Gdy brunet opuścił mój dom zmieszana
poszłam do salonu. On na sto procent powiedział do słuchawki wyścig. Zdenerwowana
wbiegłam na górę do swojego pokoju, po telefon i zadzwoniłam do Candy. Odebrała
po dwóch sygnałach. Gdy potwierdziła moją wersję musiałam usiąść.
Dlaczego on mi o tym nie chciał powiedzieć?
Dupek. Blondynka poprosiła mnie, abym do niej przyjechała przed dwudziestą i
razem tam pojedziemy. Jestem jej wdzięczna. Bez tego pewnie nudziłabym się w
domu, chociaż z drugiej strony to straszne uczucie nie wiedzieć, czego można
się spodziewać. Nie mam bladego pojęcia, jak się mam tam zachować. Te nieznajome
twarze przerażają mnie. Mimo to chcę zobaczyć minę Tomlinsona, jak mnie zauważy.
Zemstę czas zacząć. Wyjęłam z szafy moje dresowe spodnie i koszulkę, związałam
włosy w niechlujnego kucyka i położyłam
się na ziemie w celu wykonania brzuszków.
Za wyjawienie mojej tajemnicy muszę zrobić
ich aż 1000.
Po trzydziestu minutach zmęczona opadłam na
ziemię i popłakałam się. Moje mięśnie brzucha dawały o sobie znać, dlatego
zwinęłam się w pół. Kurwa niech przestanie boleć. Sprawnym ruchem położyłam się
na bolącą część ciała, ułożyłam ręce przed siebie i razem z nogami zaczęłam je
unosić tak, aby mój kręgosłup nie miał
po takiej ilości brzuszków zbyt dużego
obciążenia.
Po zakończonych ćwiczeniach nogi miałam jak
z waty. Ledwo doszłam do łazienki w celu umycia się. Zdjęłam z sobie górną
część garderoby i spodnie tak, że zostałam w samej bieliźnie.
Spojrzałam w lustro, a po mojej twarzy
zaczęły spływać łzy. Jak ja mam siebie zaakceptować, skoro jestem taką grubą
świnią? Moja ręka powędrowała do koszyka, w którym znajdowały się zużyte
żyletki. Sporo ich było – pomyślałam. Nawet nie wiem, po co je trzymam.
Śmieszne jest to, że matka ich w ogóle nie zauważyła. Chwyciłam jedną w dłoń i
dokładnie obejrzałam.
Znajdowała się na niej jeszcze moja
zaschnięta krew. Warto było? Tak. Rzuciłam ją gdzieś na bok i odpinając stanik i
zdejmując majtki weszłam pod prysznic. Moje ciało uderzyła lodowata woda, która
spowodowała gęsią skórkę. Czasem warto wziąć zimny prysznic. Drugim powodem
jest to, że gdy włączyłam bym gorącą, szczypałyby mnie moja nacięta skóra.
Moja kąpiel nie trwała długo, zaledwie parę
minut. Wychodząc spod kabiny opatuliłam się wokół białym ręcznikiem i opuściłam
łazienkę. Gdy znalazłam się przed moją szafą wyjęłam z niej czyste rzeczy i
bieliznę. Sprawnym ruchem ubrałam się w to{klik} i zeszłam na dół.
Jest godzina 2 pm, a mi się nudzi, może
będzie coś w telewizji. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Leciało akurat
„Miasto Kości”, więc z miłą chęcią wgłębiłam się w seans.
*
Równo przed 20 stanęłam pod drzwiami domu
Louisa. Na całe szczęście nie było go tam. Musieliśmy się minąć. Gdy drzwi się
otworzyły, a w nich stanęła mocno
umalowana brunetka moje usta opadły w dół.
- Jesteś kochanie - przytuliła mnie na powitane, wciągając do
środka.
- Wiesz Candy, ja nie jestem jakoś przekonana
– powiedziałam, gdy zauważyłam jej obcisłe, wysokie skórzane obcasy. Nogi ją w
tym nie bolą?
- Czego, mycha? – zapytała poprawiając
swoje usta czerwoną szminką. Jej strój mówił sam za siebie. Dziwka.
- Boje się tego towarzystwa – powiedziałam
cicho, spuszczając głowę w dół.
- Idziesz ze mną. Nic ci nie zrobię. Na
całe szczęście ubrałaś się w to, o co
cię prosiłam – puściła do mnie oczko. Tak zdecydowanie wolę moją luźną bluzę i
trampki od tych szpilek i gorsetów.
Po krótkiej chwili podjechało po nas jakieś
auto. Mój żołądek zmniejszył się dwa razy. Nie chcę tam jechać! Zanim się
zorientowałam, zostałam wypchnięta przez drzwi i dopiero z tej odległości
mogłam zobaczyć, kto siedzi w samochodzie.
- Dziewczyny pośpieszcie się – Liam uchylił
szybę i gestem ręki pokazał, że mam wsiąść do samochodu. Niepewnie ruszyłam w
jego stronę. Otworzyłam drzwi i usiadłam na jednym z tylnych siedzeń.
- Cześć – przywitałam się grzecznie, zapinając pas. Kto
wie czy nie jeździ podobnie do Louisa?
-Siema – powiedział, patrząc w lusterko tak,
by mnie zobaczyć. - Mam nadzieję, ęe nie uciekniesz jak poprzednim razem. Trzymaj
się mnie lub Candy – uśmiechnął się. Aż tak źle tam będzie?
W mojej głowie pojawiły się wspomnienia z
tamtejszej imprezy. Byłam pijana, bardzo pijana. Czekaj. Miałam sporo alkoholu
we krwi, ale chyba nie tyle, by zdradzić mu o anie? Moje serce na chwile
przestało pracować. Co jeśli Liam mu powiedział? Nie no. Louis znalazł mój
notatnik. Pamiętałabym to no nie? Nie zapomniałabym tak ważnej sprawy.
Gdy biłam się z myślami do samochodu weszła
blondynka i ruszyliśmy na moją śmierć.
Jechaliśmy według mnie o wiele za długo.
Droga niemiłosiernie ciągnęła się i ciągnęła, a moje oczy robiły się coraz
większe, widząc głębszą część tej okolicy. Pełno motorów, samochodów
wyścigowych, dziewczyn ubranych podobnie do Candy i przede wszystkim facetów
pomazanych tatuażami. W co ja się wpakowałam? - pomyślałam. Nerwowo zaczęłam
bawić się palcami u dłoni. Trzeba było zostać w domu pod kocykiem, zrobić
jakieś ćwiczenia, a nie być nieproszonym gościem na jakiejś dzikiej imprezie.
- Ej czy to nie Louis? – zapytała Candy,
pokazując palem na jakiegoś gościa bijącego się z kimś.
- Tak, to on - powiedział Liam, zatrzymując samochód. O co
chodzi?
- Aria, zaczekaj tu – powiedziała Blondii i
już jej nie było. Nie ma sprawy, ja się nigdzie stąd nie wybieram. Odpięłam pas
i przesunęłam się na środkowe siedzenie tak, by lepiej widzieć całe zajście,
nałożyłam kaptur na głowę i zaczęłam się
przyglądać. Louis był wściekły, nie szło go opanować. Dobrze, że zostałam w
aucie. Jeszcze bardziej by się wkurwił. Przecież o to mi chodziło – uderzyłam
się otwartą ręką w czoło, ale może to nie odpowiednia chwila? Lepszej nie
będzie – powiedział ten uciążliwy głos. Niepewnie chwyciłam klamkę i otworzyłam
drzwi. Na całe szczęście wszyscy byli
tak pochłonięci ich zawziętą walką, że nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Podeszłam bliżej i zaczęłam się
przeciskać przez tłum, co nie było łatwe,
bo byli oni o dwa razy więksi i silniejsi. Dlaczego nikt nie reaguje? Przecież
oni się pozabijają.
Gdy udało mi się dojść do pierwszego rzędu po
drugiej stronie zauważyłam Candy, która
krzyczała do Louisa, Liama i jakiegoś przystojnego chłopaka.
- Ej słodziutka, chcesz się zabawić? –
usłyszałam nad moim uchem i nim zdążyłam zaprotestować moje stopy nie dotykały
ziemi. Po co ja tu przyszłam? W duchu przeklinałam siebie, że jak zawsze nikogo
nie słucham i stawiam na swoim. Po mojej twarzy spłynęła samotna łza.
- Puszczaj! Zostaw mnie, no! – zaczęłam
krzyczeć przyciągając tym samy uwagę Louisa. Chyba rozpoznał mój głos. Coś mi
podpowiada, że zemściłam się, ale i tak dostanę piękne kazanie od bruneta. Tomlinson
uderzył z całej siły tamtego gościa tak, że stracił przytomność i pewnym
krokiem ruszył w moją stronę. Bumm i znowu
powtórka jak ze szkoły, wszystkie oczy zebranych wlepione były we mnie.
- ONA JEST MOJA – powiedział surowym głosem,
a po moim ciele przeszło tysiące ciarek. Ekhem, ja nie jestem nikogo! Mój napastnik
jednak nie był taki głupi, bo opuścił mnie w dół, na co odetchnęłam z ulgą. Niestety
nie dane było mi się tą chwilą nacieszyć, bo za chwilę zostałam przerzucona
przez ramię Louisa. Czy ja wyglądam na lalkę?
- Jeszcze raz ją dotkniesz, a urwę ci głowę
– warknął surowo odwracając się na pięcie. Mam przejebane. Myślałam, że
Tomlinson postawi mnie na ziemi obok Candy, ale on poszedł w zupełnie inną
stronę. Serio bez świadków? Każdy posyłał między sobą jakieś dziwne uśmieszki.
Oni chyba nie myślą, że idziemy się kochać, no nie? Dosyć, że na dworze było
ciemno, to Louis niósł mnie w stronę jakiegoś lasu. Wyczuwam kłopoty.
Gdy nastał ten wyczekiwany moment, a moje
stopy poczuły podłoże, zrobiło mi się strasznie gorąco. To pewnie przez ten
przypływ adrenaliny.
Panowała między nami cisza. Chyba czekał aż
coś powiem.
- Co tu robisz? – powiedział ostro do
mojego ucha, przyciskając mnie swoimi biodrami do drzewa.
Mój umysł był tak zaplątany, że nie mogłam
wydobyć z siebie najprostszego słowa. Może gdyby się tak odsunął, mogłabym
zebrać myśli, ale teraz?
- Odpowiedz – warknął, rękoma odnajdując
moje dłonie i tak samo jak z biodrami przycisnął je do kory, układając miedzy
moją głową. Jego wzrok przeszywał moje ciało na wylot. Robiło mi się bardziej
gorąco. Zwariuję.
- To boli – powiedziałam przy skraju płaczu.
Poluzował troszeczkę swój uścisk i jeszcze bardziej przysunął się do mnie. Między
nami nie było żadnej przestrzeni. Mój brzuch przylegał to jego torsu, a moja
kobiecość ocierała się o jego członka. Pochylił swoją twarz do mojej i lekko
ugryzł moją wargę. Niech on odejdzie. Błagam.
- Je-jeśli… Ci po-powiem przestaniesz? –
zapytałam, jąkając się. Dobrze wiem, że Louis tego nienawidzi, ale nawet to
pytanie z trudem zostało wypowiedziane. Mruknął coś do mojego ucha i zrobił
krok w tył, na co wypuściłam powietrze.
- Okłamałeś mnie – zaczęłam po chwilowej
ciszy. Skąd on nagle ma w sobie tyle spokoju?
- Cóż za skandal – parsknął śmiechem, dupek.
- Ciebie to bawi? – zapytałam przygryzając
wargę. – Jesteś potwornym idiotą. Bawisz się mną jak zabawką, może pomyślałbyś,
że mnie ranisz? – kontynuowałam widząc,
że nie zamierza się odezwać. - Mam tego dosyć – powiedziałam, chcąc go wyminąć,
ale on złapał moje nadgarstki i odwrócił w swoją stronę.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem –
powiedział.
- Ale ja skończyłam – wyrwałam mu swoje
dłonie i ruszyłam przed siebie, tam skąd przyszliśmy.
Idąc środkiem nie było żadnej pary oczu,
która nie patrzałaby na mnie. Ludzie byli zdziwieni, że się nie pieprzyliśmy?
Co za patologia. Po raz pierwszy w życiu postawiłam się Louisowi. Jest to
dziwne uczucie, ale takie przyjemne. Jestem z siebie dumna. Nie będzie mną
manipulować! Dobrze wie, jak na mnie działa jego dotyk i to wykorzystuje, a
fakt, że jest zabójczo przystojny mi nie pomaga. Dlaczego on musi być tak
perfekcyjny?
Gdy odnalazłam wzrokiem Canny i jej ekipę
niepewnie do niech podeszłam.
- Martwiłam się o ciebie – powiedziała na
wstępie.
- Spokojnie, nic mi nie zrobił –
zaprzeczyłam szybko, niepewnie rozglądając się w koło.
- Od tak cię puścił? Zazwyczaj się to nie
zdarza – odezwał się brunet. Dzięki, poprawiłeś mi nastrój. Fajnie wiedzieć, że
zaciągał tam pełno lasek.
- Tak w ogóle jestem Aron – przedstawił się
podając mi rękę.
- Aria – uśmiechnęłam się nieśmiało, lekko
ściskając jego dłoń.
- To
ty jesteś tą dziewczyną, o której cały czas gada Tommo? - zaśmiał się spoglądając
mi w oczy. Gdy przeanalizowałam jego wypowiedź zmarszczyłam czoło. Jak to mówi
o mnie cały czas? No chyba, że to jaka to jestem beznadziejna. Naszą krótką
rozmowę przerwał dźwięk wydobywający z
głośników: ZABAWĘ CZAS ZACZĄĆ. Nie za bardzo wiedziałam co to znaczy, ale
widząc miny Arona i Candy nie wróżyło to nic dobrego. Razem udaliśmy się w
wyznaczone miejsce, gdzie zawodnicy szykowali się do startu. Wzrokiem zaczęłam
szukać Louisa. Po chwili znalazłam go.
Siedział na masce samochodu, a na nim okrakiem spoczywała jakaś blondynka.
Miała długie włosy, tak jak nogi i cała ubrana była w jakiś obcisły kombinezon,
ale znając życie miała pewnie tonę
tapety na twarzy, jak jej tutejsze koleżanki.
-To Amber; była Louisa – powiedział do mnie
Aron. Ah była, no ciekawe. Zresztą co mnie to obchodzi. Nasuwało mi się pytanie czy wrócili
do siebie, ale ugryzłam się w język. Jeszcze pomyśli, że mi zależy.
Bezmyślnie patrzałam się w ich stronę, a
moje serce z każdą sekundą rozpadało się na milion kawałeczków. Jak można być
aż takim skurwysynem? Dwadzieścia minut wcześniej zaciągnął mnie gdzieś do lasu
i chciał się pieprzyć, a teraz robi to z inną? Czułam jak moje policzki robią
się czerwone od złości. To jest chore! Ten świat jest chory!
Gdy do moich uszu dobiegł ten sam głos co
wcześniej, zawodnicy łącznie z Louisem, który odstawił swoją piękność na bok i usiedli
za kierownicę.
*
Zaraz zamarznę. Moje palce u stóp jak i u dłoni
są lodowate. Zawdzięczam to temperaturze panującej na dworze. Ile jeszcze ten
wyścig będzie trwać? Ja tu umrę z zimna. Zaczęłam rozglądając się po zebranych
tu osobach i skrzywiłam się na sam widok, gdy zauważyłam te wszystkie
dziewczyny w samych stanikach, gorsetach i obcisłych, mega krótkich
spódniczkach. Jak im może nie być zimno? Jak ja mam na sobie grubą bluzę,
spodnie, wygodne trampki i nadal się trzęsę?
- Długo jeszcze? - zapytałam pchając lekko
biodrem Arona. Zaśmiał się pod nosem i powtórzył mój czyn tylko mocniej tak, że
wleciałam na zapatrzoną Can.
- Ciii zaraz wyjadą – powiedziała podekscytowana,
klaskając w dłonie, co spowodowało, że spoważniałam. Brunet chyba zauważył, że
się trzęsę, bo objął mnie ramieniem. Staliśmy tak przytuleni do siebie do puki
nie podszedł do nas ten sam facet, z którym miałam dziś bliższe spotkanie.
- Stary, ona jest Tomlinsona – powiedział i
poszedł dalej...
- Hahaha OMG! – zaczęłam się dusić widząc
minę bruneta, który jak poparzony odsunął się ode mnie.
- Wiesz Ar, jesteś bardzo ładna i w ogóle,
ale chcę jeszcze pożyć – zaczął się śmiać.
Nagle z zakrętu wyjechały dwa auta. Jedno
bardziej z przodu, o ile się nie mylę Louisa, a drugie za nim, tego faceta.
Nagle zaczęła się walka, publiczność zaczęła wyć, klaskać. Gdy nadszedł ten
moment, kiedy mieliśmy dowiedzieć się
kto wygrał, nagle auto przeciwnika zboczyło z drogi, wjeżdżając prosto w
Louisa, co spowodowało, że brunet stracił kontrolę nad pojazdem i wjechał w rów.
Moje serce zamarło. Jeśli mu się coś stało? Chciałam ruszyć w stronę wypadku,
ale Aron mnie przytrzymał.
- Nic mu nie jest, zaraz Liam mu pomoże –
powiedział spokojnie tak, jakby miał to w dupie. Rozumiem, że to jest urok tego
typu zabawy, ale do cholery to jest jego przyjaciel!
Mogło mu się coś stać. Po mojej twarzy
zaczęły spływać łzy. Martwiłam się o tego dupka.
- Chodźmy stąd – powiedział ciągnąc mnie
gdzieś w bok. Moja głowa cały czas zwrócona była w stronę zbiorowiska ludzi.
- Gdzie idziemy? - zapytałam przerażona.
Nie znam go na tyle dobrze i nie wiem czy mogę mu zaufać. Zawsze mężczyźni mnie
krzywdzili. Jaką mam pewność, że on tego nie zrobi? Louis by na to nie pozwolił.
W pewnym momencie nasz chód zmienił się w
bieg. Co się dzieje? Boże! Mimo tylu pytań w mojej głowie biegłam dalej. Moje
nogi odmawiały posłuszeństwa, a oddech nie mógł się uspokoić. Nienawidzę biegać!
Zatrzymaliśmy się przed jakimś, tak dla odmiany, żółtym autem. Brunet w
pośpiechu otworzył mi przednie drzwi tak, abym mogła usiąść, natomiast on sam
obiegł samochód i siadał obok mnie – za kierownicą.
Odjechaliśmy z pieskiem opon.
No
hejo !
Wiem
, wiem ,że krótki i opis beznadziejny ! Przepraszam .
Muszę
powiedzieć wam okrutną prawdę rozdział następny nie wiem kiedy dodam :< Jestem po uszy zawalona nauką i do tego ćwiczę
po 2h . Zazwyczaj powinien pojawiać się w weekend .:!
Trochę
niesprawiedliwe jak najechałyście na moją informacje o Larrym . Nie chcę kłótni
dlatego nie będę go pisać .I jeszcze innej przyczyny .
Dobra
nie zanudzam , dziś mam kolędę i muszę się ubrać :> Bajuuu .
25komentarzy
=następny
Cudo!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rodzdział fajny :) Szkoda tylko, że taki krótki i że zakończyłaś w takim momencie. :c Rozumiem, nauka, mam ten sam problem, tylko że ja nie pisze bloga ^^ nawet chciałam kiedyś zacząć ale nie miałam pomysłu i moja "systematyczność" by na to nie pozwoliła ;c dużo weny i wgl, co ci tam jeszcze potrzebne ;* _4EverN_
OdpowiedzUsuńRozdzial genialny <3
OdpowiedzUsuńOMG boski !!! Kocham twojego bloga o czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńSuper, super, super!!! Nie mogę się doczekać następnego!!!
OdpowiedzUsuńRozdział jest per-fect! Ciekawe gdzie ją wywiezie. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Mam nadzieję, że uzbiera się te 25 komentarzy ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie: http://uciekacnadno.blogspot.com/
Hej! Czytam opowiadanie od początku, ale dopiero piszę komentarz.Historia jest bardzo ciekawa i ogólnie mi się podoba. Co prawda Louis-bad boy czasem trochę mnie wnerwia, bo zdecydowanie przesadza. ( toksyczna miłość, czy nie, ja bym się bić ie pozwoliła). Znalazłam też sporo błędów językowych, jednak najbardziej w oczy rzuca się "patrzałam". Pisze się "patrzyłam". Radzę ci zwracać uwagę na poprawność przed dodaniem rozdziału, bo później niepotrzebnie ciężko się czyta
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że weźmiesz sobie moje uwagi do serca i nie pogniewasz się, bo nie o to mi chodziło. Sama akcja świetna, mam nadzieję, że Louis zareaguje jak powinien i będzie bronił Arii jak lew :3
Zapraszam też do nas na rozdział V
http://sophieandzayn.blogspot.com/
Pozdrawiam, Aga ♥
Ja nie sprawdzam rozdziałów .:)
UsuńTylko moja koleżanka . Dobra przyznaje jeden błąd jej się zdarzył nikt nie jest mistrzem .
Ona jest b.dobra z ortografii i ma mocną piątkę z tego przedmiotu :)
Love u x
Ortografia jest spoko, nie o nią się czepiam :) Sama mam z polskiego tylko stopień wyżej, więc nie chce się wymądrzać, u nas na pewno też nie jest perfekcyjnie. Mówię tylko, co zauważyłam. ;)
Usuń+ Wpadniesz ty w końcu do nas? :D
Aga ♥
Super rozdział *-*
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stanie :D Czekam na następny rozdział ^^
Awwww świetne! Chciałabym żeby Ar była z Aronem xd wiem ze to nie mozliwe ale przynajmniej więcej by się działo xd ah i Lou z kolejną, podoba mi się to i jest taki niebezpieczny. Stary, ona jest Tomlinsona ahahaha to mnie rozwaliło xd super, czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńpierwsza !!! świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytane = Zlajkowane :) Przeze mnie rzecz jasna!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, ale cóż... nie te klimaty :(
Ale jedno pytanko: Czytałaś Pretty Little Liars? Bo coś tu zwąchuje :P
Całuję :*
Nie, nie czytałam . Myślałam ,że to serial :OO
UsuńNie czytam książek nawet lektur :) ♥ x
O jejku jejku, ten dział zaliczam do najlepszych ! :O
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać nexta.
Oby szybko pojawiły się te komentarze :)
Ach, Aria - Aron - hmm ładna byłaby z nich para, ale cichosza ona jest Louisa -.-
A ten Lou to ciołek, dupek, menda, gamoń, cham i wgl - ale słodki : cc.
Bardzo dobrze, że Aria mu się postawiła, nie może jej tak traktować a ona musi mu pokazać, że nie jest jakąś tam laleczką do zabawy..
Pozdrawiam i życzę weny :) !
o kurcze,czekam na next
OdpowiedzUsuńO BOŻE ! NEXT bardzo ale to bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńŚwietne... Czekam dalej ;)
OdpowiedzUsuńWow. Ciekawe gdzie on ją wywiezie??
OdpowiedzUsuńOj boże! <3
OdpowiedzUsuńCzy już mówiłam że KOCHAM
twoje opowiadanie? - jak nie to
mówię to teraz. Fajnie że bohaterka
się w końcu postawiła Louis'owi! :D
Ciekawi mnie co się stało że tak
się musieli ewakuować ?
Czekam na następny :*
_____________________________________________________
http://youonlyliveone-yolo.blogspot.com/ <----- zapraszam!
Super, jak zwykle ;DD
OdpowiedzUsuńSweet Raspberry
Boski jak zawsze ;) z niecierpliwością czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńjejkuu *-*
OdpowiedzUsuńawwwww :*** next please ;)
OdpowiedzUsuńO ja nie mogę, ciekawe co się stanie!
OdpowiedzUsuńSuper blog! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńsuper czekam na następny
OdpowiedzUsuńomfg zakochałam się w tym opowiadaniu! <333 naprawdę jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.. Aria postawiła się Louisowi ^^ ou yeah! btw kiedy czytałam Twoje rozdziały to tak strasznie się w nie wciągałam, że czułam się jakbym była tam z Louisem, Arią... i resztą ;3, no normalnie musisz wydać książkę ! huehhuehu ^^ będę pierwsza w kolejce żeby ją kupić ;3, pomysł na opowiadanie wgl jest strasznie superowy i z niecierpliwością czekam na następną część bo jestem ciekawa co dalej, nie zdziwię się jeśli nie przeczytałaś mojego zajegłupiego komentarza ale spoko xd, obserwuję i wgl czekam heheheh ^^
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
zapraszam - http://1d-historia-by-evixxa.blogspot.com/
Lubię to czekam kochana na nn
OdpowiedzUsuńAaaaaaleee się działooo! Mam nadzieję, że Louisowi nic się nie stanie i że on w końcu przejrzy na oczy i zobaczy, że rani Arię. Jak zawsze czekam na kolejny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńzajebisty ;*** awwwgrrrr <3 hahaha ej ciekawe czy on coś jej zrobi czy nie O_O chce następny <3
OdpowiedzUsuńhttp://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/
czekam na nexta ! ;p
OdpowiedzUsuńGenialny! :)
OdpowiedzUsuńChcę już kolejny rozdział.
Zapraszam na prolog: http://lost-in-the-dark-harry-styles.blogspot.com/
Rozdział GE-NIAL-NY !! Dawaj szybko następny! :D Pozdrawiam i życzę dużo weny kochana ! xx @We_AreStrong
OdpowiedzUsuńJejku to jest cuuuudoooowneeee
OdpowiedzUsuńJuska