Pociągnęłam za klamkę i sekundę później
stałam głową na klatce piersiowej Louisa. Kurde... ale on wysoki! Spuściłam wzrok
na buty i odsunęłam się.
- Dokąd zamierzałaś iść? – warknął zły. Oj
wyczuwam kłopoty.
- Ja-ja em no, bo ja – zaczęłam się jąkać,
na co brunet zacisnął swoją dłoń w pięść.
- Nie jąkaj się – powiedział tym głosem nie
znoszącym sprzeciwu. Zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży. Te jego
niezdecydowanie wykańcza mnie.
- Możesz odwieść mnie do domu? – zebrałam
się na odwagę. On tylko przygryzł wargę i podrapał się po lekkim zaroście.
Wyglądał tak hmm seksownie?
- Wiesz, ja nic nie robię za darmo –
powiedział, na co zmarszczyłam czoło. To, że nie robi nic za darmo wielce jakoś
mnie nie dziwi.
- Co masz na myśli? – spuściłam wzrok i
nerwowo nogą zaczęłam kreślić kółka po podłodze. Panowała między nami cisza,
niezręczna cisza. W jego towarzystwie można powiedzieć, że czuję się głupia?
Tak, to odpowiednie słowo. Nie znam się na autach, bo nie interesuje się tym
zbytnio. Fakt może i palę, ale to tylko
dlatego, że nikotyna zwalczyła głód. Najważniejsza jest szkoła.
- Pocałuj mnie – powiedział, a mnie zatkało.
Czy on chcę abym go pocałowała? Nie, tak nisko to jeszcze nie upadłam.
Dziewczyno wkładasz sobie reklamówkę, by zwymiotować! Ty już dawno leżysz –
odezwał się ten uciążliwy głos. Wdech, wydech, wdech, wydech, to tylko jeden
nic nie znaczący całus. Niechętnie zrobiłam mały krok, tak, że odległość miedzy
nami zmniejszyła się do kilku milimetrów. Louis był wyższy ode mnie o głowę,
dlatego stanęłam na palcach. Raz się
żyje. Powiedziałam w myślach i niechętnie przyłożyłam swoje wargo do jego
malinowych ust.
Zacisnęłam pięści, aby powstrzymać wciąż
trzęsące się dłonie. Tomlinson natychmiast oddał pocałunek i prosił o wejście
językiem. Nie miałam wyjścia - wpuściłam go. Jego dłonie wodziły po moich
ciele, kiedy dotarły do pośladków zacisnęły się na nich, tak, że podskoczyłam
zaskoczona, a on zaśmiał się cicho.
- Dobra dziewczynka, chodź – powiedział przerywając
pocałunek. Co to kurwa za skurwiel.
Niechętnie przystałam na jego propozycje i
poszłam z nim do, jak później się okazało, garażu.
Pierwszą myślą jaka pojawiła się w mojej
głowie, po przekroczeniu futryny drzwi to „Chłopie skąd ty masz tyle kasy? Czy
za wyścigi można aż tyle zarobić? Zresztą kto wie czy czasami nie jest
dilerem”.
- Którym mam cię odwieść? – wskazał na rząd
samochodów zaczynając od białego Porsche, a kończąc na niebieskim Mustangu.
Wow, ale lans. - Wiesz, możemy iść pieszo, ale dojdziemy we wtorek, więc? –
podniósł jedną brew czekając na moją reakcje. Grr jak ja go nie lubię. Przecież
ci się podoba – powiedział ten upierdliwy głosik bębniący w mojej głowie. Uzgadniając
wszystkie za i przeciw podeszłam do jakiegoś pierwszego lepszego auta.
- Tam nie ma paliwa – oznajmił Tomlinson,
na co podeszłam do następnego - Tam hamulce nie działają – powiedział
roześmiany, na co gwałtownie się obróciłam, rzucając mu mordercze spojrzenie.
Serio? Najpierw każe wybierać mi auto, a w końcu, kiedy je wybrałam on mi mówi,
że nie ma paliwa?! Albo hamulce są zepsute? To po co to tutaj kurwa stoi?
- Czy którekolwiek z tych aut działa?! –
zapytałam z lekką ironią, a w jego oczach pojawiła się złość? Co za dziecko. Nic
nie odpowiedział tylko chwycił jakieś kluczyki i otworzył mi drzwi od
ostatniego auta, którym jak wcześniej powiedziałam był niebieski Mustang {klik}
Niepewnie usiadłam na przednim siedzeniu i
zapięłam pas. Wolę nie ryzykować.
- Tak właściwie to żartowałem, wszystkie są
sprawne – powiedział, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone – od
złości. Czy jego to bawi?! Boże, ja chcę być już w domu.
- Lamus – powiedziałam pod nosem, myśląc, że
brunet tak skupiony na drodze nie usłyszy tego. Myliłam się.
- Dziwka – odparł. Jak można kogoś nazwać
dziwką, skoro jest jeszcze dziewicą? W myślach walnęłam się otwartą ręką w
czoło. Jego logika czasem mnie powala. Dalej siedzieliśmy już w ciszy. Cały
czas patrzałam w okno, w ogóle nie zwracając uwagi na Louisa, który jechał na
pewno z niedozwoloną prędkością. Głupek.
Jeśli myśli, że się boje to grubo się myli.
- Słuchaj, jeśli komuś powiesz to cię kurwa
rozsadzę – powiedział tak nagle. Co ja
mam komu powiedzieć? Dlaczego mnie zabije? Spojrzałam się na niego z pytającą
miną.
- Morderstwo, w parku - wyjaśnił zaciskając mocniej oplecione ręce
wokół kierownicy. Powoli analizowałam
jego słowa. W ten dzień się poznaliśmy, gwałt potem porwanie. Chociaż to nie
było porwanie, tylko raczej upewnienie się czy nie zadzwonię na gliny.
- Mam rozum – spojrzałam na niego. -
Sądzisz, że pakowałam bym się w takie bagno? To są twoje interesy –
powiedziałam, chociaż w cale tak nie uważałam. Żal mi tego biednego człowieka, który pewnie zginął, a
ja mu nie pomogłam. - Kto to był? –
zapytałam, spuszczając wzrok.
- Za dużo szczekasz – warknął, w ogóle nie
obracając się w moją stronę. Zresztą co mnie to obchodzi. Mam tylko nadzieje,
że zostawi mnie w spokoju, a ja wrócę do swojego normalnego, nudnego życia. Gdy
zatrzymaliśmy się pod moim domem, szybko odpięłam pas i gdy miałam już
wychodzić, brunet przytrzymał moje nadgarstki tak, że z powrotem opadłam na
siedzenie.
- Czego? – warknęłam.
- Grzeczniej – powiedział mocniej ściskając
moje dłonie. - Możesz iść jutro do szkoły - uśmiechnął się cwaniacko, na co
podniosłam jedną brew.
- Jak to? – zdziwiłam się.
- Nie ważne. Po prostu idź – powiedział, a
ja chciałam wstać, lecz znowu upadek. - Może tak dziękuję lub całus – wskazał
palcem na swój policzek, a ja trochę zdębiałam. Chyba na mózg mu padło.
- Za co mam ci dziękować? To przez ciebie
mnie z niej wywalili!
- Nie kochanie, to ty sama wsiadłaś do
mojego auta – powiedział spokojnie, co mnie bardzo zdziwiło.
- Gdybym nie wsiadła musiałbyś iść na mój pogrzeb! – krzyknęłam
zła wyrywając mu swoją rękę.
- Słoneczko i tak bym nie przyszedł –
powiedział. No kurwa! Kurwa! Kurwa! Co za dupek.
Zdenerwowana jak najszybciej wyszłam z tego
auta i podbiegłam do drzwi. Spod wycieraczki wyciągnęłam kluczyki i sprawnym
ruchem włożyłam je do dziurki, po czym naciskając klamkę, pchnąc wejście do
przodu, w szybkim tempie weszłam do środka. No co za skurwiel!
Weszłam w głąb pomieszczenia, by sprawdzić
czy jest matka. Nie było jej. Jaka szkoda – pomyślałam i poszłam na górę.
Zdecydowanie ten dzień należał do
najgorszych – szepnęłam do siebie, wyciągając spod poduszki pidżamę. Zmęczona
ślamazarnym krokiem poszłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze. Jestem
okropna - powiedziałam płacząc. Jak można być aż tak nieudaną, grubą świnią? Zrezygnowana zsunęłam
się po szklanych płytkach. Moje dłonie trzęsły się jak oszalałe, w ogóle nie mogłam
ich opanować, ale to nie powstrzymało mnie przed sięgnięciem po żyletkę, która
znajdowała się na brzegu wanny. Skąd ona się tam… Eh nie ważne – jedną ręką sięgnęłam po
nią, a drugą otarłam spływające łzy, które zawsze towarzyszyły mi w tej
sytuacji. Zamknęłam oczy, gdy lodowate ostrze dotknęło moje udo. Tam będzie
bezpieczniej – pomyślałam i zrobiłam jedną kreskę, potem drugą, trzecią, tak, że
cała noga była oblana ciemno - czerwoną mazią, że nie było widać ani jednego
kawałka skóry... Po co ja to robię? Co to mi da? Upust emocją. Po mojej twarzy
zaczęło spływać coraz więcej łez. Z jednej strony cieszę się, że jestem sama w
domu, a z drugiej dobija mnie fakt, że
gdyby coś mi się stało nikogo nie ma. Nawet sąsiedzi mają wyrobioną o nas
opinię. Dwie dziwki.
Siedziałam tak na zimnych płytkach i gapiłam
się w swoje odbicie w lustrze. Zawsze będziesz grubą świnią – powiedziałam do
odbicia. Boże, ja już wariuję. Rozmawiam sama ze sobą.
Wzdrygnęłam się, gdy po całym domu rozbrzmiał
się dźwięk mojego telefonu. Wystraszona natychmiast się podniosłam, po drodze
chwytając pierwszy lepszy ręcznik, aby owinąć nim swoją nogę. Gdy znalazłam się
w swoim pokoju, co dosyć długo trwało, ponieważ ręcznik cały czas zsuwał się z
mojego nadal krwawiącego uda, przejechałam palcem po ekranie komórki i
zauważyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość od mamy.
– Fajnie. Jest wtorek, a ona wróci w sobotę?
Normalna nastolatka, by się cieszyła, bo zaprosiłaby na noc swojego chłopaka albo
zrobiła jakąś dziką imprezę, ale to nie ja. Nie mam przyjaciół. Jestem samotnikiem.
Zrezygnowana opadłam na łóżko. Miałam iść
się wykąpać, a nie ciąć! – zrobiłam facepalma.
Spojrzałam na zegarek, który widniał na
mojej ścianie - 11:48 pm. Za chwile północ, godzina duchów. Zwinnym krokiem
ubrałam się w moją pidżamę, po którą musiałam się wrócić do łazienki, przy
okazji załatwiłam też potrzebę fizjologiczną i wręcz wskoczyłam do łóżka.
- Cholera! – krzyknęłam, gdy uderzyłam się
w świeżo naciętą ranę. Już miałam zgasić
światło, gdy mój telefon znowu wydał z siebie dźwięk charakterystyczny do
wiadomości. Czego chcecie?!
Nieznany. Znowu. O tej godzinie?
WTF? Skąd on wie, że jeszcze nie śpię? W
ogóle dlaczego jeszcze nie zapisałam jego numeru? Eee zapiszę później. Odłożyłam
telefon na nocną szafkę i powolnym krokiem podeszłam do okna. Czy on nie ma co
robić tylko stoi pod moim domem? W szybkim tempie chwyciłam za sznurek i
spuściłam roletę, po czym odetchnęłam z ulgą. Czy zamknęłam drzwi? Szybko
pobiegłam na dół i z powrotem do góry. Na całe szczęście były zamknięte –
odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że tu nie przyszedł pomyślałam i już spokojniejsza
położyłam się na łóżko. Odpłynęłam do innego świata – tego lepszego.
7.
11. 2012, dom Arii
Mój sen o jednorożcach przerwał budzik,
który został ustawiony na 8:00. Prawą ręką zaczęłam macać miejsce obok. No
gdzie ten telefon? Nie mogąc go znaleźć otworzyłam jedno oko, potem drugie;
ciemność. Ah no tak, przecież wczoraj spuściłam roletę. W tym momencie dziękuje
Bogu, że nastawiłam sobie budzik, bo zazwyczaj tego nie robię. Leniwie
przeciągnęłam się, po czym zeskoczyłam z tapczanu, podchodząc do biurka i spoglądając jaki mam na dzisiaj
plan lekcji, ponieważ nie znam go na pamięć, bo po co?
Chemia, WF, biologia, geografia, angielski,
matematyka.
Na mojej twarzy pojawił się grymas. Cóż, muszę
to jakoś przetrwać. Szczerzę to najchętniej
nie poszłabym do niej, obawiam się reakcji Markusa i całej szkoły. Moja opinia
z 0 spadła do -816861281626. Przecież oni mnie tam zniszczą.
Z taką myślą udałam się do szafy. Zimno mi.
Wyciągnęłam duży różowy sweter i jasne o dwa rozmiary za duże spodnie. Tak
chyba mogę iść. {klik}
Leniwym krokiem poczłapałam się do łazienki
i ubrałam się w wcześniej przygotowany strój. Zanim ubrałam spodnie
zdezynfekowałam sobie ranę. Jestem beznadziejna – powiedziałam do siebie i
wyszłam z łazienki.
Dziś jest 45 dzień diety. Hmm o ile dobrze
pamiętam: ser biały, wiejski lub jogurt naturalny. Chyba zjem te ostatnie, bo
już dużej na głodówce nie wytrzymam.
Spakowałam zeszyty do torebki i ruszyłam na
dół do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki jedzenie, po czym wyszłam z tego domu.
Na dworze było zimno, nawet bardzo, wiał
mocny wiatr i do tego kropił deszcz. Ja
to mam szczęście – powiedziałam do siebie skręcając w lewo.
Dziś będę musiała się sprężyć z aktywnością
fizyczną , ponieważ w ostatnich dwóch dniach nic nie ćwiczyłam. Odkąd spotkałam
pana Daj Mi Spokój, bo Ci Przywalę Tomlinsona nic nie idzie według planu, co
rozsadza mnie od środka.
Gdy znalazłam się przed wielkim budynkiem
chciałam się wycofać. Tak strasznie się bałam. Do tego bolał mnie żołądek. To
pewnie z nerwów – uspokajałam się i ruszyłam dalej.
Przechodząc przez korytarz czułam jak wszyscy mierzą mnie wzrokiem i szepczą za plecami. Rany! Ja chcę do domu!
Spokojnie, oddychaj, będzie dobrze,
przeżyję – powtarzałam w myślach zmierzając ku klasy.
Niestety nie byłam sama. Tuż przy drzwiach
stał jakiś chłopak. Nigdy wcześniej go tu nie widziałam, może jest nowy? On tak bardzo różnił się od
Louisa. Co?! Dlaczego ja myślę o Louisie? Wczoraj oficjalnie zakończyłam z nim
znajomość!! Aria, weź się ogarnij!
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cały
czas mu się przyglądam. Jezu, teraz pomyśli, że jestem jakaś dziwna.
- Przepraszam czy ty uczęszczasz do klasy
3e? - podszedł do mnie. Jak oficjalnie. Założę się, że połowa przygłupów z mojej
szkoły nie ma bladego pojęcia, że istnieje takie słowo. Rozpuszczone lamusy.
- Tak, jesteś nowy? – zapytałam ilustrując
jego twarz. Dosyć, że wydaje się być poukładany to jeszcze tak przystojny!
- Tak, przeprowadziłem się z Kanady – oj
daleko. – Jestem Dreak – podał mi dłoń, na co niepewnie ją uścisnęłam.
– Aria – uśmiechnęłam się, co odwzajemnił,
ukazując przy tym rząd swoich białych, prostych zębów!
- Gotowa na chemię? – zapytał, a ja
zmarszczyłam czoło.
- No, em jakoś nie - powiedziałam bardzo
szybko, nie chcąc wyjść na kujona.
- Słyszałem, że masz A – powiedział, a mnie
wryło. Skąd on to wie?
- Skąd? – zapytałam przygryzając wargę.
- P. Dankan mi powiedziała - jakim prawem
ona udziela takich informacji?! Już chciałam na niego nakrzyczeć, gdy zadzwonił
dzwonek.
Siedziałam jak zawsze w ostatniej ławce
notując to, co pani piszę na tablicy . Jak zwykle jakieś niezrozumiałe bzdury.
Nerwowo spojrzałam na zegarek. Dopiero dziesięć minut minęło? Boże zaraz
wychowanie fizyczne, a szatnie mam z Mandi. Może się zerwę? Nie! Co ja gadam.
To wszystko przez Louisa!!!
- Lowe! Wyjaśni nam, co to TERMOCHEMIA? -
zapytała. No pięknie.
- Hmm… Termochemia to generalnie dział
chemii, który bada zmiany energii w układach reakcyjnych oraz skutki tych
zmian. Można więc powiedzieć, że termo chemik siedzi w takim układzie i robi
notatki w stylu „O! Temperatura w układzie wzrosła o 10 K!” albo „A niech mnie!
Wydzieliło się 1000 J energii”. Następnie
szuka on przyczyn tego typu zmian – powiedziałam niepewnie, na co p. Dankan
zaczęła klaskać.
- Brawo Lowe dostajesz A – powiedziała
nachylając się do dziennika. – Numer?
-23 - powiedziałam niepewnie, a cała klasa
spojrzała na mnie. Aria, ale z ciebie kujon.
*
Teraz WF – przypomniałam sobie, na co mój
żołądek skurczył się co najmniej trzy
razy. Ja nie chcę . Może będę symulować? Co ja mam z tym symulowaniem? To jest przecież nie sprawiedliwe. Wszystko w życiu
jest niesprawiedliwe.
Moje kłócenie w myślach przerwał krzyk
mojego imienia, więc niepewnie się
obróciłam i zobaczyłam Markusa z jego elitą . Zginę, ja zginę!
- Gdzie twój chłoptaś? – zapytał podchodząc
zbyt blisko.
- Pewnie ją przeleciał i zostawił jak wszystkie
– odezwała się dziwka! (Mandi).
- Kto by chciał takie coś? – powiedział.
Mimo, że wiem, iż to jest jeszcze większy dupek od Tomlinsona i nie powinnam się
nim przejmować, jego słowa zabolały. Bardzo, ale dlaczego? Bo ma taki duży
wpływa na szkołę?
Czując jak zaraz wybuchnę i się rozpłaczę
obróciłam się na pięcie i szybko pobiegłam do toalety.
Zamknęłam się w niej na klucz. Siadając na
klapie z przedniej kieszonki spodni wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do
Louisa.
- Halo? - zapytałam szlochając.
- Aria, co się stało? – zapytał przejęty?
- Nie na widzę cię! – wydarłam się do
słuchawki.
- Gdzie jesteś? – zapytał.
- W dupie – powiedziałam, rozłączając się.
Nawet nie wiem, dlaczego do niego zadzwoniłam. Może dlatego, że to jest jego
wina, te wszystkie upokorzenia?
Z bocznej kieszonki torebki wyciągnęłam
żyletkę. W dupie mam to, że jestem w szkole i miałam się nie ciąć na
nadgarstkach. Przyłożyłam ostre ostrze do skóry i niepewnie je pociągnęłam.
Chwilę potem z przecięcia zaczęła wypływać krew. Czy czułam ból? Nie, przeszło
za pierwszym razem, gdy zaczęłam przygodę z żyletką. Teraz jestem już przyzwyczajona do tego uczucia, a dlaczego płaczę? Bo jestem
beznadziejna i nie umiem poradzić sobie z problemami.
Nie wiem ile już tak siedzę, ale już dawno zadzwonił
dzwonek. Spóźnienie, zresztą pewnie nikt nie zauważył, że mnie nie ma.
Aby jeszcze bardziej się podłamać
wyciągnęłam mój brązowy notatnik - coś w stylu pamiętnika, tylko nie piszę tam o
tym, że zranił mnie chłopak lub czy dać ukochanemu drugą szansę. Jest to notatnik,
w którym są zapisane moje początki z aną. Począwszy od wyzwisk, a kończąc na moich
zdjęciach z tamtego czasu. {klik}
Mam również zapisane tam różne motywacje,
piosenki, zdjęcia.
- Aria?! - usłyszałam otwierające się drzwi
i krzyk Louisa. Natychmiast schowałam notatnik do torby i naciągnęłam bluzkę na
krwawiący nadgarstek. Żałuję, że wpadłam dziś na genialny pomysł ubrania swetra
o kolorze różowym. Mam przejebane.
Wstrzymałam oddech i podciągnęłam nogi do
góry, może nie mnie nie znajdzie – powtarzałam w myślach.
- Kurwa wiem, że tu jesteś - usłyszałam upadające
drzwi od jednej kabiny. Jak zwykle wszystko idzie się jebać! Wiedziałam, że nie
da za wygraną, więc zeskoczyłam z klapy i powoli uchyliłam drzwi, wystawiając
tylko głowę.
- Co ty do cholery robisz? – zapytałam cicho,
a on pewnym krokiem podszedł do mnie.
- Wyłaź – powiedział ocierając kciukiem mój
mokry policzek. Nie, nie wyjdę! Dowie się, że się tnę!
- Nie, idź sobie – z powrotem zamknęłam się
w kabinie. To było złe posunięcie, bo Tomlinson wpadł w furię, a ja zaczęłam
jeszcze bardziej płakać. Przeraża mnie i do tego strasznie mi niedobrze. Szybko
podniosłam klapę i zwróciłam dzisiejszy jogurt naturalny.
- Aria, wszystko w porządku? Proszę wyjdź –
powiedział spokojnie, postanowiłam mu odpowiedzieć.
- Zjadłam przeterminowaną kanapkę – powiedziałam
chwytając się za brzuch. Zaraz umrę. Cholera jak boli.
Zsunęłam się po ścianie kabiny. Auuu boli.
- Dobra, koniec! – usłyszałam wściekły głos
Tomlinsona i za chwilę drzwi zostały wywarzone. Jeszcze nigdy nie spotkałam
takiej porywczej osoby.
Patrzał się na mnie jak na głupią małolatę,
ilustrując każdy minimetr mojego ciała. Jego wzrok zatrzymał się na rękawie,
który był od krwi. Zwinnym krokiem podszedł do mnie i podciągnął rękaw.
-Auuu, zostaw – powiedziałam, próbując
wyrwać mu dłoń.
- Zgłupiałaś kurwa??!! – zapytał surowym
głosem, dotykając delikatnie opuszkiem palców nowe i stare blizny.
– Zostaw – powiedziałam, gdy podciągał
jeszcze wyżej różowy rękaw.
- Dlaczego? – zapytał, a ja nie wytrzymałam,
popłakałam się. Dużym zaskoczeniem było to, gdy brunet tak po prostu mnie przytulił.
Nigdy nie spodziewałabym się takiego czynu z jego strony.
Snow is falling, all around me
Children playing, having fun
It's the season, love and understanding
Merry Christmas everyone
Merry Christmas everyone
Oooh merry Christmas everyone
Z okazji ,że nasz Louis kończy 22 lata
dodaje dzisiaj !♥
Jeej jak ten czas szybko zleciał . :’(
No kochane, nie zanudzam was ! Jeszcze raz wszystkiego
najlepszego . Do zobaczenia !
20 komentarzy = next
Dziękuję za 10 obserwatorów jesteście
wspaniali !
Love u .
OMGash <3 świetny jest :P
OdpowiedzUsuńWesołych Świat :)
Boskie!
OdpowiedzUsuńFAJNYY
OdpowiedzUsuńKocham to!
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńsupcio
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co będzie dalej <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next. masz talent!
OdpowiedzUsuńkocham to !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ☻
OdpowiedzUsuńOjej ojej ojej. Przerwać w takim momencie. Jak tak można! Wspaniały rozdział. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Mam nadzieję, że wena Cię nie opuści i szybko dodasz rozdział. Czekam niecierpliwie. Pozdrawiam i życzę wesołych Świąt.
OdpowiedzUsuńZajebiste <3
OdpowiedzUsuńcuuuuuudwony, kochanie :*
OdpowiedzUsuńKażdy kolejny publikowany przez ciebie rozdział jest jeszcze lepszy od pozostałych.
OdpowiedzUsuńOch jejku jak ja się cieszę, że znalazłam twój blog i teraz z uśmiechem komentuję kolejny. Jest wręcz perfekcyjny - wiem dziwnie powiedziane, no ale jak opisać coś, co tak strasznie porusza nie tylko dialogami, opisami sytuacji czy samymi wypowiedziami, które tak doskonale konstruujesz. Och już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam cię i życzę weny !
Wesolutkich !!
awww jak słodko <3 jak mogłas teraz przerwać cudoo no normalnie zakochałam sie :*
OdpowiedzUsuńGenialny!!!!
OdpowiedzUsuńNext proszę jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńCUDO!! <333
OdpowiedzUsuńJak najszybciej nextt <33
Cudowny, cudowny, cudowny, cudowny <#33
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że "światło" jest rzeczownikiem w liczbie mnogiej, rodzaju niemęskoosobowego...
OdpowiedzUsuńmoje życie było kłamstwem - myślałam, że "światło" to wyraz liczby pojedynczej rodzaju nijakiego
Jak już na samym początku tego bloga pisałam: Opowiadanie, strzał w dziesiątkę. Wieki szukałam opowiadania o takiej tematyce! Wspaniale piszesz!
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam czytać ! :D
OdpowiedzUsuńZajebiste i strasznie wciągające.
Szkoda że tak mało :C
CZeKAM na następny ^^
DODAJĘ DO OBSERWOWANYCH <3
____________________________________
Zapraszam do komentowania :D
http://youonlyliveone-yolo.blogspot.com/
Cudo :3. Lecę czytać następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze doskonały
OdpowiedzUsuńJuska
Mimo, ze dopiero teraz czytam to chciałam powiedzieć, ze piszesz cudownie. Uwielbiam to czytac bo moge poczuc to co czuje ta dziewczyna i przezywac razem z nią i to jest w tym najpiekniejsze. Dziekuje <3
OdpowiedzUsuń