domem.
-To
ja idę – powiedziałam próbując zeskoczyć z jego ramion.
-
Jedziesz ze mną – otworzył przednie drzwi i jak najdelikatniej usadził mnie na
miejscu pasażera, po czym dla pewności zablokował drzwi od zewnętrznej strony.
Spojrzałam na swoje dłonie i nerwowo jeszcze bardziej naciągnęłam swój sweterek,
nie z powodu obawy, że zobaczy kreski, tylko z zimna jakie panowało w
samochodzie. Gdzie jest Tomlinson? - zapytałam sama siebie rozglądając się w prawo
i lewo wewnątrz samochodu. Fuj, skóra, to dlatego jest mi tak zimno.
Nareszcie
– powiedziałam w myślach, gdy zauważyłam bruneta, który otwierał drzwi.
Bez
słowa usiadł obok mnie i odpalił samochód. Chyba się nie skapnął, że udaję?
-
Dlaczego nie mogłam zostać w domu? – zapytałam.
-
Bo nie kurwa! – krzyknął chamsko. Jak można być aż tak bipolarnym? Dalej
siedzieliśmy już w ciszy, ja wpatrywałam się bezużytecznie na świat za oknem, a
on ze skupieniem patrzał na drogę. Zawsze, gdy jadę samochodem zasypiam i tak
się stało teraz. Moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe, aż w końcu
ciemność.
Villa Louisa
Otworzyłam
jedno oko, potem drugie i ujrzałam ciemność. Ciemność? Zdenerwowana natychmiast
się podniosłam, po czym potknęłam się o
dywan? Auuu – syknęłam, skąd tu się wziął dywan? Gdzie ja jestem? Przejęta
zaczęłam macać wszystkie strony i dopiero po chwili przypomniałam sobie, że
zasnęłam w samochodzie Louisa, ale z
tego co się orientuję; to nie jest samochód. Mimo że mam 19 lat to boję się
ciemności. Wiem, że to głupie, ale taka prawda.
Niepewnie
wstałam i zaczęłam iść dalej, aż
natknęłam się na ścianę, a obok niej drzwi. Yeah!
Delikatnie
otworzyłam je i wychyliłam głowę, aby ogarnąć teren.
-
Czysto – powiedziałam sama do siebie, wychodząc na długi wąski korytarz, który
pokryty był ozdobną cegłą w kolorze beżu.
Szłam
tak długo, aż natknęłam się na schody. Powoli zaczęłam po nich schodzić. Będąc
na ostatnim schodku usłyszałam czyjeś głosy, żaden z nich nie należał do Louisa.
Rany
gdzie ja jestem?
-
A co jeśli się obudzi? – usłyszałam damski głos.
-
Nie obudzi, zresztą Louis zaraz wróci – tym razem usłyszałam męski głos. Powoli
zaczęłam wycofywać się w tył, a dokładniej w stronę drzwi wyjściowych. Znałam
drogę po ostatnim razie, więc nie miałam problemu z odnalezieniem ich teraz. Już
miałam je otwierać, ale nagle w drzwiach pojawił się…
**- Ana - anorektyczki nazywają tak swoją chorobę
**- Ana - anorektyczki nazywają tak swoją chorobę
Bardzo
was przepraszam ,że tak długo nie dodawałam go .Chociaż był już gotowy dwa dni
po dodaniu drugiego rozdziału . Jestem wybredna i muszę mieć wszystko
perfekcyjnie , a go musiałam dopracować do ideału . No i miałam małe problemy z internetem na laptopie .Myślę ,że wam się spodoba i
docenicie moje staranie , ale jestem również otwarta na krytykę :>
Jeśli
macie pytania , pytajcie na ask . =-)
Minimum 15 komentarzy Następny ! ♥
Życzę
wam również wesołych świąt ! ♥♥
Wspaniały... Czekam na następny
OdpowiedzUsuńnext!!!:D
OdpowiedzUsuńzarombiste!
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :D Bardzo mnie zaciekawił twój blog.Lou raz jest miły a raz wredny.Chociaż bardziej to drugie.Ja chcę już następny rozdział! :D Życzę wenki
OdpowiedzUsuń2 dni temu trafiłam na tego bloga i coś czuję że będzie on jednym z moich ulubionych ;) A co do rozdziału to cudowny i czekam na następny c;
OdpowiedzUsuńWspaniały *.*
OdpowiedzUsuńPiszesz niesamowite rozdziały! Każdy moment zapiera dech w piersiach jakbym już nie żyła z oszołomienia twoja twórczością.
OdpowiedzUsuń______________________
Zapraszam na prolog! ◄
Główne postacie:
• Jade Thirlwall
• Perrie Edwards
• Zayn Malik
• Harry Styles
http://life-has-become-a-failure.blogspot.com ☼
Bomba ;)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńCudo, najlepsze co czytałam
OdpowiedzUsuńnext <3
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz ..!!
OdpowiedzUsuńSuperowy czekam na następny
OdpowiedzUsuńSuper :3
OdpowiedzUsuńświetny jest ;)
OdpowiedzUsuńoch zajebisty *-* też ci życzę wesołych świat i udanego sylwestra :* wiem że są święta i pewnie masz mało czasu ale kiedy bedzie next ?
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na następny :) xx
OdpowiedzUsuńSwietne! Mam nadzieje, ze mimo swiat postarasz sie dodac nastepny rozdzial? ?<3 Wika
OdpowiedzUsuńPoprzedni blog prowadziłaś i prowadzisz fantastycznie ale ten jest piękny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, bowiem opisywany jest z uczuciem i jeszcze ana, z którą wiele osób się zmaga, nie zaprzeczam, że ja również ...
Uwielbiam głównych bohaterów.
Aria - skromna, spokojna dziewczyna ale jednak ma w sobie ten pazur, który samowolnie się uwalnia. Natomiast Louis jest jak dla mnie w tym opowiadaniu mega porywczy, zaborczy - ughr podoba mi się to !!
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znalazłam ten blog i postanowiłam przeczytać.
Jeden z najlepszych jaki kiedykolwiek czytałam !
Już nie mogę doczekać się nexta :)
Ach pozdrawiam cię kochana i życzę weny.
http://whatisthepaincanfriendcandeath.blogspot.com/
Mega boski! Lubię takie długie i szczególnie jak jest tam Lu, kocham go, i w ogóle ja kw ff jest taki brutalny, baardzo brutalny hahah, oby tak dalej, czekam z niecierpliwością ^^
OdpowiedzUsuńZnalazłam dziś twojego bloga i jestem nim zachwycona. Wszystko jest perfekcyjne i dopracowane. Oby tak dalej ;3 Życzę weny i czekam na kolejny rozdział xoxo
OdpowiedzUsuńŚwietny szablon :D ahhaha naprawdę:D najbardziej podoba mi sie tlo komentarzy ^ ^
OdpowiedzUsuńa histooria swietna ;)
Minęły 74 lata, a ta jedna osoba wciąż żyje. Osiemnastoletnia Victoria Chambers widzi go jako nastoletniego siebie. Jest ciekawa wielu rzeczy : dlaczego tylko ona może go zobaczyć, co on ukrywa przed nią, i jak to możliwe, aby zakochać się do szaleństwa w ... duchu?
Serdecznie zapraszam Cię na http://the-last-goodbye-tlumaczenie.blogspot.com/ :) Mam nadzieję, że wyrazisz tam swoją opinię :)
Wesołych Świąt :)
Ooo... Świetnyy <333
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny?! :*
Jeszcze go piszę ;') xoxo
Usuńjej ;)
UsuńDziękuję za odpowiedź :) I mam nadzieję, że niedługo będzie gotowy <3
~Patka <3
Jej <3
UsuńJuż się nie mogę doczekać. Masz świetnego bloga i świetnie go prowadzisz. Nic dodać nic ująć. <3
Wszystkie czekamy z niecierpliwością <3 :*
~Patka <3
Jeeej Bardzo ci dziękuję ! Twoje słowa naprawdę dużo znaczą ♥ Motywują mnie do pisania :')xoxo
UsuńCiesze się bardzo <3
UsuńMasz rację, wszystko jest perfekcyjne. Przez przypadek skomentowałam poprzedni post, a nie ten, ale mogę napisać to jeszcze raz. Fabuła bardzo ciekawa, opisy nie są ani za długie, ani za krótkie. Całość jest spójna i bardzo zaciekawia.
OdpowiedzUsuńPS ponieważ skomentowałaś post na moim blogu, to grzecznie informuję, że dodałam nowy rozdział: http://who-can-say-where-the-road-goes.blogspot.com/
Cudowne, pragnę więcej, więcej XD. Chyba się uzależniłam :)
OdpowiedzUsuńmam pytanie , jak robisz takie ..eh...no te z smsami? kocham twojego bloga <33
OdpowiedzUsuńGenerator wiadomości :) x
UsuńZajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńBardzo wciąga i wg
Juska